Tradycja i Wiara

Szukaj
Close this search box.

Edward Pentin: zrozumienie kryzysu i dokąd zmierzamy (2 z 3)

Edward Pentin o sensie obecnego kryzysu. Część 2.
Posłuchaj

Izolowanie modernizmu i wykorzenienie go

Wracając jednak do zepsucia doktrynalnego: dla wielu praktykujących, katechizowanych wiernych, a podejrzewam, że obejmuje to wszystkich tutaj, wyraźniejszym i głębszym objawieniem był stopień, w jakim modernizm wkroczył do Kościoła, co oczywiście zauważył papież św. Pius X zwrócił na siebie uwagę wiele lat temu, a następnie uczynił to arcybiskup Lefebvre, ale obecnie wydaje się, że infiltracja modernizmu staje się bardziej widoczna..

Być może pomocne będzie tu zdefiniowanie modernizmu: próby pogodzenia katolicyzmu z kulturą współczesną, odrzucenia tradycyjnych wierzeń i praktyk uznawanych za przestarzałe, podkreślania indywidualizmu i subiektywizmu, a wszystko to poprzez używanie katolickich terminów, ale wypaczanie lub pozbawianie ich prawdziwego znaczenia w celu osłabienia objawionej nauki Kościoła. Św. Pius X ostrzegał, że zgaśnie światło wiary, jeśli pozwoli się zanieczyścić umysły i serca wiernych. (Ciekawe, że dzisiejsze czytanie podczas Mszy św. to 2 Tymoteusza 4,1-8, co moim zdaniem dobrze podsumowuje ten czas: „Przyjdzie bowiem czas, kiedy zdrowej nauki nie będą znosić, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań – ponieważ ich uszy świerzbią – będą sobie mnożyli nauczycieli.”).

Przed Franciszkiem wielu wiernych i ja również w tym uczestniczyliśmy, szczególnie ci uczęszczający do Novus Ordo Missae, prawdopodobnie nie mieli pojęcia, czym jest modernizm i myśleli, że jest to tylko część normalnego, współczesnego życia. Teraz coraz więcej osób zdało sobie sprawę, jak bardzo przeniknął on do Kościoła. Teraz możemy wyraźniej zobaczyć, jak był to główny czynnik powodujący, że przywódcy Kościoła stale odchodzili od Pisma Świętego i tradycji i coraz bardziej skupiali się na człowieku, a nie na Bogu, a przede wszystkim na nieprzestrzeganiu Pierwszego Przykazania i próbach dostosowania prawdy Ewangelia do świata, a nie odwrotnie.

Rezultatem tej modernistycznej infiltracji jest powszechna świadomość, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz Kościoła, że ​​Kościół jest instytucją dryfującą, niemal przeżywającą własny kryzys wiary i coraz bardziej tracącą na znaczeniu dla społeczeństwa, szczególnie na Zachodzie, pomimo niezliczonych i kosztownych programów oraz ośmielę się to powiedzieć, synodów. Świat, jak się wydaje, co jest zrozumiałe, w dużej mierze postrzega tę instytucję jako nic niewiele więcej niż kolejną organizację pozarządową, instytucję pracowników socjalnych, wciąż posiadającą pewien ciężar moralny, ale pozbawioną nadprzyrodzonej mocy i trudną do odróżnienia od ONZ czy Światowego Forum Ekonomicznego.

Być może w pewnym sensie jesteśmy świadkami identyfikowania, izolowania i przygotowania modernizmu do usunięcia.

W ramach małej dygresji można powiedzieć, że modernizm jest słowem dość przestarzałym. Szanowany filozof katolicki, profesor John Rist, powiedział mi niedawno, że nie lubi tego słowa, ponieważ cytuję:

„Chociaż [ówcześni] moderniści mieli coś wspólnego z naszymi obecnymi dewiantami [w rozumieniu „odstępcy”], ci drudzy są bardzo różni od swoich poprzedników, ponieważ wchłonęli wiele trucizn niedostępne dla [dawnych] modernistów: przede wszystkim czynnik globalizacji i rewolucję seksualną. Oznacza to, że nasi dewianci chcą podążać za współczesnym światem na znacznie szersze i bardziej niebezpieczne sposoby, niż marzyła większość [dawnych] modernistów”. Może dlatego powinniśmy nazwać współczesny modernizm „neomodernizmem”.

Pośród tego upadku kolejnym pomocnym czynnikiem, który został ujawniony, jest papolatria, czyli hiperpapalizm, wypaczający urząd Piotrowy w coś, czym nigdy nie miał być, według wybitnych historyków i naukowców Kościoła, takich jak kardynał Walter Brandmüller, profesor Rist i dr Peter Kwaśniewski.

