Portal dla katolików. Duchowość, doktryna polemika.
Ze względu na dużą ilość komentarzy Forum zostanie zamknięte. Pytania niezwiązane z poszczególnymi wpisami prosimy kierować tutaj, to jest na stronę Pytania do Redakcji.
156 odpowiedzi
Redakcjo, mam pytanie odnośnie reform brewiarzowych. Jak wyglądały zmiany w brewiarzach zakonnych, szczególnie w benedyktyńskim?
Niestety wiele na ten temat nie wiem. Z pewnością redukowano brewiarz monastyczny analogicznie do diecezjalnego. Jeśli Pan wejdzie tutaj: https://divinumofficium.com/cgi-bin/horas/officium.pl zobaczy Pan zakładkę Monastic, ale wydaje się, że jest to tylko brewiarz monastyczny po reformach z 1960 roku.
Jak byłem w Fontgombault to odmawiali monastyczny z 1960, w którym było mnóstwo rzeczy poprzekreślanych, więc nastąpiła jakaś redukcja.
Patrzę w New Liturgical Movement, ale nic na ten temat nie ma.
Najlepiej pójść do jakiegoś klasztoru benedyktyńskiego, powyciągać stare brewiarze, jeśli pozwolą, i porównać.
Ale zapamiętam pytanie, poszukam i coś więcej odpiszę.
miło wrócić po latach na blog i chciałbym również podziękować za udzieloną w przeszłości pomoc.
1. Co sądzą Państwo na temat ś.p. ojca Klimuszko i jego przepowiedni?
2. Może wydać się banalne, ale z moich obserwacji wcale takie oczywiste nie jest, a rzadko o tym mówi się kazania, choć temat ważny. Jakie jest katolickie podejście do stosowania przemocy? I nie mam tu na myśli tylko oczywistej kwestii samoobrony czy sprawiedliwej wojny, ale takich zagadnień jak użycie siły, gdy ktoś obraża, np. starszą kobietę. Czy prawdą jest, że w sytuacji gdy grozi nam śmierć męczeńska to powinniśmy ją przyjąć zamiast próbować obrony (dr. Taylor Marshall wyraża taki pogląd w video ‘”Turn the other cheek” or Self-Defense’).
3. Potencjalnie dotyczące piszącego te słowa, ale temat ogólny, więc zostawiam wraz z innymi pytaniami. Czy godzi się mieszkać we wspólnym mieszkaniu (Wohngemeinschaft) razem z obcymi niewiastami? Przypuszczam, że co do zasady należy preferować mieszkania w których taka sytuacja nie występuje, ale czy może być to usprawiedliwione w przypadku, gdy inne powody (np. lokalizacja, mały wybór w danej miejscowości) skłaniały by do takiego wyboru.
ad 1. Brak opinii, ale zasada tego bloga brzmi: od objawień prywatnych trzeba trzymać się z dala.
ad 2. Stosowanie przemocy jest dozwolone, jeśli służy ono obronie przed agresorem. W teologii moralnej omawia się to w kontekście obowiązków wobec bliźnich i przedstawiana jest kolejno tematyka:
a. obrony koniecznej/samoobrony
b. pojedynku
c. wojny
Mogę coś więcej na ten temat napisać, jeśli Pan chce.
Taylor Marshall nie ma racji, bo już w czasach Tertuliana i później Augustyna dyskutowano kwestię, czy należy męczeństwa szukać czy wolno przed nim uciekać. Tertulian w okresie montanistycznym, to jest wtedy, gdy już opuścił Kościół twierdził, że uciekać nie należy w De fuga et persecutione, co było błędem. Zdecydowano się na to ostatnie. Byli jednak i tacy, którzy męczeństwa szukali, co traktowano jako rozszerzoną formę samobójstwa. Jak przeczyta Pan wszystkie nasze żywoty świętych, to znajdzie Pan tylko jeden przykład, o ile dobrze pamiętam, to tylko w jednym, jedynym wypadku święty dobrowolnie stawił się na męczeństwo z natchnienia Bożego.
Mamy obowiązek ochrony naszego życia i zdrowia, więc także do obrony koniecznej.
ad 3.
Nie należy wspólnie mieszkać z niewiastami, jeśli to prowadzi do grzechu, a zwykle prowadzi. Ludzie mieszkający razem czasami się nudzą i idąc drogą najmniejszego oporu dochodzi do zbliżeń, do których by inaczej nie doszło.
Jeśli jednak do nieczystości nie dochodzi, to zwykle mieszkanie mężczyzny z niewiastami prowadzi prawie każdego mężczyzny do chronicznego i “heroicznego” lenistwa i rozmemłania, bo ma:
a. posprzątane,
b. nagotowane,
c. nakupione
d. inne wygody
Przyzwyczaja się do tego stanu rzeczy i późniejszym swoim życiu także małżeńskim do niczego się nie nadaje, czego kobiety na dłuższą metę nie znoszą. Człowiek niestety tylko wtedy się samodzielności uczy, jeśli jest na nią skazany.
Jeśli mieszkałby Pan w Wohngemeinschaft z innymi mężczyznami ci zmusiliby Pana do wywiązywania się z obowiązków, stosując w ostateczności przemoc fizyczną. Kobiety tego nie robią, więc mężczyzna gnuśnieje.
Istnieje także inny problem. Kobiety w inny sposób spędzają czas wolny niż mężczyźni, o czym się każdy mężczyzna w swoim małżeństwie przekonuje. Będą plotkować, oglądać seriale, depilować sobie nogi, malować paznokcie, omawiać swoje przypadłości ginekologiczne etc. Normalny mężczyzna tego nie zniesie, trzeba by być homoseksualistą, ale i ten tego nie zniesie.
Ponieważ będzie miał Pan w domu “babiniec” nie będzie Pan odpoczywał, bo będzie mecz, a one będą oglądać serial z Bogusławem Lindą czy coś w tym guście.
Może być tak, że wszystkie będą tworzyć zwarty front przeciwko Panu, albo jedna będzie się żalić przed Panem do drugą tworząc różne frakcje. Cokolwiek Pan zrobi, będzie źle.
Aby radzić sobie z kilkoma kobietami naraz trzeba być albo alfonsem albo właścicielem haremu, co na jedno wygodzi. Trzeba być albo manipulującym psychopatą albo bardzo doświadczonym życiowo świętym, niczym pomiędzy. Pan kimś takim nie jest, więc odradzam.
Może być tak, że jeśli Pan dłużej z kobietami pomieszka, to wcale nie będzie chciał mieć Pan własnej, bo spotka się Pan z taką stroną kobiecości, która niekoniecznie jest atrakcyjna:
– tampony,
– podpaski,
– nieporządek,
– długie włosy zapychające zlew,
– suszące się rajstopy i majtki w łazience,
– histerie
– zespół napięcia przedmiesiączkowego
– etc.
Kobieta musi być jakoś tajemnicza, aby mężczyznę pociągać, a jak Pan z nią pomieszka, a w dodatku z kilkoma “egzemplarzami”, to czar pryśnie.
Kiedyś w bogatych domach małżonkowie mieli oddzielne ubieralnie i także w sypialni nie widzieli się w dezabilu, ale starali się być dla siebie atrakcyjni. I mówimy tutaj do małżeństwie. Niekiedy małżonkowie nie mieli wspólnych sypialni, a osobne, a w celu świadczenia obowiązków małżeńskich odwiedzali siebie, wszystko to po to, by z sobą wytrzymać siebie nawzajem w negliżu nie oglądać.
A w takiej formie wspólnoty mieszkaniowej Pan będzie szedł do łazienki, one też, co będzie krępujące dla Pana i dla nich, a przynajmniej tak być powinno.
Jeśli ktoś mieszka z innymi, to zwykle trwa do długo, gdy trafi do takiego “składu”, w którym czuje się dobrze. A zaczynając od mieszkania z kobietami od razu Pan źle startuje, bo sytuacja jest nietypowa, a wiele konfliktów nierozwiązywalnych.
Podsumowując: mieszkanie z kobietami nie jest dla mężczyzny korzystne ze względu na
Szanowna Redakcjo, piszę ponieważ dzisiaj byłam zmuszona uczestniczyć we Mszy Świętej Novus Ordo w mojej parafii, z tego powodu, że niestety w Kościele do którego uczęszczam na Msze Trydenckie, co jest bardzo smutne, zaplanowany jest na dzisiaj koncert w godzinach Mszy Św…. Tak, niestety..
Ale do rzeczy, dzisiaj na kazaniu zaniepokoiło mnie pewne zdanie, które kapłan wypowiedział. A mianowicie, że “będziemy zbawiani wspólnotowo”.
Ja zaczęłam się zastanawiać co to w ogóle oznacza i co on chciał przez to powiedzieć. Czy to znaczy? że dla przykładu jak ja to rozumiem – jestem odpowiedzialna do tego stopnia za innych, że jak np. ktoś bliski z rodziny będzie potępiony, to ja też, bo nie zapobiegłam temu? Będę wdzięczna co to w ogóle znaczy to zbawianie wspólnotowe. W rodzinie jest osoba, na którą nie działa nawet straszenie piekłem, co wówczas?
@beza
Nie ma żadnej zbawienia zbiorowego lub grupowego. Każdy zbawia się sam i stoi indywidualnie przed Bogiem. Na Sądzie Ostatecznym widzimy uczynki innych, ale żadnej dynamiki grupowej nie ma.
Podczas życia mamy na siebie wpływ poprzez dobry lub zły przykład, ale to wszystko.
Niech się Pani nie wini, bo jeśli odpowiadałaby Pani do końca za kogoś, to ten ktoś nie miałby wolnej woli.
Istnieje dogmat, że każdy otrzymuje odpowiednią ilość łaski do zbawienia i to indywidualnie.
W kwestii modlitw: ten trop a drugim przykazaniem, hmm… nie do końca mnie przekonuje, chyba bardziej moja postawa zbyt zawziętego trzymania się moich pomysłów (“nie moja, ale Twoja wola niech sie dzieje”). Muszę to sobie przetrawić.
W kwestii mieszkania: pisałem, że problem jest nowy, bo są nowi sąsiedzi; w odróżnieniu od poprzednich są na tyle grzeczni, że nie mam podstaw, żeby ich w czymkolwiek upominać. Problem jest też stary, bo akustyka w bloku jest fatalna jak dawniej. Ci nowi prowadzą swój tryb życia, który mocno koliduje z moim. Oni mojej ciszy nie słyszą za to ja słyszę jak ich życie przewala mi się nad głową o różnych dziwnych godzinach. Dopiero w ostatnich miesiącach zaczęło docierać do mnie, że w 90% problemem jest jednak moja hiperwrażliwość, dlatego wymyśliłem to wyciszenie – dobre wyciszenie powinno uciąć większość problemów akustycznych zarówno z obecnymi jak i przyszłymi lokatorami. Albo mieszkanie/domek nieposiadające żadnych sąsiadów. Marzenie…
Jedna firma zaproponowała rozwiązanie o wysokiej skuteczności, na które mnie nie stać. Druga zaproponowała wyciszenie samego sufitu za kwotę o 75% niższą; na to byłoby mnie stać, nie ma jednak gwarancji, że to wystarczy… Stąd moje obawy, co będzie jak wydam te pieniądze a to niewiele pomoże. Na razie jednak gość (ten drugi) wyjechał na wypoczynek i będziemy się ewentualnie zdzwaniać dopiero w styczniu.
W ogóle dźwięki są dla mnie dużym problemem. Kiedyś robiłem sobie testy psychologiczne u psycholożki klinicznej i powiedziała mi coś ciekawego o moim układzie nerwowym. Przeciętny układ nerwowy przypomina rozbudowane okablowanie elektryczne w izolacji. Kiedy człowiek się rodzi, jego okablowanie jest gołe, nie ma izolacji, impulsy nerwowe przeskakują tu i tam. W pierwszych miesiącach życia wytwarza się izolacja, ale jeśli proces ten zostanie zaburzony (czynniki fizyczne i/lub psychiczne), to izolacja wytworzy się albo za cienka, albo niekompletna, z dziurami. I potem dorosły człowiek ma reakcje fizjologiczne jak małe dziecko. Np. bodźce dźwiękowe idą od ucha do mózgu, ale część impulsów przeskakuje gdzie indziej i może być odczuwana np. jako ból fizyczny. Ja przykre dźwięki odczuwam również całym ciałem (skórą), 80% moich codziennych cierpień jest związanych właśnie z hałasem (w pracy, w mieście czy gdziekolwiek), on mnie fizycznie boli, jakbym został lekko pobity lub wychłostany.
I dlatego potrzebuję NAPRAWDĘ cichego mieszkania, które da jakieś wytchnienie i umożliwi wypoczynek i twórczą pracę.
Ale jakby Pan znalazł te testy na autyzm, to może Pan podesłać, może będzie tam jakiś ciekawy trop.
Testy prześlę, ale nie dzisiaj. Niekoniecznie to, co droższe jest lepsze. Czeka mnie przegląd wozu i jedna oferta stanowi tylko 30% drugiej, a zrobią to samo. Jeśli to wrodzone, to musi się Pan nauczyć z tym żyć. A może Pan żyje stałe w stanie stresu i lęku. To trzeba obniżyć poziom lęku przez sport i zobaczyć , co będzie. Ja mam bardzo wyostrzony słuch podczas stresu.
Dziękuję za link, przetestuję się jak znajdę chwilę. (Nie mogłem odpowiedzieć wcześniej, dopiero wróciłem z urlopu)
Wczytywanie...
1. Pytanie o nowenny. Mniej więcej na wiosnę wpadłem na pomysł, żeby modlić się w ważnych dla mnie intencjach za pomocą nowenn. Różnych nowenn, po prostu przez 9 dni powtarzałem wybraną modlitwę. Strasznie się na tym sparzyłem, bo wyszło tak, że ok 70% było dość bolesnych – albo doznawałem jakichś przykrości, albo (to najczęściej) chorowałem. Kilka razy nawet przerwałem, bo ledwie zacząłem, to jakieś choróbsko mnie męczyło. Jak przerywałem modlitwę – choroba mijała. W zasadzie nie otrzymałem tego, o co prosiłem (na razie), natomiast zostałem nieźle skopany.
Pytanie brzmi: co takiego jest w nowennach, że tak dziwnie działają? W życiu czegoś takiego nie doświadczyłem. Czy Redakcja posiada jakąś “tajemną wiedzę” na ten temat? Moje skojarzenia są takie: prosisz o jajko a dostajesz skorpiona a nawet kilka.
2. Widzę, że zniknął dział z prośbami o modlitwę, więc ośmielę się tutaj poprosić o modlitwę kogokolwiek, kto by to czytał.
Sytuacja jest bolesna a od 2 miesięcy wyjątkowo. Rozwiązanie niepewne no i muszę czekać na nie jeszcze kilka tygodni. Kosztuje mnie to wiele fizycznie i psychicznie. Najgorsze, że cierpię od tego czasu na spore lęki, które stale wracają i nie ustępują, czyli razem jest to osaczenie (wydarzenia) i dręczenie (lęki). Ostatnio próbowałem wesprzeć się kolejną nowenną, ale zostałem solidnie skopany (3 choroby i 2 duże przykrości) i teraz boję się już wszystkiego i spodziewam się samych bolesnych ciosów. Myślę, że taki ogólny opis wystarczy. Bóg zapłać każdemu, kto by zechciał mnie wesprzeć modlitwą.
ad 1) Pisze Pan bardzo ogólnie, więc odpowiedź może być również bardzo ogólna. Zawsze jest możliwość przedstawienia kwestii bardziej konkretnie pisząc na pocztę, jeśli Pan tego pragnie. Myślę, że jest tak:
a. To, o co Pan prosi nie jest dobre samo w sobie.
b. Droga, którą chce Pan to osiągnąć, tj. nowenna bez własnego udziału nie jest dobra.
c. To, o co Pan prosi jest dobre, ale otrzyma Pan to dużo później, w innych warunkach i nie tak, jak Pan sobie to wymarzył.
Nie wiem, czy to “wiedza tajemna”, ale bardzo dobrym sposobem przekonania siebie o tym, czego robić nie należy, jest śledzenie naszej “siostrzanej strony”. Tam jest nowenna za nowenną, spęd modlitewny za drugim. Dlaczego? Ponieważ modlitwa nie jest formą przymuszania Pana Boga do naszych życzeń, inaczej byłaby to forma magii.
Albo te nowenny, którymi się Pan modli, są jakieś “lewe”, albo nie są, ale Pan Bóg nie lubi być przymuszanym i pozwala gryźć Pana złemu duchowi.
Ja zupełnie nie pamiętam, żeby jakakolwiek nowenna w moim życiu zadziałała. Albo zależność jest tak słaba, że jej w ogóle nie widać. W różnych okresach mojego życia pragnąłem rzeczy, który wydawały mi się dobrymi, a które takimi nie były. Pragnąc A, które w rzeczywistości było A*.
Krótkie świadectwo:
i) I tak pod koniec moich lat 20-tych miałem zostać wysłany na studia doktoranckie do Rzymu. Tak, to nie żart, bo były takie obietnice. Ja najpierw nie chciałem, a kiedy się zgodziłem, nic z tego nie wyszło. Albo osoba, która mnie miała wysłać kłamała i nic w tej kwestii nie zrobiła, w co wątpię, albo w Rzymie się sytuacja tak zmieniła, że mnie nie chcieli. Nie modliłem się o to nowenną, ale bardziej chciałem. Ale z dzisiejszej perspektywy, wiedząc, co się rzeczywiście w Rzymie dzieje bardzo dobrze się stało. Wtedy byłem bardzo wrażliwy i bym sobie z tym bagnem nie poradził, tak mi się wydaje.
A potem co? Albo bym odszedł albo pracowałbym w Novus Ordo, co obecnie wydaje mi się zupełnie niemożliwe.
ii) Odmawiałem też przynajmniej dwie Nowenny Pompejańskie w intencji przyjęcia mnie do pracy w Kościele Niemieckim. Oczywiście słałem też podania. Nigdzie mnie nie chcieli i dzisiaj myślę, jak dobrze.
Więc chciałem A, a było to A*. Pan Bóg wiedział lepiej.
iii) Bardzo długo nie rozumiałem, dlaczego mam takie problemy z opublikowaniem moich artykułów teologicznych, zwłaszcza w Polsce. A było to dlatego, że
1. Ci, którzy je oceniali byli niewierzący i ten “dewocyjny smrodek” ich raził.
2. Artykuły były merytorycznie za dobre, co też raziło.
3. Potem publikowałem zagranicą, gdzie przynajmniej 2. nie było.
A teraz mogę na swoich blogach publikować co zechcę, na jakimkolwiek poziomie i więcej ludzi to czyta, niż moje rzeczy naukowe
Chrystus mówi: “nie wiecie, o co prosicie”.
Pan Bóg znał rzeczywisty stan Kościoła, ja nie znałem i gdybym wiedział, jak jest naprawdę z pewnością bym tych rzeczy nie chciał.
A dlaczego Pan Bóg mi tego przedtem nie objawił? Bo bym tego nie wytrzymał.
Lęki i osaczenie są w sumie dobrymi znakami. To znaczy, że jakoś Pan wkracza na jego – demona – teren i ten się broni. To są jego lęki. No niestety lekko nie ma, czego sam, jak wiemy doświadczam.
Nie Pan napisze na pocztę, jeśli chce, może jest to mniej pogmatwane niż się Panu wydaje.
Zasada jest taka:
1. Jesteśmy Kościołem Walczącym i na froncie.
2. Tam, gdzie jest największy opór, zaminowane mola, gniazda karabinów maszynowych, tam się najbardziej broni, bo są to miejsca ważne strategicznie.
3. Jeśli oporu nie ma, to znaczy, że mu nie przeszkadzamy.
Dziękuje za odpowiedź. Jak znajdę dłuższą chwilę, to napiszę coś na maila, ale nie wiem czy zdążę przez Święta a później wyjeżdżam na 2 tygodnie… Na razie kilka słów ogólnie.
Nowenny nie są “lewe”, najczęściej to po prostu wybrana przeze mnie “zwyczajna” modlitwa (np. do św. Antoniego lub do Matki Bożej) powtarzana codziennie przez 9 dni. Intencja też jest dobra (ogólnie chodzi o służbę Bogu), jednak Pański trop może być trafny – może to nie ten czas lub sposób spełnienia prośby mógłby być inny niż sobie wymarzyłem. “Nie wiecie o co prosicie…” Pozostaje kwestia “kopania” we mnie – odmowa nie musi być taka brutalna, można przecież odmówić zwyczajnie.
Przypominam sobie, że jeszcze paręnaście lat temu chciałem być grafikiem w katolickim wydawnictwie/redakcji, myślałem konkretnie o częstochowskiej redakcji “Niedzieli” a jeszcze dawniej o Niepokalanowie. Jedna znajoma siostra PRAWIE załatwiła mi ten Niepokalanów, ale ostatecznie coś nie zagrało… A dziś rozumiem jaki jest stan Kościoła i cieszę się, że w żadnej “Niedzieli” ani w żadnym Niepokalanowie nie pracuję.
Punkt 2 to w skrócie nowy stary problem mieszkaniowy – nowi sąsiedzi, nowe cierpienia… Rozwiązanie to albo wyprowadzka, albo wyciszenie sufitu i ścian u mnie (drogo! no i ładuje pieniądze – których aż tyle nie mam – w cudze mieszkanie).
Wczytywanie...
@ Tomcio
Rozumiem.
Ad 1)
Przed Katolickimi redakcjami Przestrzegam, bo w tej chwili są jeszcze bardziej pokręcone niż przedtem. Przypuszczam też, że w każdej pracy będzie miał Pan podobne problemy co teraz, bo musi pan sam siebie zmienić, żeby było lepiej. Ja bardzo długo nie rozumiałem, że sam stwarzam sobie pewne problemy, ponieważ pewnych moich wad nie widziałem. To Pan musi się zmienić, to zmienią się okoliczności.
Ad 2)
Problem jest podobny. To Pan musi wreszcie tych sąsiadów do pionu ustawić i powalczyć o swoje. Jest Pan dlatego tylu lat w tej sytuacji, żeby wyrobić w sobie cnoty męstwa i waleczności. Ja też byłem wiele lat zbyt U-God eva i Nieśmiały, a wszyscy chodzili mi po głowie. Teraz to się bardzo zmieniło, więc u pana też jest to możliwe.
I widzimy, że żadne Nowenny tutaj nic nie dadzą. Musi pan to przyjąć za pewnik, że jeżeli Pan Bóg chce coś sam zrobić, to to robi, a jeśli tego nie robi, to pozostawia to nam.
Wczytywanie...
@Tomcio
Właśnie sortowałem książki, względnie przenosiłem je z jednego pomieszczenia do drugiego, więc praca kontemplacyjna, brudna i męcząca i przyszło mi do głowy rozwiązanie Pana problemu.
Może być tak:
Ponieważ oczekuje Pan i to dosyć intensywnie nadprzyrodzonego rozwiązania problemów, które rozwiązać Pan może sam, toteż Pan Bóg odczytuje to jako pogwałcenie Drugie Przykazania – “Nie wzywaj imienia Pana Boga Twego nadaremno” i dopuszcza złego ducha, żeby Pana gryzł.
Ta internetowa wróżka, której nie zalinkuję, ma bardzo dobre instynkty, zna demony osobiście i mówi, że trzeba bardzo uważać na swoje pragnienia i myśli, bo demony traktują to jako przyzwolenie. Myślę, że rzeczywiście tak jest, bo to samo piszą Ojcowie Pustyni, a demony traktują przyzwolenie bardzo szeroko, dla nas to nie jest jasne, dla nich owszem.
Trzeba porzucić wszelkie “obsesyjne” pragnienia: “chcę tego i tego, w taki, a taki sposób”, a mówić “bądź wola Twoja”, “jeśli taka jest Twoja wola” etc. Trzeba być wolnym w stosunku własnych pragnień, bo inaczej robimy z Pana Boga wykonawcę naszych życzeń, a to zdecydowanie Mu się nie podoba.
Nie wiem, jak jest w sprawie pracy, ale w sprawie mieszkania i sąsiadów są dwa rozwiązania:
1. Albo oni hałasują obiektywnie za bardzo
2. Albo Pan jest nadwrażliwy i dużo gorzej znosi każdy hałas.
ad 1.
Porozmawiać z nimi, porozmawiać z administracją domu etc. Nie wiem, jak to jest w Polsce, ale nie wykluczam, że w Niemczech są jakieś normy do ilu decybeli można cudzy hałas znosić, a do ilu nie. Niech Pan albo te decybele zmierzy, albo zaprosi komisję, by była przy tym obecna i niech rozsądzą, czy to tak być może czy nie.
Ad 2)
Niewykluczone, że to ma miejsce, a wtedy każdy sąsiad będzie Panu przeszkadzał. Ja również bardzo dobrze słyszę, a stanach stresu jak trawa rośnie, więc mogę Pana zrozumieć. Wtedy albo musi Pan sobie to mieszkanie rzeczywiście wyciszyć albo rozejrzeć się za wolno stojącym domkiem na uboczu, co raczej będzie trudne.
Ale mogę Panu powiedzieć, że Pan Bóg za cierpliwość wynagradza.
Ja w Niemczech miałem dotychczas trzy mieszkania: w pierwszym hałasu nie było, w drugim był i to koszmarny, a teraz właśnie mieszkam w takim domku na uboczu, gdzie ja hałasować mogę, a nie słyszę innych.
