
Łaska sakramentalna we wszystkich elementach sakramentu
Skoro wiemy już, co znaczy, że sakramenty działają ex opere operato, że zawierają one łaskę uświęcającą (gratia habitualis) na sposób przyczyny narzędziowej (causa instrumentalis), toteż na podstawie posiadanej wiedzy zdajemy sobie sprawę z tego, że lepiej jest sakrament otrzymać niż tego nie czynić. Bowiem na mocy samego sakramentu wszystko to, co ma z nim związek odbywa się również ex opere operato to jest z obiektywną skutecznością.[1] Diekamp-Jüssen słusznie zwraca uwagę na fakt, iż wszystkie elementy spowiedzi (żal, wyznanie grzechów i zadośćuczynienie) przynależą do istoty sakramentu, stąd też powodują one, wszystkie z osobna i razem wzięte, wylew sakramentalnej łaski i to obiektywnie skutecznie, bo ex opere operato. Piszący te słowa długo myślał, że sakrament pokuty ma miejsce jedynie w momencie rozgrzeszenia, ale tak najwyraźniej nie jest, gdyż rozgrzeszenie jest jedynie formą sakramentu. Każdy sakrament składa się, jak wiemy, z materii i formy. W nauczaniu tomistów (Summ. Theol. 3, q. 84. A.2) materię lub quasi materię sakramentu tworzą: żal za grzechy, wyznanie grzechów, zadośćuczynienie lub wola zadośćuczynienie (DH 1323, 1673 sq., 1704). Rozgrzeszenie (absolutio) z kolei jest formą sakramentu.[2] Za tym podejściem tomistów, które, jak zobaczymy, nie jest jedyne, przemawia nauczanie Soboru Trydenckiego (DH 1673 sq.), iż siła sakramentu pokuty polega „szczególnie” (praecipue) na rozgrzeszeniu, zatem nie wyłącznie na rozgrzeszeniu. I tak czytamy w postanowieniach Soboru:
Następnie święty Sobór naucza, że forma sakramentu pokuty, w której szczególnie zawiera się jej siła, jest w tym słowach kapłana: „Ja ciebie rozgrzeszam” itd. (DH 1673, BH [1988] VII.455)
Natomiast zdaniem skotystów materią sakramentu jest rozgrzeszenie udzielane przez kapłana, a akty penitenta (wyznanie grzechów, żal, zadośćuczynienie) jedynie koniecznymi warunkami rozgrzeszenia.[3] Ich zdaniem kapłan sprawuje cały sakrament, gdyż to od niego zależy jego materia i forma.[4] Skotyści powołują się dla uzasadnienia swojej teorii na przykład udzielania rozgrzeszenia nieprzytomnym. Jednak ważność tego rozgrzeszenia zależy od aktów penitenta dokonanych w stanie świadomości, gdyż rozgrzeszenie jest ważne tylko u tych, który w stanie świadomości w ogóle chcieli się wyspowiadać i mieli przynajmniej habitualnie trwały żal niedoskonały za grzechy.[5] Mówiąc inaczej odpuszczenie grzechów u nieprzytomnego, mające miejsce w kontekście sakramentu Ostatniego Namaszczenia, ma miejsce jedynie u tego, kto byłby się sam wyspowiadał, gdyby był w danej chwili przytomny.
Skoro zatem według nauczania tomistów wszystkie części składowe sakramentu pokuty powodują wylanie łaski ex opere operato, toteż pokuta udzielona na spowiedzi również działa ex opere operato. I tak dziesiątek różańca zadany na spowiedzi jako czyn pokutny działa ex opere operato i powoduje przypływ łaski uświęcającej (gratia habitualis). Natomiast ten sam dziesiątek odmówiony poza sakramentem spowiedzi działa jedynie ex opere operantis i powoduje przypływ łaski uczynkowej (gratia actualis). Zatem wszystko, co ma miejsce w sakramencie jest po prostu bardziej łaskonośne. Św. Tomasz pisze:
„[…] w czynach pokutnych działa władza kluczy mająca większą moc odpokutowania grzechów niż gdyby człowiek pełnił te same akty pokutne według własnej woli [tj. poza sakramentem i związaną z nim władzą kluczy]” (Quodl. 3 a. 28).[6]
Ponieważ zadośćuczynienie, choć ma ono miejsce po rozgrzeszeniu, także działa ex opere operato, to władza kluczy także się na nie rozciąga.
Nawet porady duchowe mające miejsce podczas sakramentu, mają udział w mocy sakramentu, chociaż formalnie do niego nie należą. I tak też wytłumaczyć można mądre rady na spowiedzi od kapłanów, których byśmy o taką mądrość nie podejrzewali. Diekamp-Jüssen słusznie stwierdza, że niekiedy grzechy powszednie, które wyznajemy na spowiedzi są na skutek prawdziwego żalu i czynności pozasakramentalnych zgładzone, zanim ksiądz udziela nam za nie rozgrzeszenia.[7] Ale mimo to łaska sakramentalna jest i tak na nas wylewana. O ile odpuszczenie sakramentalne także grzechów powszednich jest pewne, to ich odpuszczenie na podstawie żalu w sposób pozasakramentalny pewne nie jest, bo często nie wiemy, czy żal ten był wystarczająco intensywny, by znieść dany grzech. Wszystkie bowiem pozasakramentalne praktyki działają jedynie ex opere operantis w połączeniu z żalem za grzechy.
Spowiedź wyrabia pokorę i badanie samego siebie
Biorąc pod uwagę powyższe zalety spowiedzi sakramentalnej nic dziwnego, że tzw. spowiedź z pobożności, to jest u osób wolnych od grzechów ciężkich jest bardzo zalecana. Wyznanie grzechów lub skłonności nawet u mało godnego kapłana zasłania te grzechy i skłonności przed złym duchem, który spowiedzi nie znosi. Częsta spowiedź daje dobre poznanie samego siebie i daje nam pogląd na własny postęp duchowy. Spowiedź wyrabia pokorę, bo szczera spowiedź jest zawsze związana z upokorzeniem, które jest tym większe, im bardziej znamy życie spowiadającego nas kapłana, co niekiedy niestety ma miejsce. Spowiedź ma oczywiście także skutek czysto psychologiczny „wygadania się przed kimś” lub uporządkowania swoich myśli. Jeśli ktoś ma szczęście usłyszenia jakiejś sensownej porady duchowej, to należy on do zdecydowanej większości. Niestety sporo księży na temat życia duchowego pojęcia nie ma, bo sami żadnego nie prowadzą, a nie prowadzą go także dlatego, że nie mają odpowiedniej wiedzy.
[wpedon id=”24285″ align=”left”]
[1] Ott, Grundriss der Dogmatik, Bonn 2010, 457-458.
[2] Ott, 577.
[3] Tamże.
[4] Ott, 578.
[5] Ott, 606-607.
[6] Diekamp-Jüssen, Katholische Dogmatik, Wil 2012, 1052.
[7] Diekamp-Jüssen, 1051.
Możliwość komentowania dla zalogowanych użytkowników.