Ujawnianie papolatrii

Co ciekawe, problemy z papolatrią i współczesnym ultramontanizmem stały się tak rażące za czasów Franciszka, że ​​skłoniło to profesora Rista, uchodzącego za jednego z czołowych badaczy patrystyki Kościoła, zwłaszcza poświęconego św. Augustynowi, do napisania w tym roku książki poświęconej temu tematowi.

Zatytułowany Nieomylność, uczciwość i posłuszeństwo: papiestwo i Kościół rzymskokatolicki, 1848-2023, Rist wierzy, że problemy związane z naszym zrozumieniem nieomylności papieża sięgają korzeni naszego obecnego kryzysu. To regres, stwierdził, który doprowadził przywódców Kościoła i wielu świeckich do takiego zepsucia przez służalczość wobec Papieża, że ​​stracili jakąkolwiek zdolność stawienia czoła rzeczywistości.

Jednym z jego głównych argumentów jest to, że od czasów Soboru Watykańskiego I, kiedy zdefiniowano nieomylność papieża, byliśmy świadkami tego, co nazywa „pełzającą nieomylnością”, co doprowadziło do swego rodzaju „absolutyzmu papieskiego”. Zatem teraz mamy rodzaj autokratycznego papiestwa wraz z tym, co Rist nazywa „oszukującą się służalczością, którą łatwo rozpoznać jako zwykłą złą wiarę wśród „niższych warstw”.

Książka jest fascynującym i pomocnym badaniem obecnego kryzysu. I znowu, gdyby nie głębokość kryzysu uwidoczniona przez Franciszka, prawdopodobnie nie pojawiłaby się szansa na zajęcie się tym problemem. Sam Rist powiedział mi, że postrzega ujawnianie takich kwestii jako całkiem prawdopodobną część oczyszczenia Kościoła, ale podkreślił znaczenie dokładnego określenia, „co wymaga oczyszczenia”, zanim się tym zajmie.

Nie można jednak zaprzeczyć, że głównym ludzkim bohaterem tej apokalypsis – używając greckiego słowa oznaczającego odkrycie lub ujawnienie – był papież Franciszek, papież, którego lubię nazywać Wielkim Objawicielem, w przeciwieństwie do Wielkiego Reformatora, jak chce tytuł książki Austen Ivereigh biografia.

Szanowany tradycyjny rzymski ksiądz blisko Watykanu, będę go nazywał „ojcem Ernesto” (przepraszam za całą anonimowość – ale to dobry wskaźnik, jak to ortodoksyjność w dzisiejszym Rzymie czyni kogoś wrogiem na okupowanym terytorium), powiedział mi:

„To dlatego, że Franciszek jest papieżem, dzięki czemu tak skutecznie ukazuje apostazję posoborowego Kościoła. Nikt inny nie potrafiłby tego zrobić tak skutecznie. Bóg wykorzystuje złe rzeczy, aby uczynić wszystko lepszym i Bóg nigdy nie przestaje rządzić.”

Sobór katalizatorem

Innymi katalizatorami ujawnienia był oczywiście COVID, ale także, jak powiedział Borghesi, Sobór Watykański II, który, co ciekawe, jest często cytowany przez tzw. rewolucjonistów, aby usprawiedliwić ich działania. Czyniąc to, nieświadomie ujawniają rozmiary korupcji i heterodoksji, które weszły przez Sobór, czy to „Ducha Soboru”, czy też same dwuznaczne teksty, a które następnie zainfekowały najwyższe szczeble Kościoła.

I znowu, tylko papież taki jak Franciszek mógł to wydobyć na światło dzienne. Jak powiedział mi jeden z rzymskich teologów:

„Musieliśmy mieć Papieża, który pokaże nam logiczne konsekwencje Soboru i który wprowadza je w życie w taki sposób i do tego stopnia, że ​​tylko papież i nikt inny nie mógłby zrobić.” 

Powiedział jednak, że to, co się teraz dzieje, w rzeczywistości powoduje bardziej katastrofalne szkody dla dusz, niż wtedy, gdyby ostrzeżenia arcybiskupa Lefebvre i innych zostały wcześniej posłuchane i nie zostały odrzucone jako panikarstwo.

Być może nie będzie to jaśniejsze niż podczas nadchodzącego Synodu na temat synodalności, powszechnie postrzeganego jako owoc Soboru. Nie muszę wdawać się w to szczegółowo, ponieważ Eric i Diane opisali to tak dobrze, ale proces – to „wrogie przejęcie” Kościoła, jak to nazwał kardynał Gerhard Müller – zdołał wyprowadzić wszystkich dysydentów na zewnątrz, na otwartą przestrzeń. Już nie sabotują Magisterium od dołu, ale atakują je niejako z góry i na oczach wszystkich.

Bunt, którego jesteśmy świadkami, jest także silniejszy niż, powiedzmy, w latach 70. XX w., teraz, gdy władzę sprawuje papież taki jak Franciszek. Starsi księża i świeccy powiedzą, że dzisiejszy kryzys przypomina im, jak to było w latach 70. i 80., ale teraz jest naprawdę lepiej, ponieważ widać znacznie więcej tego buntu i sprzeciwu. 