Ale w ostatnim mieszkaniu było koszmarnie, o czym pisałem. Mieszkałem na parterze. Sąsiedzi palili codziennie i pili alkohol pod moim oknem, naokoło biegały krzyczące dzieci, a jak padało stali w korytarzu pod moimi drzwiami. Rok to tolerowałem, a następnie przestałem i przez wiele starć, awantur, przez włączenie właścicieli domu, którzy stanęli po mojej stronie i grożenia sądem ich utemperowałem i był spokój. Jedni się wyprowadzili, a wprowadziła się alkoholiczka, która w delirium krzyczała tak, że wzywaliśmy policję. Nic nie pomagało, ja się wyprowadziłem do obecnego mieszkania. Czyli w sumie dziewięć lat walk, a teraz nagroda, o ile tutaj zostanę.
Więc Pana rozumiem, nie ma lekko, trzeba wyruszyć na wojnę i robić to, czego się całe życie unikało. Ja nie zawsze nie byłem taki konfrontacyjny, bo myślałem, że religia wymaga ode mnie tego, żeby inni mnie dręczyli i upokarzali. A okazuje się, że religia tego nie wymaga.
Są ludzie, którzy mają ponadprzeciętnie wrażliwe wszystkie zmysły i którym ciężko żyć. Jak znajdę prześlę Panu taki test z Cambridge na autyzm, po angielsku. Może to Pana dotyczy. Może jest Pan gdzieś w wyższym zakresie skali autyzmu, stąd ta nadwrażliwość. Nie wiem, czy tak jest. ale jeśli by tak było, to Pan musiałby się dostosować do sytuacji, nie sąsiedzi.
Ale warto porozmawiać, bo ludzie zwykle nie chcą innych dręczyć. Jeśli jednak mają małe dzieci i od czasu do czasu imieniny, to też trudno od nich wymagać, by chodzili na paluszkach, bo obok nich mieszka ktoś nadwrażliwy.
Ale z mojego doświadczenia wynika, że jak człowiek sam zrobi absolutnie wszystko, to Pan Bóg pomoże, bo jak zupełnie nie liczyłem się z tym, że będę miał takie mieszkanie, tak pod każdym względem odpowiadające moim potrzebom. Więc cud i to bez nowenn był po dziewięciu latach, a przedtem walka.
Nie wiem, na ile jest to realne, ale pewnym rozwiązaniem byłoby przeprowadzenie się do domu, w którym mieszkają sami starsi ludzie. Nie hałasują, bo ledwie się ruszają. Ale nie wiem, na ile to w Pana sytuacji realne.
Summa summarum: Musi stać się Pan bardziej aktywny w wymiarze przyrodzonym.
Wczytywanie...
Droga Redakcjo, dziś zmarła moja babcia, czy Redakcja orientuje się może czy można dopisać zmarłą przed pogrzebem do dzisiejszej intencji za Zmarłych na Mszy Św? czy przed pogrzebem to nie powinno się, ja już mam mętlik, bo mogłabym pójść do Zakrystii i poprosić o dopisanie do wypominek i jak będzie wolna intencja jeszcze w tym tyg to dać za Mszę..może Redakacja lepiej się orientuje stąd pytania, dziękuję z góry
Łączę wyrazy współczucia. Pomodlę się za babcię. Tak, oczywiście, że można już dopisać do wypominków lub prosić o odprawienie Mszy. Liczy się czas zgonu, a nie pogrzebu.
Droga Redakcjo, serdecznie dziękuję, dałam za wypominki, teraz myślę nad tym żeby pogrzeb był możliwie łaskonośny dla duszy, planuję poprosić Księdza o to aby odprawił wg Pierwszej Modlitwy Eucharystycznej z Mszału Pawła VI, niestety nie spotkałam się z odprawianiem Kanonu Rzymskiego w mojej parafii poza Wielkim Czwartkiem, chciałabym zapytać Redakcję czy orientuje się może czy ten Kanon ten może być odprawiany tylko w Wielki Czwartek? chcę też poprosić o wykonanie sekwencji za Zmarłych przynajmniej po Polsku, no i o kadzenie, bo ostatnio z tym słabo na pogrzebach… dziękuję z serca za modlitwę
Wczytywanie...
@beza
Nie ma żadnych ograniczeń w odmawianiu Pierwszej Modlitwy Eucharystycznej i są księża, którzy wyłącznie ją odmawiają. Zatem Kanon być może zawsze. Tak jest, trzeba prosić i walczyć o swoje.
Jeśli Pani sobie tego życzy, to mogę pośredniczyć w zamówieniu Mszy Trydenckich i łaskonośnego czeskiego proboszcza, po 10 EUR za sztukę. Msze pomagają i proboszcz robi to dobrze. Czeka się krótko. Wiem, że to też grosz, ale chyba nawet taniej niż w Polsce. Jak sobie Pani życzy, nie teraz, to potem, bo pogrzeby nigdzie tanie nie są. W razie zainteresowania proszę napisać na pocztę: wobronietradycji@gmail.com
Wczytywanie...
Droga Redakcjo, w związku ze zbliżającym się Świętem Wszystkich Świętych chciałam zapytać czy błogosławieństwo świec, które jest zawarte w ostatniej publikacji, mogę przedstawić księdzu z prośbą o poświęcenie wkładów olejowych do zniczów (palących się ok 7 dni)? czy jest może w RR specjalne błogosławieństwo stosowane do zniczy na cmentarz? z góry serdeczne DZIĘKUJĘ
Tak, może Pani o to prosić, bo osobnego błogosławieństwa zniczy nie ma. Myślę, że trzeba myśleć funcjonalnie i zastanawiać się, do czego dana rzecz służy.
W razie wątpliwości zawsze można zastosować Ad omnia to jest błogosławieństwo do wszystkiego, Nr. 21.
Ja trochę zalegam z wpisami, bo robię meble do mojego mieszkania, z czym wiązał się zakup mebli. Sam pobłogosławiłem Benedictio ad omnia, bo żadnego specjalnego błogosławieństwa nie było. Katastrof brak.\
Szczęść Boże, spotkałam się ostatnimi czasy z tym że pewni katolicy wierzą w tzw pochwycenie. Mówią coś w tym stylu, że zanim Pan Bóg będzie sądził świat, sprawiedliwych z ziemi zabierze. Powołują się na Pismo Święte, m.in. fragment “jeden będzie wzięty a drugi zostawiony”. Wpisuję w wyszukiwarkę na tym blogu ‘pochwycenie’ ale nic mi nie wyskoczyło. Czy ten temat został tutaj poruszony w jakimś wpisie? Intuicja mi podpowiada, że jest to dziwne, czyżby to nie jakieś herezje?
Dobrze Pani intuicja podpowiada. To protestancka herezja pochodzenia pentekostalnego, zakładająca, że dobrzy chrześcijanie przy końcu świata zostaną od razu przeniesieni do nieba, bez konieczności sądu szczegółowego. Więcej na ten temat jutro.
No właśnie, wydawało mi się to dziwne, ale nie wiem co odpowiadać, bo nie znam tego tematu. Dziękuję za odpowiedź 🙂
Wczytywanie...
Proszę bardzo 🙂
Wczytywanie...
@beza
Teologia katolicka nie zna czegoś takiego, jak “pochwycenie” przez co rozumie się przeniesienie wiernych prosto do nieba na koniec świata, tak że nie dotkną ich żadne kary ani kataklizmy.
Wiem, że niektórzy protestanci tak myślą, ale nie wiem, skąd wzięli taki pomysł. Można poczytać tu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Porwanie_Ko%C5%9Bcio%C5%82a Księga Apokalipsy podaje, że wszyscy ludzie doświadczą plag i żadne pochwycenie (rapture) nie jest planowane.
Natomiast w eschatologii katolickiej, to jest w nauce o rzeczach ostatecznych, dyskutowano kwestię, czy wszyscy muszą umrzeć czy też paruzja Chrystusa zastanie przy życiu niektórych z nich, tak że nie umrą, ale zostaną odmienieni.
Właśnie czytałem o tym w dogmatyce Diekampa-Jüssena, Katholische Dogmatik, Wil 2010, 1145-1146, gdzie żadnego rozwiazania tej kwestii nie ma. Część Ojców zwłaszcza greckich jest za odmianą bez śmierci, większość łacinników jest przeciw.
Za przemawia 1 Kor 15, 51 “Oto ogłaszam wam tajemnicę: nie wszyscy pomrzemy, lecz wszyscy będziemy odmienieni.”
Ale to jest werscja Biblii Tysiąclecia, Vulgata mówi:
ecce mysterium vobis dico omnes quidem resurgemus sed non omnes inmutabimur
Oto mówię wam tajjemnicę, wszyscy bowiem zmartwychwstaniemy, ale nie wszyscy zostaniemy odmienieni.
i odpowiada Biblii Tysiąclecia: .. nie wszyscy pośniemy, wszyscy zaś zostaniemy odmienieni, transformowani, przemienieni.\
Św. Augustyn pisze (Retr. II, 33), że to przejście z życia do śmierci, a ze śmierci do życia wiecznego odbędzie się in icu oculi, to jest oka mgnieniu, tak że praktycznie wyjdzie na to, że nie umrą.
Przyjmując tę interpretację, rzec można, że ta śmierć z 1 Kor 15, 51 to dłuższe przebywanie w stanie śmierci, którego ci ludzie unikną.
Św. Tomasz twierdzi, że prawdopodobniejszym jest to, że wszyscy, którzy dożyją Powtórnego Przyjścia Chrystusa najpierw umrą, a następnie zmartwychwstaną (1, 2 q. 81 a. 3 ad 1).
Ja też tak uważam, że umrą wszyscy, skoro wszyscy zmartwychwstaną w dniu ostatecznym.
Ciekawa jestem jak u innych użytkowników strony, ale na moim laptopie, chcąc pobrać artykuł klikając ‘download’ niestety wychodzi komunikat ‘w witrynie wystąpił błąd krytyczny, było tak również w niedzielę, i dziś to samo, dlatego też postanowiłam tutaj to zgłosić
Panie pisze w Threadzie Pytanie do Redakcji, który jest niewidoczny we wpisach. Jeśli wszyscy mają to szybciej widzieć, proszę pisać pod którymś w opublikowanych artykułów, wówczas Pani komentarz będzie widoczny w komentarzach na stronie. Nie jestem pewny, czy w ogóle można tamte komentarze przenieść tutaj, bo to jednak inna strona.
niestety nie działa u mnie, ale może to coś z moją przeglądarką jest nie tak, nie wiadomo, proszę się nie przejmować będe czytać spokojnie na stronie, jeśli chodzi o możliwość komentowania to nie znalazłam takiej opcji myslałam że można pisać tylko tutaj
Wczytywanie...
Nie, jest opcja komentowania, pod każdym artykułem dla zalogowanych czytelników. Trzeba przewinąć całkiem w dół:
Wczytywanie...
o to wspaniale, dziękuję za tę pracę, nie wiedziałam że nie można korzystać z RR odnośnie błogosławieństw… myślałam że chodziło tylko o Sakramenty? ale pewnie tradycyjni księża np IBP mogą korzystać? najwyżej uderzę do księdza z IBP, chociaż u mnie jest cały czas Msza Św trydencka w pewnym kościele parafialnym, odprawiają księża z różnych parafii, np
na ostatnie święta Wielkanocne było błogosławieństwo po łacinie pokarmów, więc przypuszczam że z RR? no bo jak po łacinie? w tamtym roku na 15 sierpnia też było po łacinie.. więc ciekawe
Jeszcze chciałam dopytać, odnośnie ostatniego redakcji komentarza – że z niepoprawnej łaciny szatan się śmieje – ksiądz którego mam zamiar poprosić o poświęcenie tych dewocjonaliów, mówi łaciną włoską.. czy chodzi tutaj raczej o błędy rzeczowe, znaczeniowe?
Mowa jest o błędach gramatycznych, z tego się śmiał, a czy z włoskiej się pośmieje? Zobaczymy. Myślę, że zawsze wymowa była nieco regionalna. Odnoszę wrażenie, że się Pani boi, że jakieś błędy przy poświęceniu coś spowodują. Proszę się nie martwić i wiedzieć, że te lęki pochodzą od złego ducha. On się boi, że straci teren, bo tak przez błogosławieństwa bywa i udziela Pani tych lęków. Natomiast wszelka wina za niepoprawność spada na księdza, nie na Panią. Niech się zatem Pani nie boi 🙂
@beza
Proszę bardzo. Właśnie wpisuję i tłumaczę długie błogosławieństwo szkaplerza. Bardzo to ciekawe i nic dziwnego, że chcą święcić posoborowo, bo krótsze. Niestety tendencja do skracania błogosławieństw zaczęła się już pod koniec XIX wieku.
Wczytywanie...
Właśnie wpisałem, przetłumaczyłem i nagrałem wersję łacińską 21 błogosławieństw 22. Mam nadzieję, że wszystkie wątpliwości się wyjaśnią, co i jak.
Jutro zrobię jeszcze jedną korektę, wyedytuję nagranie, zrobię okładkę i wystawię na sprzedaż.
Pomysł jest następujący:
1. Czytelniczka/czytelnik czyta “menu” błogosławieństw.
2. Wybiera sobie te, które zechce.
3. Uczy się wymowy, by księdzu podpowiadać i palcem wskazywać.
Jeszcze zrobię zdjęcie Rituale, żeby nie było, że sobie to wszystko wymyśliłem. Zamieszczam błogosławieństwa prywatne, a nie te, które tylko raz w roku mogą mieć miejsce w kościele, jak np. ziół 15 sierpnia, czy kredy na Epifanię. Trochę trzeba księżom też zostawić inicjatywy.
Według Traditionis custodes RR używać nie wolno, więc będzie “nielegalnie”, co niejednego księdza zmotywuje.
Tam, gdzie była taka możliwość załączyłem błogosławieństwo dłuższe i krótsze.
Należy nalegać na dłuższe, bo według nauki Kościoła otrzymuje się o to, o co się liturgicznie prosi. Przez krótsze błogosławieństwo pozbawianym jest się wielu łask.
Te błogosławieństwa są bardzo piękne i głębokie, sam się wielu rzeczy dowiedziałem.
Wczytywanie...
I jeszcze pytanie, bo prawdopodobnie będzie u mnie Msza Św Trydencka 15 sierpnia, w tamtym roku święcenie było po łacinie, czyli pewnie domyślam się że wg starego rutuału? czy to prawda, że tam również święciło się owoce? czyli mogę wziąć oprócz ziół również owoce?
może jeszcze, o ile to możliwe, dodałabym do listy modlitewniki?
Ja o tym jeszcze nie słyszałem, ale to możliwe, bo zawsze są jakieś zwyczaje regionalne. RR zna aż trzy różne święcenia owoców. Niech Pani weźmie, najwyżej nie poświęci 🙂
Szanowna Redakcjo, serdecznie dziękuję ! oczywiście że poczekam, przepraszam że odpisuję dopiero teraz siadłam do laptopa, jeszcze raz dziękuję za pomoc!
Szczęść Boże, to znowu ja z pytaniem o sakramentalia. Liczę na wyrozumiałość redakcji:) Przygotowuję się aby iść poświęcić 3 Krzyże, wiele różańców i medaliki i tutaj pytanie z tego co się zorientowałam w formularzach z Rytuału Rzymskiego, które są wstawione na stronie w modlitwach jest w liczbie pojedynczej “poświęcenie krzyża, medalika, różańca” – czy wówczas powinnam dowiedzieć się jak jest “krzyże, różańce i medaliki” w liczbie mnogiej i tak dać księdzu do poświęcenia? czy to nie ma znaczenia? bo właśnie planuję się zastosować do rad ze strony, aby samemu się przygotować jak najlepiej, bo ksiądz może nie wiedzieć.. Pozdrawiam i z góry dziękuję za pomoc!
Tak, liczba mnoga powinna być wymieniona. Księża powinni sami wiedzieć, jak ją utworzyć, ale różnie bywa 🙂
Proszę dokładnie napisać, o które błogosławieństwa chodzi. Są wzmianki w źródłach, że demony się z niepoprawnej łaciny śmiały.
Może Pani po prostu poczeka aż wyprodukuję kolejną książeczkę? Tak do końca tego tygodnia? Wówczas liczba mnoga zamieszczona będzie na czerwono w nawiastach. A jeśli nie, to proszę:
Krzyża uroczyste, S. 462 następne
has Cruces, per quas …
haec signa Crucis, ut sint ..sint ..sint
Krótkie S. 246
has signa Crucis, ut sint ..sint … sint
has Cruces, per quas
Sanctificentur haec signa … istas cruces …
Wczytywanie...
@beza
Widzę, że trzeba zrobić nową książeczkę i mp3 wymowy. Dlaczego? Bo tak będzie wygodniej. Inaczej musi Pani:
a. wydrukować
b. nanieść ołówkiem liczbę mnogą
Będzie to kłopotliwe i dla Pani i dla księdza. Z mojego doświadczenia najbardziej sprawdza się, gdy:
1. otwieramy Rituale romanum
2. wskazujemy księdzu palcem, gdzie czytać
3. i czytamy po cichu wraz z nim, względnie poprawiamy go, gdy trzeba
Dlatego sugeruję, by Pani jeszcze te kilka dnia poczekała aż zrobię książeczkę. Pani najpierw błogosławieństwa odsłucha, sama się nauczy i wtedy z dwujęzyczną książeczką uda się Pani do księdza. Wtedy szanse na błogosławieństwo rosną. Niektórzy mogą się krzywić, że nie wiadomo, co to za teksty, ale tak robi mniejszość.
Skoro już to teraz robię, to proszę o listę życzeń;
1. Krzyża
2. Różańca
3. Medalik św. Benedykta
4. Cudowny medalik
5. Figurki świętych
5. Świece
6. Sól
7. Olej
8. Szkaplerz MB z Góry Karmel
Czy coś jeszcze?
Wczytywanie...
Nie do końca witaminy są dla zdrowych, wiem na swoim przykładzie że suplementacja, witaminy i zioła mogą wyleczyć i bardzo poprawić komfort życia bez skutków ubocznych, w przeciwieństwie do farmacji. Niestety lekarze którzy stosują naturalne metody zawsze mają w pakiecie coś w stylu akupunktury lub homeopatii.
tak, jest to niewłaściwe, bo z naukowego punktu widzenia zachodniej medycyny nic tam nie powinno działać, pomijając efekt placebo, a jednak działa. Dlaczego? Bo to okultyzm, rodzaj zaklinania demonów poprzez otwieranie ciała na nie. Na jakimś etapie leczenia otrzyma się tybetańskie zioła zbierane w nowiu księżyca i tego podobne rzeczy. Czasami skutki są piorunujące, a następnie następuje zapaść.
Te ceremonie zawsze odbywają się w jakiejś otoczce kultycznej, szeptane są jakieś zaklęcia etc. Czary niestety istnieją, a obecnie bardziej niż kiedykolwiek.
Dziękuję za odpowiedź,
niestety zachodnia medycyna też ma niewiele do zaoferowania, nie mówiąc już o szczepionkach zawierających materiał z ciał abortowanych dzieci. Pytanie zadałam, bo miałam zamiar zwrócić się do poleconego lekarza internisty, który stosuje naturalne metody leczenia (witaminy, suplementy), ale okazało się, że zajmuje się też akupunkturą.
Wczytywanie...
@ Barbara
Tak to prawda, ale doskonałego lekarza przestrzegającego wszystkich wymogów religii katolickiej raczej Pani nie znajdzie. Jeśli Pani nie da przeprowadzić akupunktury na sobie raczej nic Pani nie grozi.
Wczytywanie...
@Barbara
I jeszcze jednak ogólniejsza uwaga na temat leczenia i lekarzy. Moja mama była lekarzem, więc mam jakieś kompetencje, by się wypowiadać i wiem też, jakie błędy popełniała.
Istnieją trzy rodzaje pacjentów:
a. autentycznie chorzy
b. zdrowi, którzy lubią chodzić do lekarza
W przypadku lekarzy z prywatną praktyką 10% należy do grupy a, a 90% do grupy b i tak wszędzie na świecie, bo mam podobne dane z USA. Ludzie naprawdę chorzy trafiają do szpitala, zwykle wtedy, gdy jest za póżno.
Wielu lekarzy nie wie, jak moja zmarła mama, że pracują w branży komunikacji interpersonalnej, a nie w branży leczniczej. Trzeba:
1. dowiedzieć się, jaki mamy typ pacjenta,
2. czego naprawdę od nas chce,
3. tak go podejść, by pewne rzeczy zrobił.
Główne pytanie brzmi: Jak nakłonić pacjenta do zdrowszego trybu życia? Czy należy do tych, którzy dla zdrowia coś zrobią i spodziewają się gotowych rozwiązań?
Tych pierwszych jest zdecydowanie mniej niż drugich, a dla tych drugich, którzy chorzy nie są, oferujemy całą gamę usług:
a. witaminy
b. odżywki
c. masaże
d. akupunkturę
NFZ nie za wszystko płaci, a klient prywatny zapłaci, o co też chodzi.
A mówiąc krótko: jeśli ten internista oferuje naturalne metody leczenia, to aż takich przypadków internistycznych nie ma.
Moja mama była akurat internistą i pracowała jako lekarz zarówno w Polsce, jak i w Niemczech oraz w innych krajach. Wiem to od niej, że polscy lekarze przepisują tradycyjnie całą masę niekoniecznie potrzebnych leków, który ani nie pomagają ani nie szkodzą, bo pacjent czuje się potraktowany poważnie, jak wyjdzie z apteki z dobrze wypełnioną torebką. To pomaga na psychikę, jest efektem placebo, po drodze wszyscy zarobią:
a. lekarz,
b. aptekarz,
c. przemysł farmaceutyczny,
d. producenci torebek
Więc źle nie jest.
Wczytywanie...
Szczęść Boże,
Droga redakcjo, w związku z tym że interesuję się obecnie głównie sakramentaliami/błogosławieństwami, mogę zwrocić się o rozwianie jeszcze pewnych wątpliwości?
1) czy jeśli przyjęłam szkaplerz karmelitański od Proboszcza (a zatem zapewnie w nowej formule) czy zasadne jest przyjmowanie jeszcze raz od Księdza tradycji? czy jest to w ogóle moralnie dobre? czy już drugi raz nie prosi o nakładanie szkaperza?
2) podobno wodę egzorcyzmowaną można zmieszać ze zwykłą wodą (aby było więcej) i wtedy mamy egzorcyzmowaną?
3) czy jeśli obrazy/różańce inne dewocjonalia miałam święcone już przez Księdza z Novus Ordo, czy mogę je jeszcze raz dać do poświęcenia wg Rituale Romanum?
4) przeczytałam na stronie, że sakramanetalia tj olej, sól i woda egzorcyzmowana mogą być przez nas spożywane, czy istnieją jakieś modlitwy przy ich używaniu np. posypując solą potrawy, czy możemy się modlić wg siebie?
5) i trochę inne pytanie może z innego tematu – wszędzie ostatnio słyszymy o Prawdziwym Nabożeństwie Do Matki Bozej wg świętego Ludwika Montfort tzw. oddanie 33, wydawanych jest obecnie wiele książek z modlitwami rozważaniami na każdy dzień/ czy rzeczywiście trzeba z nich korzystać, nie wystarczy lektura samej książeczki Św Ludwika? jak podejść do tego nabożeństwa aby prawdziwie wyrzec się ducha tego świata i oddać Matce Najświętszej, czy konieczne jest posługiwanie się materiałami, czy wystarczy modlitwa w tej intencji, rozmyślanie, pokuta, wyrzeczenie.. szukałam informacji na blogu ale niestety nie znalazłam, jestem ciekawa opinii redakcji na ten temat o ile redakcja zechce się wypowiedzieć
Chętnie wątpliwości rozwieję, ale najpierw uwaga natury ogólnej. Jeśli Pani myśli, że jeśli Pani wszystko “porządnie” da poświęcić i odprawi Pani różne nabożeństwa, to wtedy będzie Pani miała “raz na zawsze spokój”, to niestety muszę poinformować, że tak nie będzie.
a. Jeśli problemem są dręczenia, to one się trochę osłabią pod wpływem sacrum, ale gdy Pani się duchowo rozwinie, to otrzyma Pani demona “z wyższej półki”, a potem z jeszcze wyższej. Będą okresy zupełnego spokoju, ale nie będzie tak zawsze. Jak dręczeń nie będzie, to znaczy, że demon ma Panią w garści i już dręczyć nie musi.
b. Jeśli Pani chce sobie w ten sposób zapewnić lub wyprosić jakąś łaską dla samej siebie lub dla kogoś innego, to niestety to też tak nie działa. Pan Bóg jest wolny, da, kiedy zechce, a może i w ogóle nie dać dla naszego dobra.
Proszę sobie tak to wyobrazić, że przez sakramentalia będzie Pani miała coraz lepszą kamizelkę kuloodporną, a wtedy demon będzie strzelał ostrzejszą amunicją dla wyrównania szans. Pan Bóg na to pozwala, bo to wyrabia świętość i cnotę.
Ale oczywiście trzeba mieć jak najwięcej sakramentaliów wokół siebie, by podwyższyć swoje własne szanse.
ad 1)
Tak jest to zasadne, bo formuła błogosławieństwa jest inna, to jest forma sakramentalium. Nie ma żadnego zakazu powtórnego poświęcania sakramentaliów. Nie można powtórzyć chrztu, bierzmowania ani święceń kapłańskich, chyba że są uzasadnione wątpliwości odnośnie ich ważności, wówczas udziela się ich sub conditione i tę konstrukcję można zastosować do sakramentaliów.
ad 2)
Myślę, że to zależy o stosunku wody zwykłej do egzorcyzmowanej, jeśli jest większość wody zwykłej, to jest to woda zwykła, do 50% powinno być ok. Najlepiej na kimś lub czymś wypróbować, piszę na serio, jak nie ucieknie, będzie się śmiać, to woda zwykła przeważa.
ad 3)
Tak jest, można i bym zalecał. Sam to zrobiłem i odczułem pewną poprawę, nawet się zastanawiam, czy nie dać jeszcze raz poświęcić wszystkiego temu czeskiemu proboszczowi, który tak dobrze “przewodzi”. Zakazu nie ma.
ad 4)
Nie ma żadnych przepisanych modlitw, możemy modlić się wg siebie albo i wcale, bo już samo błogosławieństwo przewiduje, że są to sakramentalia użytkowe.
ad 5)
W ogóle bym od tego odradzał, bo mam wątpliwości, czy takie długie i trudne “ciągi modlitewne” rzeczywiście coś zmieniają. Ja tak pomiędzy 2009 i 2011 przechodziłem chyba podobny okres do Pani: różne modlitwy, modlitwy z objawień, ciągi modlitewne etc. Nic się praktycznie nie zmieniło, przypadkiem trafiłem w 2011 na Mszę Trydencką w FSSPX, a rzeczywiście rozwój zapewniła modlitwa dawnymi brewiarzami po łacinie, przez co odczułem faktyczny przypływ łaski. Czegoś takiego przy tamtych modlitwach nie odczuwałem i nie mogę powiedzieć, że żyłem w grzechu, ale specjalnego przełomu duchowego nie było. Może w ten sposób wyprosiłem późniejsze łaski.
Sam z tym Prawdziwym Nabożeństwem doświadczeń nie mam, ale jeśli coś trwa 33 dni, to jestem sceptyczny. Tego jest dużo i przeciętny świecki człowiek nie ma tyle czasu, by sobie to bez pomijania innych spraw zorganizować. Pobożność pochodząca od Boga jest zawsze dostosowana do naszego wieku, stanu, zdrowia, a ta inna zawsze jest przesadna. Niech Pani raczej takich ciągów modlitewnych nie przeprowadza, ale wyznaczy sobie jakieś codzienne minimum, poniżej którego Pani nie schodzi. Poza tym dobrze jest ofiarować każdego ranka swój trud dnia, co też jest Panu Bogu miłe. Nie tylko praktyki religijne przybliżają do Boga, przybliżać ma wszystko.
Jeśli Pani chce przez to coś na Panu Bogu “wymusić”, to to się nie uda. Będzie, jak Bóg da i wtedy, kiedy da.
Pozdrawiam
Odnoszę wrażenie, że się Pani czegoś boi, ale to demon boi się w Pani, bo on potrafi się podczepić i dać nam odczuć swoje “emocje”. To są normalne odczucia, ale jego, nie Pani. Jak ja “zaczynałem” z sakramentaliami, to się:
a. bałem, że wydarzy się coś strasznego,
b. wstydziłem się, że robię coś śmiesznego
Teraz mi to całkowicie minęło, ale to były jego odczucia.
ad 2) W Kościele nie ma zwyczaju rozcieńczania wody święconej, zwanej przez Panią “egzorcyzmowaną”, bo każda woda święcona według Rituale jest egzorcyzmowana. Ale obrzęd przewiduje robienie jej co tydzień, na niedzielną aspersję. Zatem nie rozcieńczać, a brać nową.
Wczytywanie...
Serdecznie dziękuję za wyczerpującą odpowiedź:) pozdrawiam
Wczytywanie...
Proszę bardzo 🙂
Wczytywanie...
Szczęść Boże,
przeczytałam właśnie artykuł o Koronce do Bożego Miłosierdzia. Dowiedziałam się w nim parafrazując, że tym bardziej wierny, osoba świecka nie może ofiarować Pana Jezusa Bogu Ojcu.
W sumie urodziły mi się wątpliwości, jestem w trakcie czytania katechizmu ks Spirago, tam w części 3, na stronie 52 jest opisane że ” polecenia godnem jest, zaraz po Przemienieniu o f i a r o w a ć Ojcu niebieskiemu Zbawiciela na Ołtarzu, Jego m ę k ę i ś m i e r ć, na pewną okresloną intencję.
Jako kapłan odmawia zaraz po Przemienieniu modlitwę ofiarną, tak i my możemy mówić: ‘ Najukochańszy Ojcze niebieski, ofiaruję Ci Syna Twego umiłowanego na ołtarzu, Jego mękę i śmierć, byś zlitował się nade mną (nad duszami w czyśccu, nad rodzicami mymi, albo by podziękować Ci za odzyskane zdrowie itp. ” – to tylko fragment.
Ja to zrozumiałam, że w koronce nie wolno, ale Na Mszy Świętej wolno?
Ciekawa jestem wypowiedzi redakcji. pozdrawiam
Tego nie twierdzę. Twierdzę, że nie można ofiarować Bogu Jego Bóstwa. Można w momencie Mszy ofiarować Ojcu Człowieczeństwo Chrystusa, względnie to, co się z człowieczeństwem wiąże: Mękę, Śmierć etc.
Po prostu Faustyna naczytała się różnych modlitewników, o ofiarowaniu podczas ofiarowania Mszy Św. i przeniosła to na swoją koronkę. Podczas Mszy można, bo się to realnie dzieje, Ofiara Chrystusa, a nawet życie się urzeczywistniają, więc można intencję “podłączyć”. Natomiast podczas koronki nie dzieje się nic.
Zatem podczas Mszy wolno, podczas koronki nie. Można współofiarować Mękę, a nie ofiarować, bo nie jest się kapłanem działającym in persona Christi.
A dlaczego?
Bo kapłan ma podczas Mszy niejako klucz do zasług Chrystusa, jak on otworzy, to my do skarbca wejdziemy, a my tego klucza w ogóle nie mamy.
Jeśli więc klęczę przed tabernakulum i mówię: “Ofiaruję Ci Boże Mękę Twego Syna w intencji X”, to się tak naprawdę nic nie dzieje. Co najwyżej wspominam coś historycznego. Natomiast podczas Mszy to się dzieje “w realu”, bo Msza jest realnym urzeczywistnieniem Męki, więc mogę się podłączyć, ale nie jestem głównym sprawującym.
I stąd ta koronkowa modlitwa: Ofiaruję Ci … to jakaś śmieszna parafraza kapłaństwa.
Bardzo dziękuję za szybką odpowiedź! Jesli mogę jeszcze dopytać to czy wg redakcji ta modlitwa, którą spisałam powyżej “Najukochańszy Ojcze niebieski, ofiaruję Ci Syna Twego umiłowanego na ołtarzu, Jego mękę i śmierć, byś zlitował się nademną” jest nie do końca poprawna, czyli lepiej słowo ‘ofiaruję’ zastąpić współofiaruję – bo właśnie tą modlitwę z tego katechizmu na Mszy Sw odmawiałam.
A ja gdzieś właśnie słyszałam że Adoracja jest przedłużeniem Mszy Świętej, więc myślałam że tutaj też byłoby dozwolone Ofiarowywanie – przepraszam nie jestem teologiem
Będę wdzięczna za odpowiedź
Wczytywanie...
@beza
Tak, lepiej będzie “współofiaruję” niż “ofiaruję”, ale w literaturze ascetycznej i tej dotyczącej Mszy, jak u Marcina z Cochem, znajdzie Pani samo “ofiaruję”.
Należy rozumieć to następująco:
1. Bóg stał się człowiekiem
2. Chrystus zjednoczył się przez naturę ludzką ze wszystkimi ludźmi
3. Przez chrzest każdy chrześcijanin w stanie łaski jest członkiem Mistycznego Ciała Chrystusa
4. Chrystus nabył za nas okup, jakby pieniądze
5. Którymi możemy szafować
6. Bo przez chrzest uczestniczymy też w Jego Kapłaństwie i powszechnym kapłaństwie wiernych
Zatem zależnie od tego, na ile podkreślamy te punkty mówimy “współ…” lub po prostu “ofiaruję”. Zastanowię się, na ile my świeccy – możemy Bogu cokolwiek liturgicznie ofiarować. Starsi przedsoborowi autorzy nie mieli z tym problemu, ale obecnie w dobie powszechnego kapłaństwa etc. to bardzo zaciemnia całą doktrynę o pośrednictwie Chrystusa i kapłaństwie sakramentalnym.
Czy Adoracja jest przedłużeniem Mszy? Myślę, że nie jest. Bo Msza jest czymś dynamicznym, a adoracja statycznym. Adoracja jest z pewnością przedłużeniem Podniesienia, to jest oglądem-kontemplacją pozbawioną zmiany i dynamiki, nunc stans – “stojącym teraz”.
Proszę nie myśleć, że jak Pani powie “ofiaruję” zamiast “współofiaruję”, to popełnia Pani grzech śmiertelny i strzeli Panią grom z jasnego nieba. To są dywagacje tak 8 miejsce po przecinku. Jedni mówią tak, inni tak.
Akurat ten tekst koronki jest najmniej ważnym argumentem przeciw tej pobożności, która wyrosła na zwichrowanym Dzienniczku zwichrowanej osobowości. Faustyna sporo konferencji się nasłuchała, trochę przeczytała i tak sobie połączyła. Ale dlaczego ta “zmontowana” koronka ma być czymś szczególnym? To przecież absurd, patrz reszta argumentów w cyklu.
Bardzo polecam lekturę Marcina z Cochem (Kochem), Wykład ofiary Mszy Św.
Pozwolę sobie zapytać – czy już został wysłany mail? gdyż niestety nic nie otrzymałam:( oczywiście wstrzymam się jeśli jeszcze redakcja nie mogła/może tego uczynić tylko proszę o informację
Szczęść Boże, ponownie potrzebuję pomocy, gdyż właśnie opłaciłam modlitwy odpustowe, i chciałam ściągnąć wszystko od razu (na dole był taki przycisk aby to zrobić) niestety materiały nie pobrały się wyświetliło się okno że za duże pliki, zaś teraz wyświetla się że limit pobrań został przekroczony, mogę prosić o przesłanie materiałów mailem? gdyż nawet nie zdążyłam niczego odsłuchać 🙁
Szczęść Boże, właśnie zostałam subskrybentką tej strony, gdyż poszukuję więcej informacji na temat sakramentaliów. Chciałabym zacząć od poświęcenia wody wg rituale romanum. Jednakże nie znalazłam praktycznej informacji – jak Państwo nosicie wodę, w zwykłych butelkach po wodzie np. 1,5l ? a jak sól ? wyczytałam w jednym wpisie że ksiądz miesza wodę z solą, czyli pewnie poprzez wstrząśnięcie butelką? Najpierw planowałam zabrać 5l kanister, żeby nie chodzić do księdza zbyt często, ale teraz już nie wiem czy aż na tyle się zdecyduje – nie wiem czy ksiądz będzie się chciał z tym męczyć… Przepraszam za tak trywialne pytanie, jestem początkująca, proszę o wybaczenie i mam nadzieję na odpowiedź za którą z góry bardzo dziękuję ! pozdrawiam całą redakcję, nie wiem dlaczego do tej pory nie znałam tej strony. Z Panem Bogiem
Witamy serdecznie! I zaznaczamy, że nie ma pytań trywialnych.
Co prawda komentarze widoczne są tylko dla osób zalogowanych, ale jeśli chciałaby Pani wybrać pseudonim, to może Pani tak zrobić w ustawieniach swojego konta.
Rozumiem, że chodzi Pani o poświęcenie wody przez księdza według Rituale romanum, czy tak?
Proszę założyć, że są tylko dwa rodzaje księży:
1. ci, którzy poświęcą według RR oraz
2. ci, którzy tego nie uczynią.
Jeśli trafi Pani na rodzaj 2, to należy dać sobie z tym spokój, bo i tak nie poświęci, obojętnie, jak wodę Pani będzie nosić i czy sól osobiście przyniesie. Nie poświęci i już!
Natomiast rodzaj 1, zrobi wszystko sam, a Pani będzie mogła sobie nabrać wody święconej. Niektóre kościoły czy kaplice mają wodę święconą do zabrania.
Najlepiej jest po prostu zadzwonić, zamiast nosić w ciemno. Niech Pani po prostu zadzwoni lub pójdzie do Mszy do zakrystii i wybada sprawę oraz omówi warunki. Sól cudza czy własna?
Święcenie wody według RR jest dosyć czasochłonnym i dokładnie opisanym rytem. Najpierw ksiądz egzorcyzmuje sól, następnie wodę, a w końcu miesza sól z wodą. Musi być ubrany w przepisane szaty liturgiczne. Myślę, że takie obrzęd trwa przynajmniej 20 minut, więc on też musi się przygotować. Ale niech Pani się o to nie martwi, co należy robić, bo to naprawdę księdza sprawa. Jak święci według RR, to wie, co robić, a jak nie, to dać sobie spokój. RR każe przedtem przygotować sól oraz czystą wodę, niby to oczywiste, ale RR podaje.
Sądząc po opisie do tego obrzędu woda musi być w rodzaju miednicy, gdyż ksiądz wsypuje sól do wody na znak krzyża. Zatem przygotować trzeba:
1. Miednicę
2. Sól
3. Kanister z wodą
Najlepiej zadzwonić do księdza i zapytać, jeśli chciałaby Pani np. 5 l lub 10 litrów, wtedy może własna sól byłaby wskazana.
Nie ma żadnych przeciwwskazań, by nosić wodę święconą w kanistrach lub butelkach.
Serdeczne Bóg zapłać za taką wyczerpującą odpowiedź! myślę że bardzo mi pomogą wymienione rady!
Wczytywanie...
Cieszę się.
Wczytywanie...
Pozwolę sobie ponownie napisać bo w dalszym ciągu drążę temat. Dowiedziałam się że w pewnym miejscu, całkiem znośnie dla mnie jeśli chodzi o dojazd, ksiądz odprawiający Mszę Świętą Trydencką, w każdą ostatnią niedzielę święci/egzorcyzmuje olej, sól i wodę. Osoba która przekazała mi te informacje twierdzi, że każdy przynosi swoją wodę w butelkach, a potem samemu rozpuszcza w niej egzorcyzmowaną sól. Czy jest to poprawne? Dało mi to do myślenia w związku z powyższą odpowiedzią na moje zadane pytanie. Co mnie niepokoi to to, że jednak woda jest wygląda na to święcona przez butelkę – tak na zdrowy rozum logicznie biorąc, gdyż jeszcze tam nie byłam no ale można sobie wyobrazić – oraz co mnie jeszcze zastanawia to to że sól w wodzie umieszcza wierny a nie ksiądz – czy mogę zapytać o zdanie redakcję? pozdrawiam i z góry dziękuję
Wczytywanie...
@beza
Wniosek na początek: Niech Pani da sobie poświęcić, co się tylko da, bo nie wiadomo, kiedy zabronią.
A czy jest prawidłowo? Nie, nie jest. To ksiądz powinien sypać sól do wody w kształcie krzyża, stąd najlepiej robić wodę święconą w miednicy lub wiadrze, patrz ten wpis https://wobronietradycjiiwiary.com/pl/akcja-znicz-lub-o-swieceniu-dewocjonaliow/, co robił prałat pamiętający jeszcze czasy przedsoborowe, bo w butelce wykonanie kształtu krzyża nie jest możliwe.
A czy taka woda święcona będzie “działać”?
Myślę, że tak, ale nieco słabiej niż gdyby wszystko wykonywał według Rituale.
Jak może Pani zobaczyć w pisach teologią sakramentaliów mało ktoś się kiedykolwiek zajmował, więc ja snuję swoje teorie, które można zweryfikować lub sfalsyfikować.
Myślę, że z sakramentaliami jest jak z warstwami olejku do opalania. Pięć warstw chroni lepiej niż jedna.
Ja dopiero po dziesięciu latach znalazłem tego czeskiego proboszcza, który święci dobrze, skutecznie i bez bólu, a przynajmniej 10 księży już wypróbowałem.
Niech Pani po prostu przechowuje wodę święconą z różnych źródeł i porównuje działanie.
Ale domyślam się, że za tym kryje się cała historia. Więc uprzedzam, że przy osaczeniu czy demonicznym dręczeniu sakramentalia pomagają, ale bardzo rzadko samo osaczenie/dręcznie znoszą. Takie są przynajmniej moje doświadczenia. Człowiek robi wszystko i zmian nie ma, aż nagle jakby klosz został uniesiony i dopust mija.
Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że stan łaski i świętości danego kapłana odgrywa większą rolę nie prawidłowość obrzędów, bo jak ktoś dobrze przewodzi, to przewodzi.
Wczytywanie...
@beza
I jeszcze jedna praktyczna uwaga. Niech Pani weźmie wodę święconą tam, gdzie porządnie w niedzielę na Asperges kropią. To wtedy sam ksiądz ją sporządza, przypuszczalnie raz w tygodniu i nie do butelki, lecz większego naczynia. Są tego typu pojemniki https://www.christlicheartikel.de/weihwasserbehaelter-keramik-braun-16-liter-inkl-gestell.html przynajmniej w zakrystiach i tam u góry wsypuje sól, przypuszczalnie w kształcie krzyża.
Wczytywanie...
W jednym z miejsc napisała Redakcja o antyfonach/modlitwach adwentowych, dzięki którym można doświadczyć “bolesnego oświecenie”, poprosiłbym o wstawienie, albo wysłanie ich. Z chęcią też dowiedziałbym się o nich czegoś więcej 🙂
A z innej beczki, czy słyszała Redakcja o książce “Disquisitionem maleficarum” Martina del Rio? W jednej książce znalazłem informację, że to dzieło zawiera naukę o magii z wcześniej publikowanych pozycji (wymieniono między innymi dzieło sędziego Remy, Flagellum daemonum i kilka innych) wraz z “wykładem tez demonologicznych w formie kazuistycznej odwołujących się do autorytetów teologicznych i do orzeczeń sędziów”.
W każdym razie sama krótka wzmianka brzmi zachęcająco o tej książce.
Ale ma Pan pamięć, jak ta babcia w sklepie mięsnym w stanie wojennym 🙂
Tak, pamiętam, że coś takiego napisałem i trzeba się będzie wziąć za ten antyfony.
Owszem, słyszałem, bo jestem na jakiejś liście mailingowej, gdzie przysyłają mi wszystkie traktaty o czarach, które muszę kolejno przeczytać. Obecnie jestem w połowie “Młota na czarownice”, jak skończę to wezmę sie za del Rio.
Ale z tego, co zdążyłem zauważyć, to sporo jest tez dyskusyjnych. Niektórych autorów cytują wszyscy, a niektóre tezy pochodzą z ich własnego doświadczenia. Oni byli naprawdę bardzo rzetelni, Kramer, autor “Młota” również. Jak nie wiedzą, to tak piszą lub o tym, że są różne opinie. Myślę, że piszą też pod różnym kątem, bo Remy był śledczym, Menghi egzorcystą etc. Nie każde rzucanie czarów kończy się opętaniem, więc kąt badawczy może być różny. Ale poczytać trzeba.
Te antyfony właśnie dały się zapamiętać przez to oświecenie, które przydatne by było.
To patrząc po tych książkach będzie można się spodziewać dalszych wiadomości o czarach. Czekam cierpliwie zatem co Redakcja przekaże w recenzjach 😉
Trochę się spóźniłem, bo myślałem, że zaczynają się od 20 grudnia, a okazuje się, że już od 17. grudnia. Myślę, że w przyszłości ten cykl zostanie rozpisany i uzupełniony innymi komentarzami, bo warto.
Wczytywanie...
Bóg zapłać!
Właśnie wszedłem wczoraj i dziś i zacząłem je czytać. Są piękne 🙂
Wczytywanie...
Dziękuję. I proszę bardzo.
Wczytywanie...
Bardzo dziękuję za te wyjaśnienia! Ciekawa sprawa z tymi ziołami.
No właśnie: nic tam nie ma. Mówi się o jakiejś “pamięci wody”, ale to brzmi już naprawdę odlotowo, żeby nie powiedzieć okultystycznie. Ciągot do homeopatii na szczęście nie mam, ale jakoś mnie sprowokował do pytań ten dominikanin. Bo chyba do ziołolecznictwa i szerzej medycyny naturalnej nie będziemy mieć zastrzeżeń? Pomijając te tybetańskie ekstrawagancje.
@efati
Właśnie skasował mi się dłuższy komentarz, bo nagle system się sam wylogował, więc muszę raz jeszcze w mniejszych porcjach i ziół na to nie ma 🙂
Woda nie jest istotą świadomą, więc żadnej pamięci mieć nie może. Co innego demon, który w niej przebywa. Już to pisałem w kontekście sakramentaliów, że zasada jest taka:
Po grzechu pierworodnym diabeł ma prawo do natury, nie tylko do człowieka.
Stąd egzorcyzmy i błogosławieństwa Kościoła, by go stamtąd wygonić i to miejsce “zaklepać”. Jak wynika z mojego zestawu średniowiecznych błogosławieństw błogosławiono prawie wszystko, a liczne błogosławieństwa zawierały też egzorcyzmy egzorcyzmujące daną rzecz np. ziele.
Istnieje do dziś błogosławieństwo ziół na MB Zielnej to jest 15.08, ale nie wiem, czy jest tam część egzorcyzmująca.
Owszem jest, ale w najnowszym Rituale romanum dopiero na drugim miejscu. To znaczy, najpierw się błogosławi te zioła, a następnie prosi, by Bóg nadał im moc egzorcyzmu contra morbos, pestes, ulcera, maleficia,incantationes – przeciwko chorobom, zarazom, wrzodom, czarom i inkantacjom.
Przejrzałem też pod tym kątem Franza, Die kirchlichen Benediktionen im Mittelalter, t. I, 393-421.
Jest materiału tyle, że starczy na cykl.
Wnioski:
– Od zawsze u pogan zbieraniu ziół towarzyszyły zaklęcia, jak w przypadku tych tybetańskich. S. 396
– Dlatego na szepczących (por. ukraińska szeptucha) zielarzy nakładano kary kościelne, S. 396
– Błogosławieństwo ziół na 15. 08 było bardzo rozległe, zachowało się częściowo w aktualnym błogosławieństwie RR
– Wszystkie te błogosławieństwa zawierały egzorcyzmy
– Poświęconych ziół używano jak medalika św. Benedykta to znaczy jako narzędzia egzorcyzmującego i broniącego przed czarami, 405
= Istniał też rozległy egzorcyzm samych ziół 404
– Przy egzorcyzmach stosowano rutę, o czym pisze jeszcze w XVI Menghi, 419
– Istnieje specjalne błogosławieństwo ruty dla opętanych, 418-419
– Co ciekawe, są błogosławieństwa ziół, które mogą stosować także świeccy, 412
Słyszałem niedawno wypowiedź, że każdy katolik, kto ma własny kanał na youtubie uważa się za nieomylnego. Ja jeszcze nie mam, za nieomylnego się nie uważam, ale zawsze się cieszę, jak się moje założenia sprawdzają.
Zatem:
Zioła same w sobie nie są “neutralne światopoglądowo”, bo by ich ani nie błogosławiono ani nie egzorcyzmowano. Zbierającym zioła kazano odmawiać Ojcze nasz i Credo, S. 396, 421.
Można więc zbierać i stosować, o ile zostały uprzednio solidnym błogosławieństwem pobłogosławione. Jak Pan nie znajdzie księdza, może sam. Zrobię książeczkę i nagraniem, bo musimy radzić sobie sami.
Wczytywanie...
@efati
I jeszcze coś odnośnie wody. Już chyba o tym pisałem w jakimś komentarzu, ale powtórzyć mogę.
oglądałem dokument o nawiedzonym domu z pobliżu stawu. Staw przyciągał dziecko, które w jego kierunku lunatykowało, dochodziło do telekinezy i miał on coś groźnego. Protestanci się nam nim modlili i ktoś miał wizję, że siedzi w nim zło. W domu z pobliżu jeziora lokatorzy przebywali krótko i uciekali.
Kiedyś bym się z tego śmiał, ale myślę, że coś takiego istnieje, skoro we wszystkich kulturach mowa jest o jakichś demonach wód lub stawów: nereidy, nimfy etc.
Stąd też jest też w kościele prawosławnym do dziś błogosławieństwo wód Jordanu na 6.1, kiedy to duchowny zanurza krzyż w jakiejś pobliskiej wodzie. A krzyż, jak wiadomo, działa jak egzorcyzm. Skoro się to co roku powtarza, to widać ma sens. Historia z tym stawem była w USA i widać stawu nigdy nie błogosławiono.
I tak woda mogła mieć pamięć 🙂
Wczytywanie...
@efati
I jeszcze jedno, Franz, j.w., 193-201 podaje przykłady łacińskiego tłumaczenia tego wschodniego zwyczaju błogosławieństwa wód, ale zdaje się, że na Zachodzie robiono to wyłącznie w kościołach. Franz nie rozumie, dlaczego zanurzano krzyż w wodzie, bo tych filmów o duchach nie oglądał 🙂 A to jest właśnie na pozostałość egzorcyzmowania wód za pomocą krzyża.