„W latach 70. granice były nadal czyste, a rebelianci często zachowywali się bardziej dyskretnie” – powiedział mi ksiądz z Ameryki Łacińskiej – „ale teraz wszystko jest dozwolone i ludzie odkrywają, jak bardzo coś złego dzieje się w państwie Danii”.

Zauważył, że pod przewodnictwem papieża Franciszka ludzie mogą teraz „otwarcie mówić o procesach”, pozwalając ludziom dobrze ukształtowanym i oczami wiary jasno zobaczyć, na czym polegają problemy. 

„Teraz w pełni widzimy chorobę, którą pokazują nam ci dysydenci” – powiedział ksiądz – „i widząc tę ​​chorobę, mamy lekarstwo”.

Sam fakt, że każdy, kto krytykuje proces synodalny z punktu widzenia 2000 lat tradycji apostolskiej, jest zwykle postrzegany przez organizatorów synodu jako „wróg” i przeciwny Soborowi Watykańskiemu II – i dlatego nie powinien być uwzględniany w ich tak wychwalanym globalnym projekcie słuchania, włączania i towarzyszenia „Ludowi Bożemu” – jest niczym innym jak ujawnieniem tej choroby i głębokości, do której ona sięga.

Nawiasem mówiąc, byliśmy świadkami tej niezwykłej cenzury ustalonego nauczania Kościoła na synodach poświęconych rodzinie na początku tego pontyfikatu, ale myślę, że interesujące i pouczające jest obserwowanie, jak sytuacja ta stopniowo się pogarsza, gdy bomby zegarowe w Amoris Laetitia obecnie wybuchają, i że teraz Ojciec Święty wreszcie ujawnił się jako główny bohater.

Z bardziej nadprzyrodzonej perspektywy wiemy, że jest to zasadniczo duchowa walka prowadzona przez szatana przeciwko wszystkiemu, co dobre – szczególnie małżeństwu i rodzinie, jak powiedziała s. Łucja kardynałowi Carlo Caffarrze, ale ostatecznie przeciwko samemu Chrystusowi i oczywiście Jego Kościołowi. Tempo również rośnie i może tak być, jak powiedział mi kilka lat temu dominikański ksiądz, ponieważ demony wiedzą, że ich czas jest krótki, stają się szalone i przesadzają z siłami – „motus in fine velocior”, jak starożytni Rzymianie zwykł mawiać: „pod koniec ruch jest szybszy”. Powiedział, że wraz z ujawnieniem się demonów rozpoczął się pierwszy krok do ich wygnania, tak jak w przypadku każdego egzorcyzmu.

Doświadczony egzorcysta powiedział, że to, co się działo, „w pewnym sensie” przypominało egzorcyzm, ale przesłanki są inne, ponieważ egzorcyzm zakłada istnienie ciała lub materialnego bytu, a nie bytu mistycznego jak Kościół. Jego pogląd był jednak taki, że w końcu

„Bóg będzie musiał interweniować osobiście lub za pośrednictwem Matki Bożej”. Powiedział: „Bóg będzie tolerował tego rodzaju zło, jakie widzimy, tylko przez pewien czas, a potem, historycznie, interweniował”. 

Mógłby wtedy wysłać Matkę Bożą lub anioła, aby wypędził diabła, ale powiedział też, że istnieje możliwość, że – jak przewidywało wielu Ojców – Rzym zostanie zniszczony” – nie Kościół oczywiście, ale Rzym – Watykan, Administracja.

 
Facebook
Twitter
Pinterest
WhatsApp
Email

Translate

Reklama

Ostatnie wpisy

Popularne

Christine Niles, Nauczyciel skazany za molestowanie 13 dzieci
Czy ks. Dariusz Olewiński - Katolicki teolog odpowiada - jest rzeczywiście kapłanem archidiecezji wiedeńskiej?
Części Wielkiego Egzorcyzmu po polsku (8 z 12). Tekst (4.1) od Exorciso te do sanctae crucis.
Objawienia prywatne o. Rodrigue lub ponownie o tym, czy Ann Barnhardt jest opętana?
Proprium missae - VI Niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego - Dominica VI Post Pentecosten
Ks. Arndt - Zestawienie odpustów nieautentycznych: 15 Modlitw św. Brygidy (całość)
29-go Czerwca. Żywot świętego Piotra, Księcia Apostołów.
Bractwo św. Piusa X nie jest wyjściem: Przyczyny kanoniczne (1 z 3)

Nasz youtube

Archiwa

Hierarchicznie
Chronologicznie

Podziel się

Reklama

Nasze Produkty

Datki

Możliwość komentowania dla zalogowanych użytkowników.

Odwiedź nas na:

You cannot copy content of this page

pl_PLPolski
Tradycja i Wiara