Co ciekawa w 1890 zmieniono formułę błogosławienia wody na epifanię na Zachodzie i dołączono do niej część WE, więc dobrze czuli pismo nosem.
Byłoby ciekawe porównać wschodnie, to jest greckie błogosławieństwa z łacińskimi. Muszę takie teksty zdobyć, ale zwykle Grecy badań źródłowych nie prowadzą, robią to zwykle Niemcy lub Anglicy, ale byłoby ciekawe znaleźć jakiś wschodni odpowiednik Franza. Może nie ma, bo się nikomu nie chciało 🙂
I to są “owoce Soboru”. Świeccy zajmują się greckimi egzorcyzmami wody, a dominikanie homeopatią. Namieszał ten diabeł, namieszał.
Wczytywanie...
Wydaje się, że temat powinien był już się pojawić, ale próby wyszukania czegoś nie dały pozytywnych wyników. Chciałem zapytać o homeopatię. Od zawsze miałem do niej stosunek raczej mocno zdystansowany, żeby nie powiedzieć wrogi. Ostatnio jednak wysłuchałem rozmowy z o. Norkowskim OP, którego bardzo szanuję, bo argumentuje bardzo racjonalnie. Będąc lekarzem np. rozpracował temat tzw. “śmierci mózgowej”. W poniższej rozmowie stara się wykazać, że homeopatia jest dobra, godziwa i zalecana jako naturalna metoda leczenia. Podobno stosowali ją papieże Leon XIII, Pius IX, Pius XI. Stosować więc czy nie stosować?
@ efati
Odradzam. To, że papieże coś stosowali niekoniecznie dobrze o nich świadczy i takie decyzje nie są ex cathedra 🙂
Może się tym kiedyś zajmę, ale mój obecny stan wiedzy jest następujący:
Rozcieńcza się i rozcieńcza aż z pierwotnej rozcieńczanej substancji nic nie zostaje. Przy okazji się potrząsa i “dynamizuje”. https://pl.wikipedia.org/wiki/Homeopatia
Jeśli więc coś tam działa, to co, skoro niczego nie ma?
Istnieją dwa rodzaje przyczyn:
1. Naturalne
2. Paranormalne
Jeśli homeopatia rzekomo działa, a o ile wiem, żadne badania tego nie potwierdziły, to jest to albo efekt placebo albo 2, przyczyny paranormalne czyli demony.
Nie wiem, jak to jest obecne, ale przypuszczam, że tendencja jest taka sama, ale jeszcze w latach 1990 Polacy byli “lekomanami” Europy, bo lekarze bardzo dużo przepisują, ale ludzie chętnie dużo biorą. A skoro tyle osób leczy się prywatnie, to pacjent oczekuje, że wyjdzie z garścią leków z apteki, bo wtedy czuje się potraktowany poważnie. Więc jak sobie jeszcze dodatkowo leki homeopatyczne weźmie, to mu to, z medycznego punktu widzenia nie zaszkodzi.
Ci duchowni nie mają co ze sobą robić i zajmują się bzdurami. Były biskup Lublina wahadełkiem, ten homeopatią … ech…
Efekt placebo jest tak przemożny, że czasami przy badaniu leków grupa placebo wypada dużo lepiej niż grupa kontrolna. Lekarze o tym wiedzą i stosują to w praktyce. Bo kiedy ludzie szybciej do zdrowia wracają:
1. Gdy przemawia do nich mężczyzna w białym fartuchu, a nie kobieta bez fartucha.
2. Jeśli daje pigułkę. Duża działa lepiej niż mała, a kolorowa niż biała.
Ja nie żartuję, tak jest. Więc coś co się egzotycznie nazywa, “homeopatia”, bo jest trochę tajemnicze, co lekarze zwalczają, “bo chcą więcej pieniędzy”, to może zadziałać.
Nie pamiętam, czy już o tym pisałem, ale historia podobna dotycząca tzw. medycyny chińskiej. Było to jeszcze w Warszawie, gdzie chodziłem do pewnej siłowni mieszczącej się w przebudowanej piwnicy, więc warunki skromne, a ponieważ byłem inny od reszty klienteli właściciel mnie bardzo polubił. Był otyły, pił, palił i wyglądał jakby miał problemy z wątrobą, z powodu mało sportowego trybu życia i diety.
Opowiadał, jak to mu się nagle wszystko poprawiło, jak tybetańska lekarka stwierdziła, że ma “za male czi” i zaczął zażywać zioła zbierane w Tybecie przy pełni księżyca. Ja nie zmyślam, ani nie żartuję, tak było. Z wyglądu nie można było go o takie poglądy podejrzewać, ale był przekonany, bo działało lepiej niż przedtem u lekarzy. Chłop jak tur, więc się widać bali mu powiedzieć:
“Panie, przestań Pan palić, zacznij się Pan ruszać, pij mniej alkoholu i zmień dietę”.
to by mu się też “czi” poprawiło względnie zdrowie. Ale dopiero tybetańska medycyna zadziałała choć nie zmienił stylu życia. Ja mu najpierw delikatnie a potem stanowczo powiedziałem, że jest to bardzo dziwne i jakiś okultyzm i dlaczego go nie dziwi, że na niego jako na Europejczyka tak fenomenalnie działają “zioła tybetańskie zbierane w pełni księżyca”? Żeby jeszcze europejskie lub wschodnioeuropejskie, bo ma te geny, ale tybetańskie? Sporo Europejczyków cierpi na tzw. syndrom kuchni chińskiej i źle znosi sos sojowy, a Azjaci wiadomo dużo mniej znoszą alkohol i zdaje się też mleko. I zioła mają w sposób naturalny tak działać, gdzie znajdują się jakieś śladowe ilości leków? Dało mu to do myślenia, ale nie wiem, jak się to skończyło. Ale przy tybetańskich ziołach coś tak przynajmniej jest, a przy homeopatii niczego nie ma.
Dziękuję za podpowiedzi. Na niemiecką raczej się nie skuszę, bo nie znam języka. Wujek wygląda zachęcająco, choć trochę drogi… Musiałbym poszukać wśród znajomych kogoś, kto to ma, żeby sobie przejrzeć zanim zdecyduję się na zakup.
Czy Redakcji znana jest tzw. Biblia Nawarska? Czy można ją traktować jako wiarygodne źródło komentarzy biblijnych? Co prawda powstała ona z inspiracji Josemarii Escrivy, ale to nie musi oznaczać, że treść jest zgodna z jego duchowością. A może jest…?
Owszem z nazwy. Ale od Opus Dei odradzam, bo są duchowo bardzo “cieńcy”, a chodzi im wyłącznie o promowanie pism Ojca Założyciela. Podobno nie jest pewne, czy w ogóle coś napisał, może to złośliwość, a może nie. Czytałem “Drogę” i bardzo słaba, a cytowana jest w OD jak swego czasu “Czerwona Książeczka Mao”. Jeśli szuka Pan głębi u Escrivy, to jej Pan tam nie znajdzie. Natomiast niemieckie FSSPX wydało coś dobrego. Niemieckie tłumaczenie Wulgata z aparatem krytycznym komentarzy Ojców Kościoła. A komentował znany nam już jezuita Augustyn Arndt, ten od odpustów. Nie kupiłem sobie tego jeszcze, bo naprawdę drogie, trzy tomy 4096 stron kosztuje 189 EUR, co jest bardzo wysoką sumą jak na ceny książek w Niemczech. Ale chcę komuś podarować, to przedtem rzucę okiem. Jak mi zwróci, to będę miał. https://www.sarto.de/allioli-bibel-in-3-banden
Może polskie FSSPX wpadnie na podobny pomysł, chociaż wątpię, bo to jest reprint z 1916 roku. Piszę o tym, bo jest to dokładnie to, czego Pan szuka. Niemiecko-łacińskie z komentarzem Ojców i mądrego jezuity.
A może takie wydanie, jest w tłumaczeniu Wujka z jego i ks. Menochiusza SJ komentarzami. Reprint z połowy XIX wieku, więc język będzie trochę archaiczny.
ksiazkiprzyherbacie.pl/biblia-lacinsko-polska-wulgata-reprint-ks.-jakob-wujek
Nie wiem czy link wejdzie, ręcznie wpisałem i nie mogę tego wydania w twardej białej oprawce na innych stronach znaleźć.
Posiadam owo wydanie i komentarze są pomocne oraz bardzo obszerne, a język jest zrozumiały. Cena to mniej więcej 400 zł, a w cenie kontrreformacyjne komentarze.
Mam nadzieję, że chodzi tu o jakieś nowe wydanie. Mam 2 tomy wydania 4-kolorowego z Wydawnictwa Antyk i zdecydowanie forma wydania nie nadaje się do użytku. Grubaśne cegły wydane w formie klejonej. Próba otworzenia książki natychmiast powoduje jej “złamanie”. Faktyczne użytkowanie kończy się więc stosem karteczek. Doceniam wysiłki wydawnictwa i samego wydawcę, ale niestety do estetów nie należy.
Wczytywanie...
Redakcjo! Czy w tym roku będzie możliwy do kupienia ten pakiet modlitw dla ciężarnej? Mam możliwość poproszenia o księdza odprawiającego mszę świętą wszechczasów (co prawda już 80 wiosen, ale mam nadzieję, że się zgodzi) do duchowego wsparcia tymi modlitwami? Z pozdrowieniami, Daria Harmasz
Jakbym to wszystko wymyślał, to sam bym stwierdził, że ta informatyka już nudna, mało kto rozumie, o co chodzi. Może jakąś lewitację wprowadzić albo kosmatą łapkę? A tutaj nic, stara informatyczna bieda, bo prawdziwe. Ale coś ciekawego i innego. Ponieważ bardzo źle śpię, budzę się w bólach i cały spięty, ze względu na koszmary, lekarka przepisała mi środek mający zapobiegać “zbyt żywym snom”. Brałem, ale albo mało co dawał, albo może 10% polepszenia. Wczoraj mi się skończył i spałem dobrze jak rzadko, piękne, pozytywne sny i odprężenie. Koszmary miałem jak niczego nie brałem, jak brałem, teraz nie biorę i było dobrze. Może to jedynie chwilowe, a może nie? Ale taka paradoksalna reakcja na leki jest przy dręczeniach dosyć częsta. Leki nie działają wcale, albo odwrotnie. Najlepiej więc nie brać. Chciałem spróbować, ale widać, że to na nic.
I jest to oczywiście działalność przemyślana i po najmniejszej linii oporu. Bo jak źle śpię, to się nie regeneruję i na drugi dzień gorzej myślę, kiedy trzeba nowe awarie reperować lub coś sensownego napisać. I co robić? Ano wytrzymać i czynić akty rezygnacji. Do św. Magdalena da Pazzis się pomodlić, czego jeszcze nie zrobiłem. Może on pomoże?
Ps. Przepraszam, że tak spamuje. To dla mnie ważne i mam zaufanie. Wypowiadają się naukowcem niezależni w Stanach czy w Polsce np. dr Hałat, że trudno nazwać te preparaty eksperymentalne genetyczne szczepionkami. Nie zostały stworzone jak szczepionki dotychczas tworzone. To tylko nazwa ,żeby uspokoić ludzi. A są to eksperymentalne leki oparte o inżynierię genetyczną. Sztuczne białko, które wstrzyknięte ma wbudowywać się w nasze komórki, to zupełnie nie szczepionki jeśli chodzi o produkcję. I dodatkowo badania trwają.
@ Daria
Niech się Pani tak tym nie przejmuje. Nie jest powiedziane, że:
1. w ogóle Pani to szczepienie przyjmie,
2. jest w nim rzeczywiście jakiś składnik, a nie tylko woda lub placebo,
3. są jakieś skutki uboczne
4. i jakieś będą Pani dotyczyć.
Radzę zająć się zupełnie czymś innym. Odmówić Majowe, wyjść na spacer, posprzątać na działce, jeśli Pani ma, upiec ciasto etc.
Bo jeśli, co nie daj Boże i w co osobiście nie wierzę, Panią po tej szczepionce sparaliżuje, to będzie Pani się zastanawiać, dlaczego lepiej przedtem nie wykorzystała czasu, gdy była zdrowa 🙂
Redakcjo, zgodnie z chęcią głębszej modlitwy, mam pytanie czy spis modlitwy i praktyk pobożnych w pdf z 1890 roku, tych wcześniej z odpustami jest jeszcze do ściągnięcia?Jak klikam na stronie w plik pdf to niestety już pokazuje błąd niedostępny.
Wczytywanie...
Sprawdzę.
Wczytywanie...
@Daria
Proszę o cierpliwość. Robię z tego książeczkę wraz z mp3 z wymową. Jest tego 101 stron. Będzie można nabyć drogą kupna za cenę “co łaska”.
Wczytywanie...
Dziękuję bardzo za wsparcie. Wiem, że teologicznie to na Redakcję mogę liczyć 🙂Paraliżuje mnie jeszcze strona medyczna, ale ciężko o coś konkretnego. Znam co to są powikłania poszczepienne. A dodatkowo mówi się, że to są preparaty eksperymentalne genetyczne, które mogą namieszać w ludzkim ciele krótko mówiąc. Wolałabym już chyba świadomie ponieść śmierć męczeńską niż dać sobie wstrzyknąć jakiś eksperymentalny preparat ze skutkiem np. stwardnienie rozsiane, bo to jest na listach powikłań… będę się modlić.
Czy są tu osoby, które się boją nadchodzących być może wydarzeń? Śledzę niezależne dziennikarstwo w Ameryce np. Andy Choinski. Mamy już informacje, że platforma paszportów szczepionkowych to ta sama platforma co system kredytowej kontroli społecznej w Chinach…to koń trojański do wprowadzenia na zachodzie. Segregacja,kontrola,ocenianie, odejmowanie punktów,komuna. O ile w komunie było gdzie uciekać to w takiej sytuacji cały świat wchodzi w ucisk. Może będą odejmować punkty i nie możesz pójść na mszę świętą…brzmi to absurdalnie, ale w Chinach to jest i paszport to precedens. Jak można przyjąć szczepionkę z linii aborcyjnych?To zaciąganie grzechu?
Redakcjo, przeczytałam wpis o rezygnacji z bloga polskiego. Bardzo mi smutno. Dopiero niedawno odkryłam miejsce i nie dam rady tego zgłębić tak szybko przy rodzince i trojgu dzieci. Co ja zrobię? Czy rzeczywiście za jakiś czas nie będzie dostępu do tych treści?Nie znam języka niemieckiego:( Czy mogę jakoś zapłacić i te treści kupić?
Zanika pojęcie, że jesteśmy dotknięci grzechem pierworodnym i dzieci mają skłonność do złego i do kształtowania wad, a rodzice mają nakierowywac ku dobru i formowaniu się cnoty. Teraz to trzeba wg współczesnych nurtów złość czy gniew dzieci znosić bez nagany, że gniew należy poddać pod kontrolę rozumu…posłuszeństwo dzieci lepiej nie mówić o czymś takim….
Redakcjo, chciałabym spytać czy jak Pan znajdzie siły i możliwości to czy Pan mógłby napisać coś o relacji psychologii jako części filozofii tomistycznej?Ta zależność teologia, filozofia a psychologia współczesna ta od Freuda. A może już Pan coś wie na temat. Otóż, kiedy zaczęłam burzyć gnostycko-charyzmatyczna duchowość też zostałam nakierowana na psychologię racjonalna opartą o sw. Tomasza. Psycholog p. Wasiukiewicz mówi o tym, że psychologia jest częścią filozofii i krytykuje ta współczesną. Jak słucham teraz różnych psychologów i to chrześcijańskich. To nie mogę tego wysłuchać bez irytacji kiedy wcześniej uważałam to za prawdę objawiona:) Odbieram to często jako atak na rodzinę, siedlisko wszystkich problemow i jacy to rodzice są dysfunkcyjni, bo niezaspokojone zostały przez nich takie i takie potrzeby dzieci wyszczególnione przez tego i tamtego psychologa…a wszystko to mimo,że myślę,że jeśli rodzice nie prowadzą życia duchowego i nie korzystają z sakramentów to wielu popadając w nałogi rzeczywiście szkodzi dzieciom….może kiedyś jakiś cykl o tej zależności?Mam wrażenie że teraz psycholog od Freuda czy tz chrześcijański zastępuje księdza i ta linie że należy walczyć z wadami i kształtować cnoty?
Tak, mam to w planach. W sumie zrobił to już w swoim doktoracie ks. Ripperger, ale to bardzo suche i zbyt szczegółowe. Obecnie zacząłem montować rodzaj filmów animowanych, które będą tutaj prezentowane jako forma wykładów i myślę, że to świetna forma rysunkowego przybliżenia św. Tomasza. Można prosto, ale nie prostacko.
Matko!!! Z tym opętaniem to zaczęłam nawet się zastanawiać, ale później przeczytałam gdzieś, że to jakis objaw emocjonalnej i infantylnej histerii u ludzi, którzy wiarę opierają na emocjach. Uspokoiłam się trochę i przestałam myśleć, że mogę tak bełkotać dziwnymi sylabami.
Chciałabym zapytać o dar języków czyli bełkot szamański. Jak się go pozbyć oprócz tego, że się przestało używać ? Czy Pan coś wie na ten temat? Kiedy zaczynam myśleć o tym darze i zwracam swoje myśli czy on jest i czy mogę go używać, to okazuje się, że to się włącza i dalej mogę tak bełkotać? Kto wie czy to nie jakieś zlozeczenie Bogu?
@ Daria
Niech Pani nie używa i się tym nie przejmuje. Aby Pana Boga obrażać musi być ku temu intencja. Co prawda mówienie w językach, których się nie uczyło, to jedna z oznak opętania, ale “dar języków” przecież żadnym językiem nie jest.
A odnośnie stygmatów czy innych darów nadprzyrodzonych, to zgadzam się z Ann Barnhardt, że obecnie tak mało ludzi Kościoła ma jakikolwiek dar rozeznania, że Pan Bóg nie będzie prawdziwych miStyków wysyłał. A w sumie jest tak przynajmniej od 70 80 lat.
Wylogowałam się, a teraz nie mogę się zalogować. Znaczy przy każdym komentarzu muszę wpisywać swój e-mail i dodawać podpis. Zdaje się mam dostęp do treści.
Szukam artykułów na temat biskupa Schneidera. W marcu zaczął się cykl “Papież heretyk automatycznie traci urząd lub błędy biskupa Schneidera 1z 4”, potem ukazał się jeszcze jeden artykuł z tego cyklu, a powinny być 4. Czy pozostałe w ogóle się ukazały, a jeżeli tak to kiedy? Pamiętam też, że Redakcja pisała o biskupie w kontekście przynależności do jakiegoś zgromadzenia, co tłumaczyłoby jego tok myślenia. Być może było to w komentarzach.Byłabym wdzięczna za odnalezienie tego tekstu.
Przeczytałem i mogło być gorzej. Jest to jakaś kolejna pobożna bogoojczyźniana akcja, która większych szkód nie wyrządzi ani też korzyści nie przyniesie.
1. Dlaczego “do granic nieba”? Niebo nie ma granic, a nasza modlitwa do świętych w niebie na żadne granice nie napotyka.
2. Jeśli “Bóg Ojciec jest całkowicie wolny w swoich decyzjach, On decyduje jakie łaski nam ofiaruje,” to po co ta akcja i modlitwa? Może jest to jakaś liturgiczna tęsknota za oktawą Wszystkich Świętych, którą zniesiono?
3. Modlitwa do Boga Ojca jest sentymentalna, “za życiem” i większych szkód nie powoduje.
4. Modlitwa do dzieci zawiera natomiast poważny błąd teologiczny, bo dzieci nieochrzczone Boga twarzą w twarz nie oglądają, so są w limbusie, który jest częścią piekła i ich kara, z powodu grzechu pierworodnego, polega właśnie na tym, że tego oglądu nie mają. Czy są potępione? Tak są, bo są pozbawione oglądu Boga, jak i pozytywnych kar piekła. A modlić się do dusz potępionych nie wolno.Być może otwiera się furtkę demonowi, który się za takie dziecko poczęte podszyje.
Niedawno ktoś zapytał mnie, czy wolno modlić się do dusz czyśćcowych, a nie tylko za nie. Odpowiedź jest taka, że nigdy takiej liturgicznej tradycji nie było, ale Kościół tego nie zakazywał i tolerował, Istnieją pozytywne wypowiedzi na ten temat synodów prowincjonalnych z XIX wieku, w 1885 w Wiedniu i w 1865 w Utrechcie oraz modlitwa Leona XIII z 1889 roku (Acta Sedis XXII, 743, która jednak nie figuruje już w zbiorach odpustów z 1937 i z 1950 roku), podaję za Diekamp-Jüssen, Katholische Dogmatik, Wil 2012, 1203. Ale dusze w czyśćcu są w czyśćcu, a dusze dzieci nieochrzczonych nie.
Myślę, że była powściągliwość odnośnie tych dusz czyśćcowych, ponieważ granica z kultem przodków i spirytyzmem może być płynna. Modlę się do mojej babci w czyśćcu, żebym zdał egzamin.
Ta akcja to takie “wszystko w jednym”: Bóg, ojczyzna, dzieci poczęte etc., a tymczasem Tradycją Kościoła jest prosić konkretnie o konkretne łaski i taka jest modlitwa liturgiczna obecna choćby w kolektach Vetus Ordo.
Mam pytanie. Zostałem ostatnio zapytany o akcje „różaniec do granic nieba” i modlitwy które są tam zawarte. Po przeczytaniu ich mam bardzo sceptyczną opinie, te modlitwy brzmią dziwnie co tez powiedziałem w odpowiedzi. Mógłby Pan zobaczyć te dwie modlitwy i napisać jak one oraz ta akcja z teologicznego punktu widzenia wyglądają?
Nie mogę odnaleźć tego wpisu, gdzie podawało się uwagi techniczne, więc piszę tutaj:
Obiecałem napisać kilka słów nt. czcionek, ale za Chiny nie mogę się do tego zabrać… zwłaszcza, że strona wygląda coraz lepiej i bez moich uwag. Proszę tylko uważać, żeby nie przesadzić z grubością (wagą) czcionek i unikać skrajności. Zarówno czcionki zbyt tłuste, jak i zbyt cienkie są słabo czytelne. W nagłówkach artykułów, w górnym menu i jeszcze w paru miejscach przewija się właśnie taki “chudzielec”. Jeśli to się komuś podoba, to oczywiście jego sprawa, natomiast przy małym rozmiarze jest właśnie słabo czytelne, takie cieniuśkie, wychudzone…
Dziękuję, poprawki trwają. Ten temat ma możność zrobienia podglądu na komputer, tablet i komórkę, wiec niestety to, co wygląda dobrze na jednym, nie wymaga dobrze na drugim. Więc zdecydowałem się na taki kompromis. Myślę, ze większość czyta na komputerze, a potem na komórce, a te też są różnej wielkości.
156 odpowiedzi
Redakcjo, mam pytanie odnośnie reform brewiarzowych. Jak wyglądały zmiany w brewiarzach zakonnych, szczególnie w benedyktyńskim?
@ Prospector Veritatis
Niestety wiele na ten temat nie wiem. Z pewnością redukowano brewiarz monastyczny analogicznie do diecezjalnego. Jeśli Pan wejdzie tutaj: https://divinumofficium.com/cgi-bin/horas/officium.pl zobaczy Pan zakładkę Monastic, ale wydaje się, że jest to tylko brewiarz monastyczny po reformach z 1960 roku.
Jak byłem w Fontgombault to odmawiali monastyczny z 1960, w którym było mnóstwo rzeczy poprzekreślanych, więc nastąpiła jakaś redukcja.
Patrzę w New Liturgical Movement, ale nic na ten temat nie ma.
Najlepiej pójść do jakiegoś klasztoru benedyktyńskiego, powyciągać stare brewiarze, jeśli pozwolą, i porównać.
Ale zapamiętam pytanie, poszukam i coś więcej odpiszę.
Szanowna Redakcjo!
miło wrócić po latach na blog i chciałbym również podziękować za udzieloną w przeszłości pomoc.
1. Co sądzą Państwo na temat ś.p. ojca Klimuszko i jego przepowiedni?
2. Może wydać się banalne, ale z moich obserwacji wcale takie oczywiste nie jest, a rzadko o tym mówi się kazania, choć temat ważny. Jakie jest katolickie podejście do stosowania przemocy? I nie mam tu na myśli tylko oczywistej kwestii samoobrony czy sprawiedliwej wojny, ale takich zagadnień jak użycie siły, gdy ktoś obraża, np. starszą kobietę. Czy prawdą jest, że w sytuacji gdy grozi nam śmierć męczeńska to powinniśmy ją przyjąć zamiast próbować obrony (dr. Taylor Marshall wyraża taki pogląd w video ‘”Turn the other cheek” or Self-Defense’).
3. Potencjalnie dotyczące piszącego te słowa, ale temat ogólny, więc zostawiam wraz z innymi pytaniami. Czy godzi się mieszkać we wspólnym mieszkaniu (Wohngemeinschaft) razem z obcymi niewiastami? Przypuszczam, że co do zasady należy preferować mieszkania w których taka sytuacja nie występuje, ale czy może być to usprawiedliwione w przypadku, gdy inne powody (np. lokalizacja, mały wybór w danej miejscowości) skłaniały by do takiego wyboru.
@ Michał Pełka
Witamy ponownie.
ad 1. Brak opinii, ale zasada tego bloga brzmi: od objawień prywatnych trzeba trzymać się z dala.
ad 2. Stosowanie przemocy jest dozwolone, jeśli służy ono obronie przed agresorem. W teologii moralnej omawia się to w kontekście obowiązków wobec bliźnich i przedstawiana jest kolejno tematyka:
a. obrony koniecznej/samoobrony
b. pojedynku
c. wojny
Mogę coś więcej na ten temat napisać, jeśli Pan chce.
Taylor Marshall nie ma racji, bo już w czasach Tertuliana i później Augustyna dyskutowano kwestię, czy należy męczeństwa szukać czy wolno przed nim uciekać. Tertulian w okresie montanistycznym, to jest wtedy, gdy już opuścił Kościół twierdził, że uciekać nie należy w De fuga et persecutione, co było błędem. Zdecydowano się na to ostatnie. Byli jednak i tacy, którzy męczeństwa szukali, co traktowano jako rozszerzoną formę samobójstwa. Jak przeczyta Pan wszystkie nasze żywoty świętych, to znajdzie Pan tylko jeden przykład, o ile dobrze pamiętam, to tylko w jednym, jedynym wypadku święty dobrowolnie stawił się na męczeństwo z natchnienia Bożego.
Mamy obowiązek ochrony naszego życia i zdrowia, więc także do obrony koniecznej.
ad 3.
Nie należy wspólnie mieszkać z niewiastami, jeśli to prowadzi do grzechu, a zwykle prowadzi. Ludzie mieszkający razem czasami się nudzą i idąc drogą najmniejszego oporu dochodzi do zbliżeń, do których by inaczej nie doszło.
Jeśli jednak do nieczystości nie dochodzi, to zwykle mieszkanie mężczyzny z niewiastami prowadzi prawie każdego mężczyzny do chronicznego i “heroicznego” lenistwa i rozmemłania, bo ma:
a. posprzątane,
b. nagotowane,
c. nakupione
d. inne wygody
Przyzwyczaja się do tego stanu rzeczy i późniejszym swoim życiu także małżeńskim do niczego się nie nadaje, czego kobiety na dłuższą metę nie znoszą. Człowiek niestety tylko wtedy się samodzielności uczy, jeśli jest na nią skazany.
Jeśli mieszkałby Pan w Wohngemeinschaft z innymi mężczyznami ci zmusiliby Pana do wywiązywania się z obowiązków, stosując w ostateczności przemoc fizyczną. Kobiety tego nie robią, więc mężczyzna gnuśnieje.
Istnieje także inny problem. Kobiety w inny sposób spędzają czas wolny niż mężczyźni, o czym się każdy mężczyzna w swoim małżeństwie przekonuje. Będą plotkować, oglądać seriale, depilować sobie nogi, malować paznokcie, omawiać swoje przypadłości ginekologiczne etc. Normalny mężczyzna tego nie zniesie, trzeba by być homoseksualistą, ale i ten tego nie zniesie.
Ponieważ będzie miał Pan w domu “babiniec” nie będzie Pan odpoczywał, bo będzie mecz, a one będą oglądać serial z Bogusławem Lindą czy coś w tym guście.
Może być tak, że wszystkie będą tworzyć zwarty front przeciwko Panu, albo jedna będzie się żalić przed Panem do drugą tworząc różne frakcje. Cokolwiek Pan zrobi, będzie źle.
Aby radzić sobie z kilkoma kobietami naraz trzeba być albo alfonsem albo właścicielem haremu, co na jedno wygodzi. Trzeba być albo manipulującym psychopatą albo bardzo doświadczonym życiowo świętym, niczym pomiędzy. Pan kimś takim nie jest, więc odradzam.
Może być tak, że jeśli Pan dłużej z kobietami pomieszka, to wcale nie będzie chciał mieć Pan własnej, bo spotka się Pan z taką stroną kobiecości, która niekoniecznie jest atrakcyjna:
– tampony,
– podpaski,
– nieporządek,
– długie włosy zapychające zlew,
– suszące się rajstopy i majtki w łazience,
– histerie
– zespół napięcia przedmiesiączkowego
– etc.
Kobieta musi być jakoś tajemnicza, aby mężczyznę pociągać, a jak Pan z nią pomieszka, a w dodatku z kilkoma “egzemplarzami”, to czar pryśnie.
Kiedyś w bogatych domach małżonkowie mieli oddzielne ubieralnie i także w sypialni nie widzieli się w dezabilu, ale starali się być dla siebie atrakcyjni. I mówimy tutaj do małżeństwie. Niekiedy małżonkowie nie mieli wspólnych sypialni, a osobne, a w celu świadczenia obowiązków małżeńskich odwiedzali siebie, wszystko to po to, by z sobą wytrzymać siebie nawzajem w negliżu nie oglądać.
A w takiej formie wspólnoty mieszkaniowej Pan będzie szedł do łazienki, one też, co będzie krępujące dla Pana i dla nich, a przynajmniej tak być powinno.
Jeśli ktoś mieszka z innymi, to zwykle trwa do długo, gdy trafi do takiego “składu”, w którym czuje się dobrze. A zaczynając od mieszkania z kobietami od razu Pan źle startuje, bo sytuacja jest nietypowa, a wiele konfliktów nierozwiązywalnych.
Podsumowując: mieszkanie z kobietami nie jest dla mężczyzny korzystne ze względu na
a. nieczystość,
b. lenistwo
c. możliwe konflikty
Szanowna Redakcjo, piszę ponieważ dzisiaj byłam zmuszona uczestniczyć we Mszy Świętej Novus Ordo w mojej parafii, z tego powodu, że niestety w Kościele do którego uczęszczam na Msze Trydenckie, co jest bardzo smutne, zaplanowany jest na dzisiaj koncert w godzinach Mszy Św…. Tak, niestety..
Ale do rzeczy, dzisiaj na kazaniu zaniepokoiło mnie pewne zdanie, które kapłan wypowiedział. A mianowicie, że “będziemy zbawiani wspólnotowo”.
Ja zaczęłam się zastanawiać co to w ogóle oznacza i co on chciał przez to powiedzieć. Czy to znaczy? że dla przykładu jak ja to rozumiem – jestem odpowiedzialna do tego stopnia za innych, że jak np. ktoś bliski z rodziny będzie potępiony, to ja też, bo nie zapobiegłam temu? Będę wdzięczna co to w ogóle znaczy to zbawianie wspólnotowe. W rodzinie jest osoba, na którą nie działa nawet straszenie piekłem, co wówczas?
@beza
Nie ma żadnej zbawienia zbiorowego lub grupowego. Każdy zbawia się sam i stoi indywidualnie przed Bogiem. Na Sądzie Ostatecznym widzimy uczynki innych, ale żadnej dynamiki grupowej nie ma.
Podczas życia mamy na siebie wpływ poprzez dobry lub zły przykład, ale to wszystko.
Niech się Pani nie wini, bo jeśli odpowiadałaby Pani do końca za kogoś, to ten ktoś nie miałby wolnej woli.
Istnieje dogmat, że każdy otrzymuje odpowiednią ilość łaski do zbawienia i to indywidualnie.
Dziękuję bardzo za pomoc:)
@Traditio
O, widzę, że się Pan tu solidnie rozpisał…
W kwestii modlitw: ten trop a drugim przykazaniem, hmm… nie do końca mnie przekonuje, chyba bardziej moja postawa zbyt zawziętego trzymania się moich pomysłów (“nie moja, ale Twoja wola niech sie dzieje”). Muszę to sobie przetrawić.
W kwestii mieszkania: pisałem, że problem jest nowy, bo są nowi sąsiedzi; w odróżnieniu od poprzednich są na tyle grzeczni, że nie mam podstaw, żeby ich w czymkolwiek upominać. Problem jest też stary, bo akustyka w bloku jest fatalna jak dawniej. Ci nowi prowadzą swój tryb życia, który mocno koliduje z moim. Oni mojej ciszy nie słyszą za to ja słyszę jak ich życie przewala mi się nad głową o różnych dziwnych godzinach. Dopiero w ostatnich miesiącach zaczęło docierać do mnie, że w 90% problemem jest jednak moja hiperwrażliwość, dlatego wymyśliłem to wyciszenie – dobre wyciszenie powinno uciąć większość problemów akustycznych zarówno z obecnymi jak i przyszłymi lokatorami. Albo mieszkanie/domek nieposiadające żadnych sąsiadów. Marzenie…
Jedna firma zaproponowała rozwiązanie o wysokiej skuteczności, na które mnie nie stać. Druga zaproponowała wyciszenie samego sufitu za kwotę o 75% niższą; na to byłoby mnie stać, nie ma jednak gwarancji, że to wystarczy… Stąd moje obawy, co będzie jak wydam te pieniądze a to niewiele pomoże. Na razie jednak gość (ten drugi) wyjechał na wypoczynek i będziemy się ewentualnie zdzwaniać dopiero w styczniu.
W ogóle dźwięki są dla mnie dużym problemem. Kiedyś robiłem sobie testy psychologiczne u psycholożki klinicznej i powiedziała mi coś ciekawego o moim układzie nerwowym. Przeciętny układ nerwowy przypomina rozbudowane okablowanie elektryczne w izolacji. Kiedy człowiek się rodzi, jego okablowanie jest gołe, nie ma izolacji, impulsy nerwowe przeskakują tu i tam. W pierwszych miesiącach życia wytwarza się izolacja, ale jeśli proces ten zostanie zaburzony (czynniki fizyczne i/lub psychiczne), to izolacja wytworzy się albo za cienka, albo niekompletna, z dziurami. I potem dorosły człowiek ma reakcje fizjologiczne jak małe dziecko. Np. bodźce dźwiękowe idą od ucha do mózgu, ale część impulsów przeskakuje gdzie indziej i może być odczuwana np. jako ból fizyczny. Ja przykre dźwięki odczuwam również całym ciałem (skórą), 80% moich codziennych cierpień jest związanych właśnie z hałasem (w pracy, w mieście czy gdziekolwiek), on mnie fizycznie boli, jakbym został lekko pobity lub wychłostany.
I dlatego potrzebuję NAPRAWDĘ cichego mieszkania, które da jakieś wytchnienie i umożliwi wypoczynek i twórczą pracę.
Ale jakby Pan znalazł te testy na autyzm, to może Pan podesłać, może będzie tam jakiś ciekawy trop.
Czy to będzie ten test?
https://niegrzecznedzieci.org.pl/asperger/zrob-sobie-test-czy-jestes-z-kregu-aspi/
Tak, to ten sam, ale tutaj łatwiej go wypełnić:
https://psychology-tools.com/test/autism-spectrum-quotient
https://www.wired.com/2001/12/aqtest/
Testy prześlę, ale nie dzisiaj. Niekoniecznie to, co droższe jest lepsze. Czeka mnie przegląd wozu i jedna oferta stanowi tylko 30% drugiej, a zrobią to samo. Jeśli to wrodzone, to musi się Pan nauczyć z tym żyć. A może Pan żyje stałe w stanie stresu i lęku. To trzeba obniżyć poziom lęku przez sport i zobaczyć , co będzie. Ja mam bardzo wyostrzony słuch podczas stresu.
Dziękuję za link, przetestuję się jak znajdę chwilę. (Nie mogłem odpowiedzieć wcześniej, dopiero wróciłem z urlopu)
1. Pytanie o nowenny. Mniej więcej na wiosnę wpadłem na pomysł, żeby modlić się w ważnych dla mnie intencjach za pomocą nowenn. Różnych nowenn, po prostu przez 9 dni powtarzałem wybraną modlitwę. Strasznie się na tym sparzyłem, bo wyszło tak, że ok 70% było dość bolesnych – albo doznawałem jakichś przykrości, albo (to najczęściej) chorowałem. Kilka razy nawet przerwałem, bo ledwie zacząłem, to jakieś choróbsko mnie męczyło. Jak przerywałem modlitwę – choroba mijała. W zasadzie nie otrzymałem tego, o co prosiłem (na razie), natomiast zostałem nieźle skopany.
Pytanie brzmi: co takiego jest w nowennach, że tak dziwnie działają? W życiu czegoś takiego nie doświadczyłem. Czy Redakcja posiada jakąś “tajemną wiedzę” na ten temat? Moje skojarzenia są takie: prosisz o jajko a dostajesz skorpiona a nawet kilka.
2. Widzę, że zniknął dział z prośbami o modlitwę, więc ośmielę się tutaj poprosić o modlitwę kogokolwiek, kto by to czytał.
Sytuacja jest bolesna a od 2 miesięcy wyjątkowo. Rozwiązanie niepewne no i muszę czekać na nie jeszcze kilka tygodni. Kosztuje mnie to wiele fizycznie i psychicznie. Najgorsze, że cierpię od tego czasu na spore lęki, które stale wracają i nie ustępują, czyli razem jest to osaczenie (wydarzenia) i dręczenie (lęki). Ostatnio próbowałem wesprzeć się kolejną nowenną, ale zostałem solidnie skopany (3 choroby i 2 duże przykrości) i teraz boję się już wszystkiego i spodziewam się samych bolesnych ciosów. Myślę, że taki ogólny opis wystarczy. Bóg zapłać każdemu, kto by zechciał mnie wesprzeć modlitwą.
@Tomcio
ad 1) Pisze Pan bardzo ogólnie, więc odpowiedź może być również bardzo ogólna. Zawsze jest możliwość przedstawienia kwestii bardziej konkretnie pisząc na pocztę, jeśli Pan tego pragnie. Myślę, że jest tak:
a. To, o co Pan prosi nie jest dobre samo w sobie.
b. Droga, którą chce Pan to osiągnąć, tj. nowenna bez własnego udziału nie jest dobra.
c. To, o co Pan prosi jest dobre, ale otrzyma Pan to dużo później, w innych warunkach i nie tak, jak Pan sobie to wymarzył.
Nie wiem, czy to “wiedza tajemna”, ale bardzo dobrym sposobem przekonania siebie o tym, czego robić nie należy, jest śledzenie naszej “siostrzanej strony”. Tam jest nowenna za nowenną, spęd modlitewny za drugim. Dlaczego? Ponieważ modlitwa nie jest formą przymuszania Pana Boga do naszych życzeń, inaczej byłaby to forma magii.
Albo te nowenny, którymi się Pan modli, są jakieś “lewe”, albo nie są, ale Pan Bóg nie lubi być przymuszanym i pozwala gryźć Pana złemu duchowi.
Ja zupełnie nie pamiętam, żeby jakakolwiek nowenna w moim życiu zadziałała. Albo zależność jest tak słaba, że jej w ogóle nie widać. W różnych okresach mojego życia pragnąłem rzeczy, który wydawały mi się dobrymi, a które takimi nie były. Pragnąc A, które w rzeczywistości było A*.
Krótkie świadectwo:
i) I tak pod koniec moich lat 20-tych miałem zostać wysłany na studia doktoranckie do Rzymu. Tak, to nie żart, bo były takie obietnice. Ja najpierw nie chciałem, a kiedy się zgodziłem, nic z tego nie wyszło. Albo osoba, która mnie miała wysłać kłamała i nic w tej kwestii nie zrobiła, w co wątpię, albo w Rzymie się sytuacja tak zmieniła, że mnie nie chcieli. Nie modliłem się o to nowenną, ale bardziej chciałem. Ale z dzisiejszej perspektywy, wiedząc, co się rzeczywiście w Rzymie dzieje bardzo dobrze się stało. Wtedy byłem bardzo wrażliwy i bym sobie z tym bagnem nie poradził, tak mi się wydaje.
A potem co? Albo bym odszedł albo pracowałbym w Novus Ordo, co obecnie wydaje mi się zupełnie niemożliwe.
ii) Odmawiałem też przynajmniej dwie Nowenny Pompejańskie w intencji przyjęcia mnie do pracy w Kościele Niemieckim. Oczywiście słałem też podania. Nigdzie mnie nie chcieli i dzisiaj myślę, jak dobrze.
Więc chciałem A, a było to A*. Pan Bóg wiedział lepiej.
iii) Bardzo długo nie rozumiałem, dlaczego mam takie problemy z opublikowaniem moich artykułów teologicznych, zwłaszcza w Polsce. A było to dlatego, że
1. Ci, którzy je oceniali byli niewierzący i ten “dewocyjny smrodek” ich raził.
2. Artykuły były merytorycznie za dobre, co też raziło.
3. Potem publikowałem zagranicą, gdzie przynajmniej 2. nie było.
A teraz mogę na swoich blogach publikować co zechcę, na jakimkolwiek poziomie i więcej ludzi to czyta, niż moje rzeczy naukowe
Chrystus mówi: “nie wiecie, o co prosicie”.
Pan Bóg znał rzeczywisty stan Kościoła, ja nie znałem i gdybym wiedział, jak jest naprawdę z pewnością bym tych rzeczy nie chciał.
A dlaczego Pan Bóg mi tego przedtem nie objawił? Bo bym tego nie wytrzymał.
ad 2) Już teraz znowu jest: https://wobronietradycjiiwiary.com/pl/modlitwy-w-roznych-intencjach/
Lęki i osaczenie są w sumie dobrymi znakami. To znaczy, że jakoś Pan wkracza na jego – demona – teren i ten się broni. To są jego lęki. No niestety lekko nie ma, czego sam, jak wiemy doświadczam.
Nie Pan napisze na pocztę, jeśli chce, może jest to mniej pogmatwane niż się Panu wydaje.
Zasada jest taka:
1. Jesteśmy Kościołem Walczącym i na froncie.
2. Tam, gdzie jest największy opór, zaminowane mola, gniazda karabinów maszynowych, tam się najbardziej broni, bo są to miejsca ważne strategicznie.
3. Jeśli oporu nie ma, to znaczy, że mu nie przeszkadzamy.
@Traditio
Dziękuje za odpowiedź. Jak znajdę dłuższą chwilę, to napiszę coś na maila, ale nie wiem czy zdążę przez Święta a później wyjeżdżam na 2 tygodnie… Na razie kilka słów ogólnie.
Nowenny nie są “lewe”, najczęściej to po prostu wybrana przeze mnie “zwyczajna” modlitwa (np. do św. Antoniego lub do Matki Bożej) powtarzana codziennie przez 9 dni. Intencja też jest dobra (ogólnie chodzi o służbę Bogu), jednak Pański trop może być trafny – może to nie ten czas lub sposób spełnienia prośby mógłby być inny niż sobie wymarzyłem. “Nie wiecie o co prosicie…” Pozostaje kwestia “kopania” we mnie – odmowa nie musi być taka brutalna, można przecież odmówić zwyczajnie.
Przypominam sobie, że jeszcze paręnaście lat temu chciałem być grafikiem w katolickim wydawnictwie/redakcji, myślałem konkretnie o częstochowskiej redakcji “Niedzieli” a jeszcze dawniej o Niepokalanowie. Jedna znajoma siostra PRAWIE załatwiła mi ten Niepokalanów, ale ostatecznie coś nie zagrało… A dziś rozumiem jaki jest stan Kościoła i cieszę się, że w żadnej “Niedzieli” ani w żadnym Niepokalanowie nie pracuję.
Punkt 2 to w skrócie nowy stary problem mieszkaniowy – nowi sąsiedzi, nowe cierpienia… Rozwiązanie to albo wyprowadzka, albo wyciszenie sufitu i ścian u mnie (drogo! no i ładuje pieniądze – których aż tyle nie mam – w cudze mieszkanie).
@ Tomcio
Rozumiem.
Ad 1)
Przed Katolickimi redakcjami Przestrzegam, bo w tej chwili są jeszcze bardziej pokręcone niż przedtem. Przypuszczam też, że w każdej pracy będzie miał Pan podobne problemy co teraz, bo musi pan sam siebie zmienić, żeby było lepiej. Ja bardzo długo nie rozumiałem, że sam stwarzam sobie pewne problemy, ponieważ pewnych moich wad nie widziałem. To Pan musi się zmienić, to zmienią się okoliczności.
Ad 2)
Problem jest podobny. To Pan musi wreszcie tych sąsiadów do pionu ustawić i powalczyć o swoje. Jest Pan dlatego tylu lat w tej sytuacji, żeby wyrobić w sobie cnoty męstwa i waleczności. Ja też byłem wiele lat zbyt U-God eva i Nieśmiały, a wszyscy chodzili mi po głowie. Teraz to się bardzo zmieniło, więc u pana też jest to możliwe.
I widzimy, że żadne Nowenny tutaj nic nie dadzą. Musi pan to przyjąć za pewnik, że jeżeli Pan Bóg chce coś sam zrobić, to to robi, a jeśli tego nie robi, to pozostawia to nam.
@Tomcio
Właśnie sortowałem książki, względnie przenosiłem je z jednego pomieszczenia do drugiego, więc praca kontemplacyjna, brudna i męcząca i przyszło mi do głowy rozwiązanie Pana problemu.
Może być tak:
Ponieważ oczekuje Pan i to dosyć intensywnie nadprzyrodzonego rozwiązania problemów, które rozwiązać Pan może sam, toteż Pan Bóg odczytuje to jako pogwałcenie Drugie Przykazania – “Nie wzywaj imienia Pana Boga Twego nadaremno” i dopuszcza złego ducha, żeby Pana gryzł.
Ta internetowa wróżka, której nie zalinkuję, ma bardzo dobre instynkty, zna demony osobiście i mówi, że trzeba bardzo uważać na swoje pragnienia i myśli, bo demony traktują to jako przyzwolenie. Myślę, że rzeczywiście tak jest, bo to samo piszą Ojcowie Pustyni, a demony traktują przyzwolenie bardzo szeroko, dla nas to nie jest jasne, dla nich owszem.
Trzeba porzucić wszelkie “obsesyjne” pragnienia: “chcę tego i tego, w taki, a taki sposób”, a mówić “bądź wola Twoja”, “jeśli taka jest Twoja wola” etc. Trzeba być wolnym w stosunku własnych pragnień, bo inaczej robimy z Pana Boga wykonawcę naszych życzeń, a to zdecydowanie Mu się nie podoba.
Nie wiem, jak jest w sprawie pracy, ale w sprawie mieszkania i sąsiadów są dwa rozwiązania:
1. Albo oni hałasują obiektywnie za bardzo
2. Albo Pan jest nadwrażliwy i dużo gorzej znosi każdy hałas.
ad 1.
Porozmawiać z nimi, porozmawiać z administracją domu etc. Nie wiem, jak to jest w Polsce, ale nie wykluczam, że w Niemczech są jakieś normy do ilu decybeli można cudzy hałas znosić, a do ilu nie. Niech Pan albo te decybele zmierzy, albo zaprosi komisję, by była przy tym obecna i niech rozsądzą, czy to tak być może czy nie.
Ad 2)
Niewykluczone, że to ma miejsce, a wtedy każdy sąsiad będzie Panu przeszkadzał. Ja również bardzo dobrze słyszę, a stanach stresu jak trawa rośnie, więc mogę Pana zrozumieć. Wtedy albo musi Pan sobie to mieszkanie rzeczywiście wyciszyć albo rozejrzeć się za wolno stojącym domkiem na uboczu, co raczej będzie trudne.
Ale mogę Panu powiedzieć, że Pan Bóg za cierpliwość wynagradza.
Ja w Niemczech miałem dotychczas trzy mieszkania: w pierwszym hałasu nie było, w drugim był i to koszmarny, a teraz właśnie mieszkam w takim domku na uboczu, gdzie ja hałasować mogę, a nie słyszę innych.
Ale w ostatnim mieszkaniu było koszmarnie, o czym pisałem. Mieszkałem na parterze. Sąsiedzi palili codziennie i pili alkohol pod moim oknem, naokoło biegały krzyczące dzieci, a jak padało stali w korytarzu pod moimi drzwiami. Rok to tolerowałem, a następnie przestałem i przez wiele starć, awantur, przez włączenie właścicieli domu, którzy stanęli po mojej stronie i grożenia sądem ich utemperowałem i był spokój. Jedni się wyprowadzili, a wprowadziła się alkoholiczka, która w delirium krzyczała tak, że wzywaliśmy policję. Nic nie pomagało, ja się wyprowadziłem do obecnego mieszkania. Czyli w sumie dziewięć lat walk, a teraz nagroda, o ile tutaj zostanę.
Więc Pana rozumiem, nie ma lekko, trzeba wyruszyć na wojnę i robić to, czego się całe życie unikało. Ja nie zawsze nie byłem taki konfrontacyjny, bo myślałem, że religia wymaga ode mnie tego, żeby inni mnie dręczyli i upokarzali. A okazuje się, że religia tego nie wymaga.
Są ludzie, którzy mają ponadprzeciętnie wrażliwe wszystkie zmysły i którym ciężko żyć. Jak znajdę prześlę Panu taki test z Cambridge na autyzm, po angielsku. Może to Pana dotyczy. Może jest Pan gdzieś w wyższym zakresie skali autyzmu, stąd ta nadwrażliwość. Nie wiem, czy tak jest. ale jeśli by tak było, to Pan musiałby się dostosować do sytuacji, nie sąsiedzi.
Ale warto porozmawiać, bo ludzie zwykle nie chcą innych dręczyć. Jeśli jednak mają małe dzieci i od czasu do czasu imieniny, to też trudno od nich wymagać, by chodzili na paluszkach, bo obok nich mieszka ktoś nadwrażliwy.
Ale z mojego doświadczenia wynika, że jak człowiek sam zrobi absolutnie wszystko, to Pan Bóg pomoże, bo jak zupełnie nie liczyłem się z tym, że będę miał takie mieszkanie, tak pod każdym względem odpowiadające moim potrzebom. Więc cud i to bez nowenn był po dziewięciu latach, a przedtem walka.
Nie wiem, na ile jest to realne, ale pewnym rozwiązaniem byłoby przeprowadzenie się do domu, w którym mieszkają sami starsi ludzie. Nie hałasują, bo ledwie się ruszają. Ale nie wiem, na ile to w Pana sytuacji realne.
Summa summarum: Musi stać się Pan bardziej aktywny w wymiarze przyrodzonym.
Droga Redakcjo, dziś zmarła moja babcia, czy Redakcja orientuje się może czy można dopisać zmarłą przed pogrzebem do dzisiejszej intencji za Zmarłych na Mszy Św? czy przed pogrzebem to nie powinno się, ja już mam mętlik, bo mogłabym pójść do Zakrystii i poprosić o dopisanie do wypominek i jak będzie wolna intencja jeszcze w tym tyg to dać za Mszę..może Redakacja lepiej się orientuje stąd pytania, dziękuję z góry
chodzi oczywiście o Mszę Św Trydencką bo niestety pogrzeb będzie w Parafii Novus
@beza
Łączę wyrazy współczucia. Pomodlę się za babcię. Tak, oczywiście, że można już dopisać do wypominków lub prosić o odprawienie Mszy. Liczy się czas zgonu, a nie pogrzebu.
Droga Redakcjo, serdecznie dziękuję, dałam za wypominki, teraz myślę nad tym żeby pogrzeb był możliwie łaskonośny dla duszy, planuję poprosić Księdza o to aby odprawił wg Pierwszej Modlitwy Eucharystycznej z Mszału Pawła VI, niestety nie spotkałam się z odprawianiem Kanonu Rzymskiego w mojej parafii poza Wielkim Czwartkiem, chciałabym zapytać Redakcję czy orientuje się może czy ten Kanon ten może być odprawiany tylko w Wielki Czwartek? chcę też poprosić o wykonanie sekwencji za Zmarłych przynajmniej po Polsku, no i o kadzenie, bo ostatnio z tym słabo na pogrzebach… dziękuję z serca za modlitwę
@beza
Nie ma żadnych ograniczeń w odmawianiu Pierwszej Modlitwy Eucharystycznej i są księża, którzy wyłącznie ją odmawiają. Zatem Kanon być może zawsze. Tak jest, trzeba prosić i walczyć o swoje.
Jeśli Pani sobie tego życzy, to mogę pośredniczyć w zamówieniu Mszy Trydenckich i łaskonośnego czeskiego proboszcza, po 10 EUR za sztukę. Msze pomagają i proboszcz robi to dobrze. Czeka się krótko. Wiem, że to też grosz, ale chyba nawet taniej niż w Polsce. Jak sobie Pani życzy, nie teraz, to potem, bo pogrzeby nigdzie tanie nie są. W razie zainteresowania proszę napisać na pocztę: wobronietradycji@gmail.com
Droga Redakcjo, w związku ze zbliżającym się Świętem Wszystkich Świętych chciałam zapytać czy błogosławieństwo świec, które jest zawarte w ostatniej publikacji, mogę przedstawić księdzu z prośbą o poświęcenie wkładów olejowych do zniczów (palących się ok 7 dni)? czy jest może w RR specjalne błogosławieństwo stosowane do zniczy na cmentarz? z góry serdeczne DZIĘKUJĘ
@ beza
Tak, może Pani o to prosić, bo osobnego błogosławieństwa zniczy nie ma. Myślę, że trzeba myśleć funcjonalnie i zastanawiać się, do czego dana rzecz służy.
W razie wątpliwości zawsze można zastosować Ad omnia to jest błogosławieństwo do wszystkiego, Nr. 21.
Ja trochę zalegam z wpisami, bo robię meble do mojego mieszkania, z czym wiązał się zakup mebli. Sam pobłogosławiłem Benedictio ad omnia, bo żadnego specjalnego błogosławieństwa nie było. Katastrof brak.\
Szczęść Boże, spotkałam się ostatnimi czasy z tym że pewni katolicy wierzą w tzw pochwycenie. Mówią coś w tym stylu, że zanim Pan Bóg będzie sądził świat, sprawiedliwych z ziemi zabierze. Powołują się na Pismo Święte, m.in. fragment “jeden będzie wzięty a drugi zostawiony”. Wpisuję w wyszukiwarkę na tym blogu ‘pochwycenie’ ale nic mi nie wyskoczyło. Czy ten temat został tutaj poruszony w jakimś wpisie? Intuicja mi podpowiada, że jest to dziwne, czyżby to nie jakieś herezje?
Dobrze Pani intuicja podpowiada. To protestancka herezja pochodzenia pentekostalnego, zakładająca, że dobrzy chrześcijanie przy końcu świata zostaną od razu przeniesieni do nieba, bez konieczności sądu szczegółowego. Więcej na ten temat jutro.
No właśnie, wydawało mi się to dziwne, ale nie wiem co odpowiadać, bo nie znam tego tematu. Dziękuję za odpowiedź 🙂
Proszę bardzo 🙂
@beza
Teologia katolicka nie zna czegoś takiego, jak “pochwycenie” przez co rozumie się przeniesienie wiernych prosto do nieba na koniec świata, tak że nie dotkną ich żadne kary ani kataklizmy.
Wiem, że niektórzy protestanci tak myślą, ale nie wiem, skąd wzięli taki pomysł. Można poczytać tu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Porwanie_Ko%C5%9Bcio%C5%82a Księga Apokalipsy podaje, że wszyscy ludzie doświadczą plag i żadne pochwycenie (rapture) nie jest planowane.
Natomiast w eschatologii katolickiej, to jest w nauce o rzeczach ostatecznych, dyskutowano kwestię, czy wszyscy muszą umrzeć czy też paruzja Chrystusa zastanie przy życiu niektórych z nich, tak że nie umrą, ale zostaną odmienieni.
Właśnie czytałem o tym w dogmatyce Diekampa-Jüssena, Katholische Dogmatik, Wil 2010, 1145-1146, gdzie żadnego rozwiazania tej kwestii nie ma. Część Ojców zwłaszcza greckich jest za odmianą bez śmierci, większość łacinników jest przeciw.
Za przemawia 1 Kor 15, 51 “Oto ogłaszam wam tajemnicę: nie wszyscy pomrzemy, lecz wszyscy będziemy odmienieni.”
Ale to jest werscja Biblii Tysiąclecia, Vulgata mówi:
ecce mysterium vobis dico omnes quidem resurgemus sed non omnes inmutabimur
Oto mówię wam tajjemnicę, wszyscy bowiem zmartwychwstaniemy, ale nie wszyscy zostaniemy odmienieni.
natomiast tekst grecki brzmi:
ἰδοὺ μυστήριον ὑμῖν λέγω· ⸀πάντες οὐ κοιμηθησόμεθα πάντες δὲ ἀλλαγησόμεθα,
i odpowiada Biblii Tysiąclecia: .. nie wszyscy pośniemy, wszyscy zaś zostaniemy odmienieni, transformowani, przemienieni.\
Św. Augustyn pisze (Retr. II, 33), że to przejście z życia do śmierci, a ze śmierci do życia wiecznego odbędzie się in icu oculi, to jest oka mgnieniu, tak że praktycznie wyjdzie na to, że nie umrą.
Przyjmując tę interpretację, rzec można, że ta śmierć z 1 Kor 15, 51 to dłuższe przebywanie w stanie śmierci, którego ci ludzie unikną.
Św. Tomasz twierdzi, że prawdopodobniejszym jest to, że wszyscy, którzy dożyją Powtórnego Przyjścia Chrystusa najpierw umrą, a następnie zmartwychwstaną (1, 2 q. 81 a. 3 ad 1).
Ja też tak uważam, że umrą wszyscy, skoro wszyscy zmartwychwstaną w dniu ostatecznym.
Bardzo dziękuję za cenne wyjaśnienia
Ciekawa jestem jak u innych użytkowników strony, ale na moim laptopie, chcąc pobrać artykuł klikając ‘download’ niestety wychodzi komunikat ‘w witrynie wystąpił błąd krytyczny, było tak również w niedzielę, i dziś to samo, dlatego też postanowiłam tutaj to zgłosić
Tak, były problemy. Ale mam nadzieję, że teraz jest ok. Proszę potwierdzić. Jak nie poprawię.
Panie pisze w Threadzie Pytanie do Redakcji, który jest niewidoczny we wpisach. Jeśli wszyscy mają to szybciej widzieć, proszę pisać pod którymś w opublikowanych artykułów, wówczas Pani komentarz będzie widoczny w komentarzach na stronie. Nie jestem pewny, czy w ogóle można tamte komentarze przenieść tutaj, bo to jednak inna strona.
niestety nie działa u mnie, ale może to coś z moją przeglądarką jest nie tak, nie wiadomo, proszę się nie przejmować będe czytać spokojnie na stronie, jeśli chodzi o możliwość komentowania to nie znalazłam takiej opcji myslałam że można pisać tylko tutaj
Nie, jest opcja komentowania, pod każdym artykułem dla zalogowanych czytelników. Trzeba przewinąć całkiem w dół:
o to wspaniale, dziękuję za tę pracę, nie wiedziałam że nie można korzystać z RR odnośnie błogosławieństw… myślałam że chodziło tylko o Sakramenty? ale pewnie tradycyjni księża np IBP mogą korzystać? najwyżej uderzę do księdza z IBP, chociaż u mnie jest cały czas Msza Św trydencka w pewnym kościele parafialnym, odprawiają księża z różnych parafii, np
na ostatnie święta Wielkanocne było błogosławieństwo po łacinie pokarmów, więc przypuszczam że z RR? no bo jak po łacinie? w tamtym roku na 15 sierpnia też było po łacinie.. więc ciekawe
@beza
Lepiej się TC nie przejmować, a do księdza uderzyć. Myślę też, że z RR.
@ beza
Jest wreszcie: https://wobronietradycjiiwiary.com/pl/produkt/blogoslawienstwa-z-rituale-romanum/
Wspaniale! dziękuję za tę pracę, mam nadzieję że w tym tygodniu uda mi się z nią udać po błogosławieństwa 🙂
Proszę bardzo. Tak jeśli po łacinie, to z RR.
Jeszcze chciałam dopytać, odnośnie ostatniego redakcji komentarza – że z niepoprawnej łaciny szatan się śmieje – ksiądz którego mam zamiar poprosić o poświęcenie tych dewocjonaliów, mówi łaciną włoską.. czy chodzi tutaj raczej o błędy rzeczowe, znaczeniowe?
@beza
Mowa jest o błędach gramatycznych, z tego się śmiał, a czy z włoskiej się pośmieje? Zobaczymy. Myślę, że zawsze wymowa była nieco regionalna. Odnoszę wrażenie, że się Pani boi, że jakieś błędy przy poświęceniu coś spowodują. Proszę się nie martwić i wiedzieć, że te lęki pochodzą od złego ducha. On się boi, że straci teren, bo tak przez błogosławieństwa bywa i udziela Pani tych lęków. Natomiast wszelka wina za niepoprawność spada na księdza, nie na Panią. Niech się zatem Pani nie boi 🙂
dziękuję za cenne rady
@beza
Proszę bardzo. Właśnie wpisuję i tłumaczę długie błogosławieństwo szkaplerza. Bardzo to ciekawe i nic dziwnego, że chcą święcić posoborowo, bo krótsze. Niestety tendencja do skracania błogosławieństw zaczęła się już pod koniec XIX wieku.
Właśnie wpisałem, przetłumaczyłem i nagrałem wersję łacińską 21 błogosławieństw 22. Mam nadzieję, że wszystkie wątpliwości się wyjaśnią, co i jak.
Jutro zrobię jeszcze jedną korektę, wyedytuję nagranie, zrobię okładkę i wystawię na sprzedaż.
Pomysł jest następujący:
1. Czytelniczka/czytelnik czyta “menu” błogosławieństw.
2. Wybiera sobie te, które zechce.
3. Uczy się wymowy, by księdzu podpowiadać i palcem wskazywać.
Jeszcze zrobię zdjęcie Rituale, żeby nie było, że sobie to wszystko wymyśliłem. Zamieszczam błogosławieństwa prywatne, a nie te, które tylko raz w roku mogą mieć miejsce w kościele, jak np. ziół 15 sierpnia, czy kredy na Epifanię. Trochę trzeba księżom też zostawić inicjatywy.
Według Traditionis custodes RR używać nie wolno, więc będzie “nielegalnie”, co niejednego księdza zmotywuje.
Tam, gdzie była taka możliwość załączyłem błogosławieństwo dłuższe i krótsze.
Należy nalegać na dłuższe, bo według nauki Kościoła otrzymuje się o to, o co się liturgicznie prosi. Przez krótsze błogosławieństwo pozbawianym jest się wielu łask.
Te błogosławieństwa są bardzo piękne i głębokie, sam się wielu rzeczy dowiedziałem.
I jeszcze pytanie, bo prawdopodobnie będzie u mnie Msza Św Trydencka 15 sierpnia, w tamtym roku święcenie było po łacinie, czyli pewnie domyślam się że wg starego rutuału? czy to prawda, że tam również święciło się owoce? czyli mogę wziąć oprócz ziół również owoce?
może jeszcze, o ile to możliwe, dodałabym do listy modlitewniki?
@beza
Ja o tym jeszcze nie słyszałem, ale to możliwe, bo zawsze są jakieś zwyczaje regionalne. RR zna aż trzy różne święcenia owoców. Niech Pani weźmie, najwyżej nie poświęci 🙂
Będę zatem cierpliwie czekać na książeczkę, jeszcze może dodałabym do listy błogosławieństwo obrazów?
Szanowna Redakcjo, serdecznie dziękuję ! oczywiście że poczekam, przepraszam że odpisuję dopiero teraz siadłam do laptopa, jeszcze raz dziękuję za pomoc!
Szczęść Boże, to znowu ja z pytaniem o sakramentalia. Liczę na wyrozumiałość redakcji:) Przygotowuję się aby iść poświęcić 3 Krzyże, wiele różańców i medaliki i tutaj pytanie z tego co się zorientowałam w formularzach z Rytuału Rzymskiego, które są wstawione na stronie w modlitwach jest w liczbie pojedynczej “poświęcenie krzyża, medalika, różańca” – czy wówczas powinnam dowiedzieć się jak jest “krzyże, różańce i medaliki” w liczbie mnogiej i tak dać księdzu do poświęcenia? czy to nie ma znaczenia? bo właśnie planuję się zastosować do rad ze strony, aby samemu się przygotować jak najlepiej, bo ksiądz może nie wiedzieć.. Pozdrawiam i z góry dziękuję za pomoc!
@beza
Tak, liczba mnoga powinna być wymieniona. Księża powinni sami wiedzieć, jak ją utworzyć, ale różnie bywa 🙂
Proszę dokładnie napisać, o które błogosławieństwa chodzi. Są wzmianki w źródłach, że demony się z niepoprawnej łaciny śmiały.
Widzę, że jest tego sporo, więc podam Pani wszystko jutro.
Dziękuję za uwagę, w samym tekście błogosławieństw też warto napisać liczbę mnogą.
@beza
Może Pani po prostu poczeka aż wyprodukuję kolejną książeczkę? Tak do końca tego tygodnia? Wówczas liczba mnoga zamieszczona będzie na czerwono w nawiastach. A jeśli nie, to proszę:
Krzyża uroczyste, S. 462 następne
has Cruces, per quas …
haec signa Crucis, ut sint ..sint ..sint
Krótkie S. 246
has signa Crucis, ut sint ..sint … sint
has Cruces, per quas
Sanctificentur haec signa … istas cruces …
@beza
Widzę, że trzeba zrobić nową książeczkę i mp3 wymowy. Dlaczego? Bo tak będzie wygodniej. Inaczej musi Pani:
a. wydrukować
b. nanieść ołówkiem liczbę mnogą
Będzie to kłopotliwe i dla Pani i dla księdza. Z mojego doświadczenia najbardziej sprawdza się, gdy:
1. otwieramy Rituale romanum
2. wskazujemy księdzu palcem, gdzie czytać
3. i czytamy po cichu wraz z nim, względnie poprawiamy go, gdy trzeba
Dlatego sugeruję, by Pani jeszcze te kilka dnia poczekała aż zrobię książeczkę. Pani najpierw błogosławieństwa odsłucha, sama się nauczy i wtedy z dwujęzyczną książeczką uda się Pani do księdza. Wtedy szanse na błogosławieństwo rosną. Niektórzy mogą się krzywić, że nie wiadomo, co to za teksty, ale tak robi mniejszość.
Skoro już to teraz robię, to proszę o listę życzeń;
1. Krzyża
2. Różańca
3. Medalik św. Benedykta
4. Cudowny medalik
5. Figurki świętych
5. Świece
6. Sól
7. Olej
8. Szkaplerz MB z Góry Karmel
Czy coś jeszcze?
Nie do końca witaminy są dla zdrowych, wiem na swoim przykładzie że suplementacja, witaminy i zioła mogą wyleczyć i bardzo poprawić komfort życia bez skutków ubocznych, w przeciwieństwie do farmacji. Niestety lekarze którzy stosują naturalne metody zawsze mają w pakiecie coś w stylu akupunktury lub homeopatii.
Szczęść Boże,
mam pytanie odnośnie leczenia akupunkturą, czy dla katolika jest to coś niewłaściwego?
Szczęść Boże,
tak, jest to niewłaściwe, bo z naukowego punktu widzenia zachodniej medycyny nic tam nie powinno działać, pomijając efekt placebo, a jednak działa. Dlaczego? Bo to okultyzm, rodzaj zaklinania demonów poprzez otwieranie ciała na nie. Na jakimś etapie leczenia otrzyma się tybetańskie zioła zbierane w nowiu księżyca i tego podobne rzeczy. Czasami skutki są piorunujące, a następnie następuje zapaść.
Te ceremonie zawsze odbywają się w jakiejś otoczce kultycznej, szeptane są jakieś zaklęcia etc. Czary niestety istnieją, a obecnie bardziej niż kiedykolwiek.
Dziękuję za odpowiedź,
niestety zachodnia medycyna też ma niewiele do zaoferowania, nie mówiąc już o szczepionkach zawierających materiał z ciał abortowanych dzieci. Pytanie zadałam, bo miałam zamiar zwrócić się do poleconego lekarza internisty, który stosuje naturalne metody leczenia (witaminy, suplementy), ale okazało się, że zajmuje się też akupunkturą.
@ Barbara
Tak to prawda, ale doskonałego lekarza przestrzegającego wszystkich wymogów religii katolickiej raczej Pani nie znajdzie. Jeśli Pani nie da przeprowadzić akupunktury na sobie raczej nic Pani nie grozi.
@Barbara
I jeszcze jednak ogólniejsza uwaga na temat leczenia i lekarzy. Moja mama była lekarzem, więc mam jakieś kompetencje, by się wypowiadać i wiem też, jakie błędy popełniała.
Istnieją trzy rodzaje pacjentów:
a. autentycznie chorzy
b. zdrowi, którzy lubią chodzić do lekarza
W przypadku lekarzy z prywatną praktyką 10% należy do grupy a, a 90% do grupy b i tak wszędzie na świecie, bo mam podobne dane z USA. Ludzie naprawdę chorzy trafiają do szpitala, zwykle wtedy, gdy jest za póżno.
Wielu lekarzy nie wie, jak moja zmarła mama, że pracują w branży komunikacji interpersonalnej, a nie w branży leczniczej. Trzeba:
1. dowiedzieć się, jaki mamy typ pacjenta,
2. czego naprawdę od nas chce,
3. tak go podejść, by pewne rzeczy zrobił.
Główne pytanie brzmi: Jak nakłonić pacjenta do zdrowszego trybu życia? Czy należy do tych, którzy dla zdrowia coś zrobią i spodziewają się gotowych rozwiązań?
Tych pierwszych jest zdecydowanie mniej niż drugich, a dla tych drugich, którzy chorzy nie są, oferujemy całą gamę usług:
a. witaminy
b. odżywki
c. masaże
d. akupunkturę
NFZ nie za wszystko płaci, a klient prywatny zapłaci, o co też chodzi.
A mówiąc krótko: jeśli ten internista oferuje naturalne metody leczenia, to aż takich przypadków internistycznych nie ma.
Moja mama była akurat internistą i pracowała jako lekarz zarówno w Polsce, jak i w Niemczech oraz w innych krajach. Wiem to od niej, że polscy lekarze przepisują tradycyjnie całą masę niekoniecznie potrzebnych leków, który ani nie pomagają ani nie szkodzą, bo pacjent czuje się potraktowany poważnie, jak wyjdzie z apteki z dobrze wypełnioną torebką. To pomaga na psychikę, jest efektem placebo, po drodze wszyscy zarobią:
a. lekarz,
b. aptekarz,
c. przemysł farmaceutyczny,
d. producenci torebek
Więc źle nie jest.
Szczęść Boże,
Droga redakcjo, w związku z tym że interesuję się obecnie głównie sakramentaliami/błogosławieństwami, mogę zwrocić się o rozwianie jeszcze pewnych wątpliwości?
1) czy jeśli przyjęłam szkaplerz karmelitański od Proboszcza (a zatem zapewnie w nowej formule) czy zasadne jest przyjmowanie jeszcze raz od Księdza tradycji? czy jest to w ogóle moralnie dobre? czy już drugi raz nie prosi o nakładanie szkaperza?
2) podobno wodę egzorcyzmowaną można zmieszać ze zwykłą wodą (aby było więcej) i wtedy mamy egzorcyzmowaną?
3) czy jeśli obrazy/różańce inne dewocjonalia miałam święcone już przez Księdza z Novus Ordo, czy mogę je jeszcze raz dać do poświęcenia wg Rituale Romanum?
4) przeczytałam na stronie, że sakramanetalia tj olej, sól i woda egzorcyzmowana mogą być przez nas spożywane, czy istnieją jakieś modlitwy przy ich używaniu np. posypując solą potrawy, czy możemy się modlić wg siebie?
5) i trochę inne pytanie może z innego tematu – wszędzie ostatnio słyszymy o Prawdziwym Nabożeństwie Do Matki Bozej wg świętego Ludwika Montfort tzw. oddanie 33, wydawanych jest obecnie wiele książek z modlitwami rozważaniami na każdy dzień/ czy rzeczywiście trzeba z nich korzystać, nie wystarczy lektura samej książeczki Św Ludwika? jak podejść do tego nabożeństwa aby prawdziwie wyrzec się ducha tego świata i oddać Matce Najświętszej, czy konieczne jest posługiwanie się materiałami, czy wystarczy modlitwa w tej intencji, rozmyślanie, pokuta, wyrzeczenie.. szukałam informacji na blogu ale niestety nie znalazłam, jestem ciekawa opinii redakcji na ten temat o ile redakcja zechce się wypowiedzieć
dziękuję za wszelką pomoc,
Pozdrawiam!
@beza
Chętnie wątpliwości rozwieję, ale najpierw uwaga natury ogólnej. Jeśli Pani myśli, że jeśli Pani wszystko “porządnie” da poświęcić i odprawi Pani różne nabożeństwa, to wtedy będzie Pani miała “raz na zawsze spokój”, to niestety muszę poinformować, że tak nie będzie.
a. Jeśli problemem są dręczenia, to one się trochę osłabią pod wpływem sacrum, ale gdy Pani się duchowo rozwinie, to otrzyma Pani demona “z wyższej półki”, a potem z jeszcze wyższej. Będą okresy zupełnego spokoju, ale nie będzie tak zawsze. Jak dręczeń nie będzie, to znaczy, że demon ma Panią w garści i już dręczyć nie musi.
b. Jeśli Pani chce sobie w ten sposób zapewnić lub wyprosić jakąś łaską dla samej siebie lub dla kogoś innego, to niestety to też tak nie działa. Pan Bóg jest wolny, da, kiedy zechce, a może i w ogóle nie dać dla naszego dobra.
Proszę sobie tak to wyobrazić, że przez sakramentalia będzie Pani miała coraz lepszą kamizelkę kuloodporną, a wtedy demon będzie strzelał ostrzejszą amunicją dla wyrównania szans. Pan Bóg na to pozwala, bo to wyrabia świętość i cnotę.
Ale oczywiście trzeba mieć jak najwięcej sakramentaliów wokół siebie, by podwyższyć swoje własne szanse.
ad 1)
Tak jest to zasadne, bo formuła błogosławieństwa jest inna, to jest forma sakramentalium. Nie ma żadnego zakazu powtórnego poświęcania sakramentaliów. Nie można powtórzyć chrztu, bierzmowania ani święceń kapłańskich, chyba że są uzasadnione wątpliwości odnośnie ich ważności, wówczas udziela się ich sub conditione i tę konstrukcję można zastosować do sakramentaliów.
ad 2)
Myślę, że to zależy o stosunku wody zwykłej do egzorcyzmowanej, jeśli jest większość wody zwykłej, to jest to woda zwykła, do 50% powinno być ok. Najlepiej na kimś lub czymś wypróbować, piszę na serio, jak nie ucieknie, będzie się śmiać, to woda zwykła przeważa.
ad 3)
Tak jest, można i bym zalecał. Sam to zrobiłem i odczułem pewną poprawę, nawet się zastanawiam, czy nie dać jeszcze raz poświęcić wszystkiego temu czeskiemu proboszczowi, który tak dobrze “przewodzi”. Zakazu nie ma.
ad 4)
Nie ma żadnych przepisanych modlitw, możemy modlić się wg siebie albo i wcale, bo już samo błogosławieństwo przewiduje, że są to sakramentalia użytkowe.
ad 5)
W ogóle bym od tego odradzał, bo mam wątpliwości, czy takie długie i trudne “ciągi modlitewne” rzeczywiście coś zmieniają. Ja tak pomiędzy 2009 i 2011 przechodziłem chyba podobny okres do Pani: różne modlitwy, modlitwy z objawień, ciągi modlitewne etc. Nic się praktycznie nie zmieniło, przypadkiem trafiłem w 2011 na Mszę Trydencką w FSSPX, a rzeczywiście rozwój zapewniła modlitwa dawnymi brewiarzami po łacinie, przez co odczułem faktyczny przypływ łaski. Czegoś takiego przy tamtych modlitwach nie odczuwałem i nie mogę powiedzieć, że żyłem w grzechu, ale specjalnego przełomu duchowego nie było. Może w ten sposób wyprosiłem późniejsze łaski.
Sam z tym Prawdziwym Nabożeństwem doświadczeń nie mam, ale jeśli coś trwa 33 dni, to jestem sceptyczny. Tego jest dużo i przeciętny świecki człowiek nie ma tyle czasu, by sobie to bez pomijania innych spraw zorganizować. Pobożność pochodząca od Boga jest zawsze dostosowana do naszego wieku, stanu, zdrowia, a ta inna zawsze jest przesadna. Niech Pani raczej takich ciągów modlitewnych nie przeprowadza, ale wyznaczy sobie jakieś codzienne minimum, poniżej którego Pani nie schodzi. Poza tym dobrze jest ofiarować każdego ranka swój trud dnia, co też jest Panu Bogu miłe. Nie tylko praktyki religijne przybliżają do Boga, przybliżać ma wszystko.
Jeśli Pani chce przez to coś na Panu Bogu “wymusić”, to to się nie uda. Będzie, jak Bóg da i wtedy, kiedy da.
Pozdrawiam
Odnoszę wrażenie, że się Pani czegoś boi, ale to demon boi się w Pani, bo on potrafi się podczepić i dać nam odczuć swoje “emocje”. To są normalne odczucia, ale jego, nie Pani. Jak ja “zaczynałem” z sakramentaliami, to się:
a. bałem, że wydarzy się coś strasznego,
b. wstydziłem się, że robię coś śmiesznego
Teraz mi to całkowicie minęło, ale to były jego odczucia.
@beza
Jeszcze jedna uwaga
ad 2) W Kościele nie ma zwyczaju rozcieńczania wody święconej, zwanej przez Panią “egzorcyzmowaną”, bo każda woda święcona według Rituale jest egzorcyzmowana. Ale obrzęd przewiduje robienie jej co tydzień, na niedzielną aspersję. Zatem nie rozcieńczać, a brać nową.
Serdecznie dziękuję za wyczerpującą odpowiedź:) pozdrawiam
Proszę bardzo 🙂
Szczęść Boże,
przeczytałam właśnie artykuł o Koronce do Bożego Miłosierdzia. Dowiedziałam się w nim parafrazując, że tym bardziej wierny, osoba świecka nie może ofiarować Pana Jezusa Bogu Ojcu.
W sumie urodziły mi się wątpliwości, jestem w trakcie czytania katechizmu ks Spirago, tam w części 3, na stronie 52 jest opisane że ” polecenia godnem jest, zaraz po Przemienieniu o f i a r o w a ć Ojcu niebieskiemu Zbawiciela na Ołtarzu, Jego m ę k ę i ś m i e r ć, na pewną okresloną intencję.
Jako kapłan odmawia zaraz po Przemienieniu modlitwę ofiarną, tak i my możemy mówić: ‘ Najukochańszy Ojcze niebieski, ofiaruję Ci Syna Twego umiłowanego na ołtarzu, Jego mękę i śmierć, byś zlitował się nade mną (nad duszami w czyśccu, nad rodzicami mymi, albo by podziękować Ci za odzyskane zdrowie itp. ” – to tylko fragment.
Ja to zrozumiałam, że w koronce nie wolno, ale Na Mszy Świętej wolno?
Ciekawa jestem wypowiedzi redakcji. pozdrawiam
przepraszam pomyliłam strony to nie 52, a 50-51
@ beza
Tego nie twierdzę. Twierdzę, że nie można ofiarować Bogu Jego Bóstwa. Można w momencie Mszy ofiarować Ojcu Człowieczeństwo Chrystusa, względnie to, co się z człowieczeństwem wiąże: Mękę, Śmierć etc.
Po prostu Faustyna naczytała się różnych modlitewników, o ofiarowaniu podczas ofiarowania Mszy Św. i przeniosła to na swoją koronkę. Podczas Mszy można, bo się to realnie dzieje, Ofiara Chrystusa, a nawet życie się urzeczywistniają, więc można intencję “podłączyć”. Natomiast podczas koronki nie dzieje się nic.
Zatem podczas Mszy wolno, podczas koronki nie. Można współofiarować Mękę, a nie ofiarować, bo nie jest się kapłanem działającym in persona Christi.
A dlaczego?
Bo kapłan ma podczas Mszy niejako klucz do zasług Chrystusa, jak on otworzy, to my do skarbca wejdziemy, a my tego klucza w ogóle nie mamy.
Jeśli więc klęczę przed tabernakulum i mówię: “Ofiaruję Ci Boże Mękę Twego Syna w intencji X”, to się tak naprawdę nic nie dzieje. Co najwyżej wspominam coś historycznego. Natomiast podczas Mszy to się dzieje “w realu”, bo Msza jest realnym urzeczywistnieniem Męki, więc mogę się podłączyć, ale nie jestem głównym sprawującym.
I stąd ta koronkowa modlitwa: Ofiaruję Ci … to jakaś śmieszna parafraza kapłaństwa.
Bardzo dziękuję za szybką odpowiedź! Jesli mogę jeszcze dopytać to czy wg redakcji ta modlitwa, którą spisałam powyżej “Najukochańszy Ojcze niebieski, ofiaruję Ci Syna Twego umiłowanego na ołtarzu, Jego mękę i śmierć, byś zlitował się nademną” jest nie do końca poprawna, czyli lepiej słowo ‘ofiaruję’ zastąpić współofiaruję – bo właśnie tą modlitwę z tego katechizmu na Mszy Sw odmawiałam.
A ja gdzieś właśnie słyszałam że Adoracja jest przedłużeniem Mszy Świętej, więc myślałam że tutaj też byłoby dozwolone Ofiarowywanie – przepraszam nie jestem teologiem
Będę wdzięczna za odpowiedź
@beza
Tak, lepiej będzie “współofiaruję” niż “ofiaruję”, ale w literaturze ascetycznej i tej dotyczącej Mszy, jak u Marcina z Cochem, znajdzie Pani samo “ofiaruję”.
Należy rozumieć to następująco:
1. Bóg stał się człowiekiem
2. Chrystus zjednoczył się przez naturę ludzką ze wszystkimi ludźmi
3. Przez chrzest każdy chrześcijanin w stanie łaski jest członkiem Mistycznego Ciała Chrystusa
4. Chrystus nabył za nas okup, jakby pieniądze
5. Którymi możemy szafować
6. Bo przez chrzest uczestniczymy też w Jego Kapłaństwie i powszechnym kapłaństwie wiernych
Zatem zależnie od tego, na ile podkreślamy te punkty mówimy “współ…” lub po prostu “ofiaruję”. Zastanowię się, na ile my świeccy – możemy Bogu cokolwiek liturgicznie ofiarować. Starsi przedsoborowi autorzy nie mieli z tym problemu, ale obecnie w dobie powszechnego kapłaństwa etc. to bardzo zaciemnia całą doktrynę o pośrednictwie Chrystusa i kapłaństwie sakramentalnym.
Czy Adoracja jest przedłużeniem Mszy? Myślę, że nie jest. Bo Msza jest czymś dynamicznym, a adoracja statycznym. Adoracja jest z pewnością przedłużeniem Podniesienia, to jest oglądem-kontemplacją pozbawioną zmiany i dynamiki, nunc stans – “stojącym teraz”.
Proszę nie myśleć, że jak Pani powie “ofiaruję” zamiast “współofiaruję”, to popełnia Pani grzech śmiertelny i strzeli Panią grom z jasnego nieba. To są dywagacje tak 8 miejsce po przecinku. Jedni mówią tak, inni tak.
Akurat ten tekst koronki jest najmniej ważnym argumentem przeciw tej pobożności, która wyrosła na zwichrowanym Dzienniczku zwichrowanej osobowości. Faustyna sporo konferencji się nasłuchała, trochę przeczytała i tak sobie połączyła. Ale dlaczego ta “zmontowana” koronka ma być czymś szczególnym? To przecież absurd, patrz reszta argumentów w cyklu.
Bardzo polecam lekturę Marcina z Cochem (Kochem), Wykład ofiary Mszy Św.
https://www.tradycja-katolicka.pl/s,35,wyklad_ofiary_mszy_swietej__ks_marcin_z_kochem.html
o tak rzeczywiście było w spamie przepraszam i dziękuję!
Widzę, że Pani zrobiła, co radziłem. Udało się?
Pozwolę sobie zapytać – czy już został wysłany mail? gdyż niestety nic nie otrzymałam:( oczywiście wstrzymam się jeśli jeszcze redakcja nie mogła/może tego uczynić tylko proszę o informację
Został, został już kilka dobrych godzin temu, na adres w Pani zamówieniu.
Wysłałem na ten adres, spod którego Pani obecnie pisze, o 14:06. Proszę zajrzeć do spamu.
Szczęść Boże, ponownie potrzebuję pomocy, gdyż właśnie opłaciłam modlitwy odpustowe, i chciałam ściągnąć wszystko od razu (na dole był taki przycisk aby to zrobić) niestety materiały nie pobrały się wyświetliło się okno że za duże pliki, zaś teraz wyświetla się że limit pobrań został przekroczony, mogę prosić o przesłanie materiałów mailem? gdyż nawet nie zdążyłam niczego odsłuchać 🙁
albo jeśli to niemożliwe można na chwilę jeszcze odblokować, spróbuje wówczas ściągać oddzielnie
Odpiszę Pani na email prywatny, z którego ściągnęła Pani pliki.
Mogę prosić o pomoc, gdyż nie mogę zmienić ustawień tak aby mieć pseudonim, pomimo że wpisałam pseudonim, nadal jest pełne imie i nazwisko
Ok, a Kaki życzy donor Pani pseudonym?
niech będzie ‘beza’
Dziękuję!
Szczęść Boże, właśnie zostałam subskrybentką tej strony, gdyż poszukuję więcej informacji na temat sakramentaliów. Chciałabym zacząć od poświęcenia wody wg rituale romanum. Jednakże nie znalazłam praktycznej informacji – jak Państwo nosicie wodę, w zwykłych butelkach po wodzie np. 1,5l ? a jak sól ? wyczytałam w jednym wpisie że ksiądz miesza wodę z solą, czyli pewnie poprzez wstrząśnięcie butelką? Najpierw planowałam zabrać 5l kanister, żeby nie chodzić do księdza zbyt często, ale teraz już nie wiem czy aż na tyle się zdecyduje – nie wiem czy ksiądz będzie się chciał z tym męczyć… Przepraszam za tak trywialne pytanie, jestem początkująca, proszę o wybaczenie i mam nadzieję na odpowiedź za którą z góry bardzo dziękuję ! pozdrawiam całą redakcję, nie wiem dlaczego do tej pory nie znałam tej strony. Z Panem Bogiem
Witamy serdecznie! I zaznaczamy, że nie ma pytań trywialnych.
Co prawda komentarze widoczne są tylko dla osób zalogowanych, ale jeśli chciałaby Pani wybrać pseudonim, to może Pani tak zrobić w ustawieniach swojego konta.
Rozumiem, że chodzi Pani o poświęcenie wody przez księdza według Rituale romanum, czy tak?
Proszę założyć, że są tylko dwa rodzaje księży:
1. ci, którzy poświęcą według RR oraz
2. ci, którzy tego nie uczynią.
Jeśli trafi Pani na rodzaj 2, to należy dać sobie z tym spokój, bo i tak nie poświęci, obojętnie, jak wodę Pani będzie nosić i czy sól osobiście przyniesie. Nie poświęci i już!
Natomiast rodzaj 1, zrobi wszystko sam, a Pani będzie mogła sobie nabrać wody święconej. Niektóre kościoły czy kaplice mają wodę święconą do zabrania.
Najlepiej jest po prostu zadzwonić, zamiast nosić w ciemno. Niech Pani po prostu zadzwoni lub pójdzie do Mszy do zakrystii i wybada sprawę oraz omówi warunki. Sól cudza czy własna?
Święcenie wody według RR jest dosyć czasochłonnym i dokładnie opisanym rytem. Najpierw ksiądz egzorcyzmuje sól, następnie wodę, a w końcu miesza sól z wodą. Musi być ubrany w przepisane szaty liturgiczne. Myślę, że takie obrzęd trwa przynajmniej 20 minut, więc on też musi się przygotować. Ale niech Pani się o to nie martwi, co należy robić, bo to naprawdę księdza sprawa. Jak święci według RR, to wie, co robić, a jak nie, to dać sobie spokój. RR każe przedtem przygotować sól oraz czystą wodę, niby to oczywiste, ale RR podaje.
Sądząc po opisie do tego obrzędu woda musi być w rodzaju miednicy, gdyż ksiądz wsypuje sól do wody na znak krzyża. Zatem przygotować trzeba:
1. Miednicę
2. Sól
3. Kanister z wodą
Najlepiej zadzwonić do księdza i zapytać, jeśli chciałaby Pani np. 5 l lub 10 litrów, wtedy może własna sól byłaby wskazana.
Nie ma żadnych przeciwwskazań, by nosić wodę święconą w kanistrach lub butelkach.
Z Bogiem
Serdeczne Bóg zapłać za taką wyczerpującą odpowiedź! myślę że bardzo mi pomogą wymienione rady!
Cieszę się.
Pozwolę sobie ponownie napisać bo w dalszym ciągu drążę temat. Dowiedziałam się że w pewnym miejscu, całkiem znośnie dla mnie jeśli chodzi o dojazd, ksiądz odprawiający Mszę Świętą Trydencką, w każdą ostatnią niedzielę święci/egzorcyzmuje olej, sól i wodę. Osoba która przekazała mi te informacje twierdzi, że każdy przynosi swoją wodę w butelkach, a potem samemu rozpuszcza w niej egzorcyzmowaną sól. Czy jest to poprawne? Dało mi to do myślenia w związku z powyższą odpowiedzią na moje zadane pytanie. Co mnie niepokoi to to, że jednak woda jest wygląda na to święcona przez butelkę – tak na zdrowy rozum logicznie biorąc, gdyż jeszcze tam nie byłam no ale można sobie wyobrazić – oraz co mnie jeszcze zastanawia to to że sól w wodzie umieszcza wierny a nie ksiądz – czy mogę zapytać o zdanie redakcję? pozdrawiam i z góry dziękuję
@beza
Wniosek na początek: Niech Pani da sobie poświęcić, co się tylko da, bo nie wiadomo, kiedy zabronią.
A czy jest prawidłowo? Nie, nie jest. To ksiądz powinien sypać sól do wody w kształcie krzyża, stąd najlepiej robić wodę święconą w miednicy lub wiadrze, patrz ten wpis https://wobronietradycjiiwiary.com/pl/akcja-znicz-lub-o-swieceniu-dewocjonaliow/, co robił prałat pamiętający jeszcze czasy przedsoborowe, bo w butelce wykonanie kształtu krzyża nie jest możliwe.
A czy taka woda święcona będzie “działać”?
Myślę, że tak, ale nieco słabiej niż gdyby wszystko wykonywał według Rituale.
Jak może Pani zobaczyć w pisach teologią sakramentaliów mało ktoś się kiedykolwiek zajmował, więc ja snuję swoje teorie, które można zweryfikować lub sfalsyfikować.
Myślę, że z sakramentaliami jest jak z warstwami olejku do opalania. Pięć warstw chroni lepiej niż jedna.
Ja dopiero po dziesięciu latach znalazłem tego czeskiego proboszcza, który święci dobrze, skutecznie i bez bólu, a przynajmniej 10 księży już wypróbowałem.
Niech Pani po prostu przechowuje wodę święconą z różnych źródeł i porównuje działanie.
Ale domyślam się, że za tym kryje się cała historia. Więc uprzedzam, że przy osaczeniu czy demonicznym dręczeniu sakramentalia pomagają, ale bardzo rzadko samo osaczenie/dręcznie znoszą. Takie są przynajmniej moje doświadczenia. Człowiek robi wszystko i zmian nie ma, aż nagle jakby klosz został uniesiony i dopust mija.
Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że stan łaski i świętości danego kapłana odgrywa większą rolę nie prawidłowość obrzędów, bo jak ktoś dobrze przewodzi, to przewodzi.
@beza
I jeszcze jedna praktyczna uwaga. Niech Pani weźmie wodę święconą tam, gdzie porządnie w niedzielę na Asperges kropią. To wtedy sam ksiądz ją sporządza, przypuszczalnie raz w tygodniu i nie do butelki, lecz większego naczynia. Są tego typu pojemniki https://www.christlicheartikel.de/weihwasserbehaelter-keramik-braun-16-liter-inkl-gestell.html przynajmniej w zakrystiach i tam u góry wsypuje sól, przypuszczalnie w kształcie krzyża.
W jednym z miejsc napisała Redakcja o antyfonach/modlitwach adwentowych, dzięki którym można doświadczyć “bolesnego oświecenie”, poprosiłbym o wstawienie, albo wysłanie ich. Z chęcią też dowiedziałbym się o nich czegoś więcej 🙂
A z innej beczki, czy słyszała Redakcja o książce “Disquisitionem maleficarum” Martina del Rio? W jednej książce znalazłem informację, że to dzieło zawiera naukę o magii z wcześniej publikowanych pozycji (wymieniono między innymi dzieło sędziego Remy, Flagellum daemonum i kilka innych) wraz z “wykładem tez demonologicznych w formie kazuistycznej odwołujących się do autorytetów teologicznych i do orzeczeń sędziów”.
W każdym razie sama krótka wzmianka brzmi zachęcająco o tej książce.
@ Prospector
Ale ma Pan pamięć, jak ta babcia w sklepie mięsnym w stanie wojennym 🙂
Tak, pamiętam, że coś takiego napisałem i trzeba się będzie wziąć za ten antyfony.
Owszem, słyszałem, bo jestem na jakiejś liście mailingowej, gdzie przysyłają mi wszystkie traktaty o czarach, które muszę kolejno przeczytać. Obecnie jestem w połowie “Młota na czarownice”, jak skończę to wezmę sie za del Rio.
Ale z tego, co zdążyłem zauważyć, to sporo jest tez dyskusyjnych. Niektórych autorów cytują wszyscy, a niektóre tezy pochodzą z ich własnego doświadczenia. Oni byli naprawdę bardzo rzetelni, Kramer, autor “Młota” również. Jak nie wiedzą, to tak piszą lub o tym, że są różne opinie. Myślę, że piszą też pod różnym kątem, bo Remy był śledczym, Menghi egzorcystą etc. Nie każde rzucanie czarów kończy się opętaniem, więc kąt badawczy może być różny. Ale poczytać trzeba.
@ Prospector
Właśnie ściągam z niemieckiej biblioteki. Wszystko naprawdę w niemieckich bibliotekach jest i to za darmo. Więc ma człowiek coś ze swoich podatków. 754 strony. https://www.digitale-sammlungen.de/de/view/bsb11256196?page=11
Te antyfony właśnie dały się zapamiętać przez to oświecenie, które przydatne by było.
To patrząc po tych książkach będzie można się spodziewać dalszych wiadomości o czarach. Czekam cierpliwie zatem co Redakcja przekaże w recenzjach 😉
Oto antyfony:
https://wobronietradycjiiwiary.com/pl/category/abonament/duchowosc/liturgia-i-liturgika/rozwazania/rok-liturgiczny/adwent/o-antyfony/
Trochę się spóźniłem, bo myślałem, że zaczynają się od 20 grudnia, a okazuje się, że już od 17. grudnia. Myślę, że w przyszłości ten cykl zostanie rozpisany i uzupełniony innymi komentarzami, bo warto.
Bóg zapłać!
Właśnie wszedłem wczoraj i dziś i zacząłem je czytać. Są piękne 🙂
Dziękuję. I proszę bardzo.
Bardzo dziękuję za te wyjaśnienia! Ciekawa sprawa z tymi ziołami.
Ciekawa, ciekawa.
No właśnie: nic tam nie ma. Mówi się o jakiejś “pamięci wody”, ale to brzmi już naprawdę odlotowo, żeby nie powiedzieć okultystycznie. Ciągot do homeopatii na szczęście nie mam, ale jakoś mnie sprowokował do pytań ten dominikanin. Bo chyba do ziołolecznictwa i szerzej medycyny naturalnej nie będziemy mieć zastrzeżeń? Pomijając te tybetańskie ekstrawagancje.
@efati
Właśnie skasował mi się dłuższy komentarz, bo nagle system się sam wylogował, więc muszę raz jeszcze w mniejszych porcjach i ziół na to nie ma 🙂
@efati
“Pamięć wody”
Woda nie jest istotą świadomą, więc żadnej pamięci mieć nie może. Co innego demon, który w niej przebywa. Już to pisałem w kontekście sakramentaliów, że zasada jest taka:
Po grzechu pierworodnym diabeł ma prawo do natury, nie tylko do człowieka.
Stąd egzorcyzmy i błogosławieństwa Kościoła, by go stamtąd wygonić i to miejsce “zaklepać”. Jak wynika z mojego zestawu średniowiecznych błogosławieństw błogosławiono prawie wszystko, a liczne błogosławieństwa zawierały też egzorcyzmy egzorcyzmujące daną rzecz np. ziele.
Istnieje do dziś błogosławieństwo ziół na MB Zielnej to jest 15.08, ale nie wiem, czy jest tam część egzorcyzmująca.
Owszem jest, ale w najnowszym Rituale romanum dopiero na drugim miejscu. To znaczy, najpierw się błogosławi te zioła, a następnie prosi, by Bóg nadał im moc egzorcyzmu contra morbos, pestes, ulcera, maleficia,incantationes – przeciwko chorobom, zarazom, wrzodom, czarom i inkantacjom.
Przejrzałem też pod tym kątem Franza, Die kirchlichen Benediktionen im Mittelalter, t. I, 393-421.
Jest materiału tyle, że starczy na cykl.
Wnioski:
– Od zawsze u pogan zbieraniu ziół towarzyszyły zaklęcia, jak w przypadku tych tybetańskich. S. 396
– Dlatego na szepczących (por. ukraińska szeptucha) zielarzy nakładano kary kościelne, S. 396
– Błogosławieństwo ziół na 15. 08 było bardzo rozległe, zachowało się częściowo w aktualnym błogosławieństwie RR
– Wszystkie te błogosławieństwa zawierały egzorcyzmy
– Poświęconych ziół używano jak medalika św. Benedykta to znaczy jako narzędzia egzorcyzmującego i broniącego przed czarami, 405
= Istniał też rozległy egzorcyzm samych ziół 404
– Przy egzorcyzmach stosowano rutę, o czym pisze jeszcze w XVI Menghi, 419
– Istnieje specjalne błogosławieństwo ruty dla opętanych, 418-419
– Co ciekawe, są błogosławieństwa ziół, które mogą stosować także świeccy, 412
Słyszałem niedawno wypowiedź, że każdy katolik, kto ma własny kanał na youtubie uważa się za nieomylnego. Ja jeszcze nie mam, za nieomylnego się nie uważam, ale zawsze się cieszę, jak się moje założenia sprawdzają.
Zatem:
Zioła same w sobie nie są “neutralne światopoglądowo”, bo by ich ani nie błogosławiono ani nie egzorcyzmowano. Zbierającym zioła kazano odmawiać Ojcze nasz i Credo, S. 396, 421.
Można więc zbierać i stosować, o ile zostały uprzednio solidnym błogosławieństwem pobłogosławione. Jak Pan nie znajdzie księdza, może sam. Zrobię książeczkę i nagraniem, bo musimy radzić sobie sami.
@efati
I jeszcze coś odnośnie wody. Już chyba o tym pisałem w jakimś komentarzu, ale powtórzyć mogę.
oglądałem dokument o nawiedzonym domu z pobliżu stawu. Staw przyciągał dziecko, które w jego kierunku lunatykowało, dochodziło do telekinezy i miał on coś groźnego. Protestanci się nam nim modlili i ktoś miał wizję, że siedzi w nim zło. W domu z pobliżu jeziora lokatorzy przebywali krótko i uciekali.
Kiedyś bym się z tego śmiał, ale myślę, że coś takiego istnieje, skoro we wszystkich kulturach mowa jest o jakichś demonach wód lub stawów: nereidy, nimfy etc.
Stąd też jest też w kościele prawosławnym do dziś błogosławieństwo wód Jordanu na 6.1, kiedy to duchowny zanurza krzyż w jakiejś pobliskiej wodzie. A krzyż, jak wiadomo, działa jak egzorcyzm. Skoro się to co roku powtarza, to widać ma sens. Historia z tym stawem była w USA i widać stawu nigdy nie błogosławiono.
I tak woda mogła mieć pamięć 🙂
@efati
I jeszcze jedno, Franz, j.w., 193-201 podaje przykłady łacińskiego tłumaczenia tego wschodniego zwyczaju błogosławieństwa wód, ale zdaje się, że na Zachodzie robiono to wyłącznie w kościołach. Franz nie rozumie, dlaczego zanurzano krzyż w wodzie, bo tych filmów o duchach nie oglądał 🙂 A to jest właśnie na pozostałość egzorcyzmowania wód za pomocą krzyża.
Co ciekawa w 1890 zmieniono formułę błogosławienia wody na epifanię na Zachodzie i dołączono do niej część WE, więc dobrze czuli pismo nosem.
Byłoby ciekawe porównać wschodnie, to jest greckie błogosławieństwa z łacińskimi. Muszę takie teksty zdobyć, ale zwykle Grecy badań źródłowych nie prowadzą, robią to zwykle Niemcy lub Anglicy, ale byłoby ciekawe znaleźć jakiś wschodni odpowiednik Franza. Może nie ma, bo się nikomu nie chciało 🙂
I to są “owoce Soboru”. Świeccy zajmują się greckimi egzorcyzmami wody, a dominikanie homeopatią. Namieszał ten diabeł, namieszał.
Wydaje się, że temat powinien był już się pojawić, ale próby wyszukania czegoś nie dały pozytywnych wyników. Chciałem zapytać o homeopatię. Od zawsze miałem do niej stosunek raczej mocno zdystansowany, żeby nie powiedzieć wrogi. Ostatnio jednak wysłuchałem rozmowy z o. Norkowskim OP, którego bardzo szanuję, bo argumentuje bardzo racjonalnie. Będąc lekarzem np. rozpracował temat tzw. “śmierci mózgowej”. W poniższej rozmowie stara się wykazać, że homeopatia jest dobra, godziwa i zalecana jako naturalna metoda leczenia. Podobno stosowali ją papieże Leon XIII, Pius IX, Pius XI. Stosować więc czy nie stosować?
@ efati
Odradzam. To, że papieże coś stosowali niekoniecznie dobrze o nich świadczy i takie decyzje nie są ex cathedra 🙂
Może się tym kiedyś zajmę, ale mój obecny stan wiedzy jest następujący:
Rozcieńcza się i rozcieńcza aż z pierwotnej rozcieńczanej substancji nic nie zostaje. Przy okazji się potrząsa i “dynamizuje”. https://pl.wikipedia.org/wiki/Homeopatia
Jeśli więc coś tam działa, to co, skoro niczego nie ma?
Istnieją dwa rodzaje przyczyn:
1. Naturalne
2. Paranormalne
Jeśli homeopatia rzekomo działa, a o ile wiem, żadne badania tego nie potwierdziły, to jest to albo efekt placebo albo 2, przyczyny paranormalne czyli demony.
Nie wiem, jak to jest obecne, ale przypuszczam, że tendencja jest taka sama, ale jeszcze w latach 1990 Polacy byli “lekomanami” Europy, bo lekarze bardzo dużo przepisują, ale ludzie chętnie dużo biorą. A skoro tyle osób leczy się prywatnie, to pacjent oczekuje, że wyjdzie z garścią leków z apteki, bo wtedy czuje się potraktowany poważnie. Więc jak sobie jeszcze dodatkowo leki homeopatyczne weźmie, to mu to, z medycznego punktu widzenia nie zaszkodzi.
Ci duchowni nie mają co ze sobą robić i zajmują się bzdurami. Były biskup Lublina wahadełkiem, ten homeopatią … ech…
Efekt placebo jest tak przemożny, że czasami przy badaniu leków grupa placebo wypada dużo lepiej niż grupa kontrolna. Lekarze o tym wiedzą i stosują to w praktyce. Bo kiedy ludzie szybciej do zdrowia wracają:
1. Gdy przemawia do nich mężczyzna w białym fartuchu, a nie kobieta bez fartucha.
2. Jeśli daje pigułkę. Duża działa lepiej niż mała, a kolorowa niż biała.
Ja nie żartuję, tak jest. Więc coś co się egzotycznie nazywa, “homeopatia”, bo jest trochę tajemnicze, co lekarze zwalczają, “bo chcą więcej pieniędzy”, to może zadziałać.
Nie pamiętam, czy już o tym pisałem, ale historia podobna dotycząca tzw. medycyny chińskiej. Było to jeszcze w Warszawie, gdzie chodziłem do pewnej siłowni mieszczącej się w przebudowanej piwnicy, więc warunki skromne, a ponieważ byłem inny od reszty klienteli właściciel mnie bardzo polubił. Był otyły, pił, palił i wyglądał jakby miał problemy z wątrobą, z powodu mało sportowego trybu życia i diety.
Opowiadał, jak to mu się nagle wszystko poprawiło, jak tybetańska lekarka stwierdziła, że ma “za male czi” i zaczął zażywać zioła zbierane w Tybecie przy pełni księżyca. Ja nie zmyślam, ani nie żartuję, tak było. Z wyglądu nie można było go o takie poglądy podejrzewać, ale był przekonany, bo działało lepiej niż przedtem u lekarzy. Chłop jak tur, więc się widać bali mu powiedzieć:
“Panie, przestań Pan palić, zacznij się Pan ruszać, pij mniej alkoholu i zmień dietę”.
to by mu się też “czi” poprawiło względnie zdrowie. Ale dopiero tybetańska medycyna zadziałała choć nie zmienił stylu życia. Ja mu najpierw delikatnie a potem stanowczo powiedziałem, że jest to bardzo dziwne i jakiś okultyzm i dlaczego go nie dziwi, że na niego jako na Europejczyka tak fenomenalnie działają “zioła tybetańskie zbierane w pełni księżyca”? Żeby jeszcze europejskie lub wschodnioeuropejskie, bo ma te geny, ale tybetańskie? Sporo Europejczyków cierpi na tzw. syndrom kuchni chińskiej i źle znosi sos sojowy, a Azjaci wiadomo dużo mniej znoszą alkohol i zdaje się też mleko. I zioła mają w sposób naturalny tak działać, gdzie znajdują się jakieś śladowe ilości leków? Dało mu to do myślenia, ale nie wiem, jak się to skończyło. Ale przy tybetańskich ziołach coś tak przynajmniej jest, a przy homeopatii niczego nie ma.
@Traditio, @ Prospector
Dziękuję za podpowiedzi. Na niemiecką raczej się nie skuszę, bo nie znam języka. Wujek wygląda zachęcająco, choć trochę drogi… Musiałbym poszukać wśród znajomych kogoś, kto to ma, żeby sobie przejrzeć zanim zdecyduję się na zakup.
Czy Redakcji znana jest tzw. Biblia Nawarska? Czy można ją traktować jako wiarygodne źródło komentarzy biblijnych? Co prawda powstała ona z inspiracji Josemarii Escrivy, ale to nie musi oznaczać, że treść jest zgodna z jego duchowością. A może jest…?
Owszem z nazwy. Ale od Opus Dei odradzam, bo są duchowo bardzo “cieńcy”, a chodzi im wyłącznie o promowanie pism Ojca Założyciela. Podobno nie jest pewne, czy w ogóle coś napisał, może to złośliwość, a może nie. Czytałem “Drogę” i bardzo słaba, a cytowana jest w OD jak swego czasu “Czerwona Książeczka Mao”. Jeśli szuka Pan głębi u Escrivy, to jej Pan tam nie znajdzie. Natomiast niemieckie FSSPX wydało coś dobrego. Niemieckie tłumaczenie Wulgata z aparatem krytycznym komentarzy Ojców Kościoła. A komentował znany nam już jezuita Augustyn Arndt, ten od odpustów. Nie kupiłem sobie tego jeszcze, bo naprawdę drogie, trzy tomy 4096 stron kosztuje 189 EUR, co jest bardzo wysoką sumą jak na ceny książek w Niemczech. Ale chcę komuś podarować, to przedtem rzucę okiem. Jak mi zwróci, to będę miał. https://www.sarto.de/allioli-bibel-in-3-banden
Może polskie FSSPX wpadnie na podobny pomysł, chociaż wątpię, bo to jest reprint z 1916 roku. Piszę o tym, bo jest to dokładnie to, czego Pan szuka. Niemiecko-łacińskie z komentarzem Ojców i mądrego jezuity.
A może takie wydanie, jest w tłumaczeniu Wujka z jego i ks. Menochiusza SJ komentarzami. Reprint z połowy XIX wieku, więc język będzie trochę archaiczny.
ksiazkiprzyherbacie.pl/biblia-lacinsko-polska-wulgata-reprint-ks.-jakob-wujek
Nie wiem czy link wejdzie, ręcznie wpisałem i nie mogę tego wydania w twardej białej oprawce na innych stronach znaleźć.
Posiadam owo wydanie i komentarze są pomocne oraz bardzo obszerne, a język jest zrozumiały. Cena to mniej więcej 400 zł, a w cenie kontrreformacyjne komentarze.
Wejdzie, wejdzie 🙂
https://ksiazkiprzyherbacie.pl/biblia-lacinsko-polska-wulgata-reprint-ks.-jakob-wujek
Mam nadzieję, że chodzi tu o jakieś nowe wydanie. Mam 2 tomy wydania 4-kolorowego z Wydawnictwa Antyk i zdecydowanie forma wydania nie nadaje się do użytku. Grubaśne cegły wydane w formie klejonej. Próba otworzenia książki natychmiast powoduje jej “złamanie”. Faktyczne użytkowanie kończy się więc stosem karteczek. Doceniam wysiłki wydawnictwa i samego wydawcę, ale niestety do estetów nie należy.
Redakcjo! Czy w tym roku będzie możliwy do kupienia ten pakiet modlitw dla ciężarnej? Mam możliwość poproszenia o księdza odprawiającego mszę świętą wszechczasów (co prawda już 80 wiosen, ale mam nadzieję, że się zgodzi) do duchowego wsparcia tymi modlitwami? Z pozdrowieniami, Daria Harmasz
Będzie. Zacznę produkcję 🙂
Tak, jest kolejna blokada i kolejni fachowcy reperują. Kyrie eleison! Ale będzie dobrze.
Jakbym to wszystko wymyślał, to sam bym stwierdził, że ta informatyka już nudna, mało kto rozumie, o co chodzi. Może jakąś lewitację wprowadzić albo kosmatą łapkę? A tutaj nic, stara informatyczna bieda, bo prawdziwe. Ale coś ciekawego i innego. Ponieważ bardzo źle śpię, budzę się w bólach i cały spięty, ze względu na koszmary, lekarka przepisała mi środek mający zapobiegać “zbyt żywym snom”. Brałem, ale albo mało co dawał, albo może 10% polepszenia. Wczoraj mi się skończył i spałem dobrze jak rzadko, piękne, pozytywne sny i odprężenie. Koszmary miałem jak niczego nie brałem, jak brałem, teraz nie biorę i było dobrze. Może to jedynie chwilowe, a może nie? Ale taka paradoksalna reakcja na leki jest przy dręczeniach dosyć częsta. Leki nie działają wcale, albo odwrotnie. Najlepiej więc nie brać. Chciałem spróbować, ale widać, że to na nic.
I jest to oczywiście działalność przemyślana i po najmniejszej linii oporu. Bo jak źle śpię, to się nie regeneruję i na drugi dzień gorzej myślę, kiedy trzeba nowe awarie reperować lub coś sensownego napisać. I co robić? Ano wytrzymać i czynić akty rezygnacji. Do św. Magdalena da Pazzis się pomodlić, czego jeszcze nie zrobiłem. Może on pomoże?
Dziękuję serdecznie 🙂 Pozdrawiam
Ps. Przepraszam, że tak spamuje. To dla mnie ważne i mam zaufanie. Wypowiadają się naukowcem niezależni w Stanach czy w Polsce np. dr Hałat, że trudno nazwać te preparaty eksperymentalne genetyczne szczepionkami. Nie zostały stworzone jak szczepionki dotychczas tworzone. To tylko nazwa ,żeby uspokoić ludzi. A są to eksperymentalne leki oparte o inżynierię genetyczną. Sztuczne białko, które wstrzyknięte ma wbudowywać się w nasze komórki, to zupełnie nie szczepionki jeśli chodzi o produkcję. I dodatkowo badania trwają.
@ Daria
Niech się Pani tak tym nie przejmuje. Nie jest powiedziane, że:
1. w ogóle Pani to szczepienie przyjmie,
2. jest w nim rzeczywiście jakiś składnik, a nie tylko woda lub placebo,
3. są jakieś skutki uboczne
4. i jakieś będą Pani dotyczyć.
Radzę zająć się zupełnie czymś innym. Odmówić Majowe, wyjść na spacer, posprzątać na działce, jeśli Pani ma, upiec ciasto etc.
Bo jeśli, co nie daj Boże i w co osobiście nie wierzę, Panią po tej szczepionce sparaliżuje, to będzie Pani się zastanawiać, dlaczego lepiej przedtem nie wykorzystała czasu, gdy była zdrowa 🙂
Redakcjo, zgodnie z chęcią głębszej modlitwy, mam pytanie czy spis modlitwy i praktyk pobożnych w pdf z 1890 roku, tych wcześniej z odpustami jest jeszcze do ściągnięcia?Jak klikam na stronie w plik pdf to niestety już pokazuje błąd niedostępny.
Sprawdzę.
@Daria
Proszę o cierpliwość. Robię z tego książeczkę wraz z mp3 z wymową. Jest tego 101 stron. Będzie można nabyć drogą kupna za cenę “co łaska”.
Dziękuję bardzo za wsparcie. Wiem, że teologicznie to na Redakcję mogę liczyć 🙂Paraliżuje mnie jeszcze strona medyczna, ale ciężko o coś konkretnego. Znam co to są powikłania poszczepienne. A dodatkowo mówi się, że to są preparaty eksperymentalne genetyczne, które mogą namieszać w ludzkim ciele krótko mówiąc. Wolałabym już chyba świadomie ponieść śmierć męczeńską niż dać sobie wstrzyknąć jakiś eksperymentalny preparat ze skutkiem np. stwardnienie rozsiane, bo to jest na listach powikłań… będę się modlić.
Boję się i jestem sparaliżowana strachem. Może powinnam się więcej modlić.
Tak jest. Struck zawsze pochodzi od złego ducha. On ukazuje że jest bez wyjścia, bo rzutuje na nas swoją własną sytuację.
Czy są tu osoby, które się boją nadchodzących być może wydarzeń? Śledzę niezależne dziennikarstwo w Ameryce np. Andy Choinski. Mamy już informacje, że platforma paszportów szczepionkowych to ta sama platforma co system kredytowej kontroli społecznej w Chinach…to koń trojański do wprowadzenia na zachodzie. Segregacja,kontrola,ocenianie, odejmowanie punktów,komuna. O ile w komunie było gdzie uciekać to w takiej sytuacji cały świat wchodzi w ucisk. Może będą odejmować punkty i nie możesz pójść na mszę świętą…brzmi to absurdalnie, ale w Chinach to jest i paszport to precedens. Jak można przyjąć szczepionkę z linii aborcyjnych?To zaciąganie grzechu?
Nie, to żadne zaciąganie. Pamiętam, że mam o tym napisać.
Te komentarze polskich czytelników były tragiczne. Współczuję. Matko jak można nie rozumieć że za wiedzę się płaci.
No niestety tak bywa, to też jest rzeczywistość.
Redakcjo, przeczytałam wpis o rezygnacji z bloga polskiego. Bardzo mi smutno. Dopiero niedawno odkryłam miejsce i nie dam rady tego zgłębić tak szybko przy rodzince i trojgu dzieci. Co ja zrobię? Czy rzeczywiście za jakiś czas nie będzie dostępu do tych treści?Nie znam języka niemieckiego:( Czy mogę jakoś zapłacić i te treści kupić?
@ Daria
Proszę się nie martwić, to jest wpis historyczny. Teraz jest blog płatny i wszystko w porządku.
Zanika pojęcie, że jesteśmy dotknięci grzechem pierworodnym i dzieci mają skłonność do złego i do kształtowania wad, a rodzice mają nakierowywac ku dobru i formowaniu się cnoty. Teraz to trzeba wg współczesnych nurtów złość czy gniew dzieci znosić bez nagany, że gniew należy poddać pod kontrolę rozumu…posłuszeństwo dzieci lepiej nie mówić o czymś takim….
Redakcjo, chciałabym spytać czy jak Pan znajdzie siły i możliwości to czy Pan mógłby napisać coś o relacji psychologii jako części filozofii tomistycznej?Ta zależność teologia, filozofia a psychologia współczesna ta od Freuda. A może już Pan coś wie na temat. Otóż, kiedy zaczęłam burzyć gnostycko-charyzmatyczna duchowość też zostałam nakierowana na psychologię racjonalna opartą o sw. Tomasza. Psycholog p. Wasiukiewicz mówi o tym, że psychologia jest częścią filozofii i krytykuje ta współczesną. Jak słucham teraz różnych psychologów i to chrześcijańskich. To nie mogę tego wysłuchać bez irytacji kiedy wcześniej uważałam to za prawdę objawiona:) Odbieram to często jako atak na rodzinę, siedlisko wszystkich problemow i jacy to rodzice są dysfunkcyjni, bo niezaspokojone zostały przez nich takie i takie potrzeby dzieci wyszczególnione przez tego i tamtego psychologa…a wszystko to mimo,że myślę,że jeśli rodzice nie prowadzą życia duchowego i nie korzystają z sakramentów to wielu popadając w nałogi rzeczywiście szkodzi dzieciom….może kiedyś jakiś cykl o tej zależności?Mam wrażenie że teraz psycholog od Freuda czy tz chrześcijański zastępuje księdza i ta linie że należy walczyć z wadami i kształtować cnoty?
@ Daria
Tak, mam to w planach. W sumie zrobił to już w swoim doktoracie ks. Ripperger, ale to bardzo suche i zbyt szczegółowe. Obecnie zacząłem montować rodzaj filmów animowanych, które będą tutaj prezentowane jako forma wykładów i myślę, że to świetna forma rysunkowego przybliżenia św. Tomasza. Można prosto, ale nie prostacko.
Matko!!! Z tym opętaniem to zaczęłam nawet się zastanawiać, ale później przeczytałam gdzieś, że to jakis objaw emocjonalnej i infantylnej histerii u ludzi, którzy wiarę opierają na emocjach. Uspokoiłam się trochę i przestałam myśleć, że mogę tak bełkotać dziwnymi sylabami.
Chciałabym zapytać o dar języków czyli bełkot szamański. Jak się go pozbyć oprócz tego, że się przestało używać ? Czy Pan coś wie na ten temat? Kiedy zaczynam myśleć o tym darze i zwracam swoje myśli czy on jest i czy mogę go używać, to okazuje się, że to się włącza i dalej mogę tak bełkotać? Kto wie czy to nie jakieś zlozeczenie Bogu?
@ Daria
Niech Pani nie używa i się tym nie przejmuje. Aby Pana Boga obrażać musi być ku temu intencja. Co prawda mówienie w językach, których się nie uczyło, to jedna z oznak opętania, ale “dar języków” przecież żadnym językiem nie jest.
Dziękuję, już wszystko działa.
A odnośnie stygmatów czy innych darów nadprzyrodzonych, to zgadzam się z Ann Barnhardt, że obecnie tak mało ludzi Kościoła ma jakikolwiek dar rozeznania, że Pan Bóg nie będzie prawdziwych miStyków wysyłał. A w sumie jest tak przynajmniej od 70 80 lat.
Wylogowałam się, a teraz nie mogę się zalogować. Znaczy przy każdym komentarzu muszę wpisywać swój e-mail i dodawać podpis. Zdaje się mam dostęp do treści.
Właśnie widzę i już działam.
Też to miałem, teraz powinno być dobrze.
Chyba żadnego
NO właśnie widzę i działam.
Naprawiłem chwilowo. Znowu coś spowodowało problem. My już wiemy, nieznani sprawcy. >(
Ja też nie mogę otworzyć ostatniego wpisu.
Coś nie działa, nie mogę otworzyć wpisu.
Którego?
Szukam artykułów na temat biskupa Schneidera. W marcu zaczął się cykl “Papież heretyk automatycznie traci urząd lub błędy biskupa Schneidera 1z 4”, potem ukazał się jeszcze jeden artykuł z tego cyklu, a powinny być 4. Czy pozostałe w ogóle się ukazały, a jeżeli tak to kiedy? Pamiętam też, że Redakcja pisała o biskupie w kontekście przynależności do jakiegoś zgromadzenia, co tłumaczyłoby jego tok myślenia. Być może było to w komentarzach.Byłabym wdzięczna za odnalezienie tego tekstu.
Tak rzeczywiście, jest tylko 2 z 4. Muszę sprawdzić, czy więcej napisałem, bo chyba nie.
Pomimo przedłużenia subskrybcji, nie mam dostępu do pełnej treści.
Przykro mi. Szukam przyczyny. Czy inni czytelnicy też mają ten problem? Czy dotyczy to wszystkich wpisów, czy tylko niektórych?
Przeczytałem i mogło być gorzej. Jest to jakaś kolejna pobożna bogoojczyźniana akcja, która większych szkód nie wyrządzi ani też korzyści nie przyniesie.
1. Dlaczego “do granic nieba”? Niebo nie ma granic, a nasza modlitwa do świętych w niebie na żadne granice nie napotyka.
2. Jeśli “Bóg Ojciec jest całkowicie wolny w swoich decyzjach, On decyduje jakie łaski nam ofiaruje,” to po co ta akcja i modlitwa? Może jest to jakaś liturgiczna tęsknota za oktawą Wszystkich Świętych, którą zniesiono?
3. Modlitwa do Boga Ojca jest sentymentalna, “za życiem” i większych szkód nie powoduje.
4. Modlitwa do dzieci zawiera natomiast poważny błąd teologiczny, bo dzieci nieochrzczone Boga twarzą w twarz nie oglądają, so są w limbusie, który jest częścią piekła i ich kara, z powodu grzechu pierworodnego, polega właśnie na tym, że tego oglądu nie mają. Czy są potępione? Tak są, bo są pozbawione oglądu Boga, jak i pozytywnych kar piekła. A modlić się do dusz potępionych nie wolno.Być może otwiera się furtkę demonowi, który się za takie dziecko poczęte podszyje.
Niedawno ktoś zapytał mnie, czy wolno modlić się do dusz czyśćcowych, a nie tylko za nie. Odpowiedź jest taka, że nigdy takiej liturgicznej tradycji nie było, ale Kościół tego nie zakazywał i tolerował, Istnieją pozytywne wypowiedzi na ten temat synodów prowincjonalnych z XIX wieku, w 1885 w Wiedniu i w 1865 w Utrechcie oraz modlitwa Leona XIII z 1889 roku (Acta Sedis XXII, 743, która jednak nie figuruje już w zbiorach odpustów z 1937 i z 1950 roku), podaję za Diekamp-Jüssen, Katholische Dogmatik, Wil 2012, 1203. Ale dusze w czyśćcu są w czyśćcu, a dusze dzieci nieochrzczonych nie.
Myślę, że była powściągliwość odnośnie tych dusz czyśćcowych, ponieważ granica z kultem przodków i spirytyzmem może być płynna. Modlę się do mojej babci w czyśćcu, żebym zdał egzamin.
Ta akcja to takie “wszystko w jednym”: Bóg, ojczyzna, dzieci poczęte etc., a tymczasem Tradycją Kościoła jest prosić konkretnie o konkretne łaski i taka jest modlitwa liturgiczna obecna choćby w kolektach Vetus Ordo.
Więc dobrze Pan sprawę czuje, odradzam.
Mam pytanie. Zostałem ostatnio zapytany o akcje „różaniec do granic nieba” i modlitwy które są tam zawarte. Po przeczytaniu ich mam bardzo sceptyczną opinie, te modlitwy brzmią dziwnie co tez powiedziałem w odpowiedzi. Mógłby Pan zobaczyć te dwie modlitwy i napisać jak one oraz ta akcja z teologicznego punktu widzenia wyglądają?
W linku poniżej treść modlitw oraz całego wydarzenia.
https://rozaniecdogranic.pl/modlitwa
Nie mogę odnaleźć tego wpisu, gdzie podawało się uwagi techniczne, więc piszę tutaj:
Obiecałem napisać kilka słów nt. czcionek, ale za Chiny nie mogę się do tego zabrać… zwłaszcza, że strona wygląda coraz lepiej i bez moich uwag. Proszę tylko uważać, żeby nie przesadzić z grubością (wagą) czcionek i unikać skrajności. Zarówno czcionki zbyt tłuste, jak i zbyt cienkie są słabo czytelne. W nagłówkach artykułów, w górnym menu i jeszcze w paru miejscach przewija się właśnie taki “chudzielec”. Jeśli to się komuś podoba, to oczywiście jego sprawa, natomiast przy małym rozmiarze jest właśnie słabo czytelne, takie cieniuśkie, wychudzone…
Dziękuję, poprawki trwają. Ten temat ma możność zrobienia podglądu na komputer, tablet i komórkę, wiec niestety to, co wygląda dobrze na jednym, nie wymaga dobrze na drugim. Więc zdecydowałem się na taki kompromis. Myślę, ze większość czyta na komputerze, a potem na komórce, a te też są różnej wielkości.