
Kapłan „zwyczajnym szafarzem” sakramentu spowiedzi
Powyższy tytuł jest nieco ironiczny, ale nie całkowicie błędny. O ile od Trydentu wiadomo, że szafarzem sakramentu (minister sacramenti) jest kapłan z jurysdykcją, to w okresie poprzednim nie było to aż tak jasne. Co prawda oprócz kapłana nikt sakramentu nie udziela, ale odpuszczenia grzechów, nawet ciężkich, mimo to ma miejsce.
Biorąc pod uwagę praktykę spowiedzi świeckim (Laienbeichte) nie dziwi fakt, iż niektórzy jak husyci i zwolennicy Wycliffa, to jest bezpośredni poprzednicy Lutra, utrzymywali, iż każdy człowiek posiada władzę odpuszczania grzechów. To zdanie zostało potępione przez papieża Marcina V. w 1418 (DH 1260), podobnie jak późniejsze twierdzenia Lutra, iż każdy wierzący, nawet kobieta, może odpuścić grzechy (DH 1710).[1]
Pokuta kościelna i libelli pacis
Nie ulega wątpliwości, iż wielu Ojców i pisarzy Kościoła utrzymywało, iż wyłącznie kapłani i biskupi mogą odpuszczać grzechy pod koniec odbytej pokuty kościelnej. Czynią tak Cyprian (Ep. 73,3), Firmilian (Ep. 75, 16 inter epp. Cypr.), Ambroży (De poenit. I, 2, 7) oraz Kanony apostolskie (can. 52).[2] Nie wchodząc w tym miejscu w głębokie i zawiłe zagadnienie pokuty publicznej i klasyfikacji grzechów podać jednak należy, iż pokutę publiczną odbywano wyłącznie za grzechy publiczne, to jest powszechnie znane, takie jak:
Natomiast inne grzechy, zwłaszcza niepubliczne, odpokutowywano w inny sposób. I to właśnie prześladowania przynosiły nowe rzesze pokutników pokutujących za swoją apostazję. Za takie grzechy nakładano pokutę publiczną, którą też publicznie odprawiano, a po jej zakończeniu biskup oficjalnie przyjmował pokutnika w ceremonii liturgicznej na łono Kościoła. Zatem przywilej odpuszczania grzechów przez kapłanów należy historycznie rozumieć właśnie w tym kontekście.
Tym niemniej istnieli autorzy, którzy twierdzili, iż grzechy odpuszczać mogą nie tylko kapłani. I tak Orygenes przypisywał moc odpuszczania grzechów także pneumatykom, to jest ludziom napełnionym Duchem Św. i bliskim Boga (De orat. 28, 8-10). Głównie na Wschodzie przyjmowano, iż na podstawie piątej prośby Ojcze Nasz każdy człowiek posiada moc odpuszczania przewin jemu wyrządzonych i władza kościelna nie jest do tego potrzebna. Zakładając żal i skruchę po stronie grzesznika wychodzono z założenia, że Bóg tego rodzaju grzechy odpuszcza (Tertulian De pud. 21; Cyprian De lapsis 17; Orygenes De orat. 28,8; Didaskalia II, 53, 6; Chryzostom In Matth. Hom. 50, 2; Augustyn Sermo 82, 3.3., Anastazy Sinaita Quaest. 63). I tak przed wprowadzeniem spowiedzi usznej skrzywdziwszy np. sąsiada trzeba było udać się bezpośrednio do niego i osobiście mu ten grzech wyznać prosząc go o przebaczenia, zamiast spowiadać się anonimowo księdzu.
Inną formą interwencji na rzecz grzesznika, chociaż nie odpuszczenia grzechów, była praktyka listów pokoju (libelli pacis). Męczennicy lub wyznawcy mogli wystawiać je pokutnikom kierując prośbę o skrócenie pokuty do biskupa, którą ją zawsze uwzględniał. Wychodzono bowiem z założenia, że męczennik lub wyznawca odbył już poprzez swoje męczeństwo lub wyznanie część pokuty zastępczo za danego pokutnika, który z tegoż skarbca Kościoła czerpać może.
Spowiedź u diakona
Wydaje się, że w Starożytności także diakoni mogli w niektórych przypadkach odpuszczać grzechy. Sugeruje to Cyprian (Ep. 18,1), a kanon 32 Synodu w Elwirze (ok. 306-312?) stanowi, iż penitenta, który odprawia pokutę u biskupa, kapłan, a w jego zastępstwie diakon, może przyjąć do jedności z Kościołem (communionem praestare) w przypadku, gdy penitent ten ciężko zachoruje, znajduje się w niebezpieczeństwie życia i reszty pokuty odbyć nie może. Trudno jednak na podstawie tego jednego jedynego fragmentu u Cypriana ocenić, czy diakon rzeczywiście sam udzielał rozgrzeszenia czy był on jedynie delegatem biskupa. Dopiero w Średniowieczu, a dokładnie od IX do XIII wieku,[3] mnożą się doniesienia na temat spowiedzi u diakonów. Tacy autorzy jak Lanfrank z Bec (1010-1089), Anzelm z Lukki (1036-1086), Stefan z Autun (1139-1140) oraz synody z Yorku (1195), z Londynu (1200), z Rouen (1231) stwierdzają, iż pod nieobecność księdza diakon w przypadku konieczności może wysłuchać spowiedzi, zadać pokutę oraz udzielić komunii. Jednak czynić tak może jedynie w przypadku konieczności, gdyż nie uznawano, iż diakon udziela rozgrzeszenia ważnie.[4] I tak w statutach synodalnych św. Odona z Paryża (zm. 1201) w kanonie 56 przeczytać można:
„Item prohibetur districte, ne diaconi ullo modo audiant confessiones nisi in arctissima necessitate ; claves enim non habent nec possunt absolvere. (PL 212, 68)
Również zabrania się stanowczo, by w jakikolwiek sposób diakoni słuchali spowiedzi, chyba że w absolutnie naglącej konieczności, gdyż nie mają oni kluczy [tj. władzy kluczy Red.] ani nie mogą odpuszczać grzechów”.[5]
Jednakże w XIII i XIV wieku synody prowincjonalne wystąpiły przeciwko tej praktyce, która w wieku XIV całkowicie wygasła.[6] I tak synod z Poitiers w roku 1280 stwierdza w kanonie piątym:
„Chcąc wykorzenić błędne nadużycie powstałe w naszej diecezji na skutek niewiedzy, zabraniamy, by diakoni wysłuchiwali spowiedzi i w jej ramach udzielali rozgrzeszenia, gdyż jest rzeczą pewną i niewątpliwą, iż nie mogą tego czynić (certum et indubitatum sit ipsos absolvere non posse), gdyż nie posiadają oni [władzy] kluczy (cum claves non habeant), które powierzone zostały jedynie kapłanom (in solo sacerdotali ordine conferuntur)” (Mansi 24, 383 s.)[7]
Biorąc pod uwagę, iż synod z Poitiers odbywający się pod koniec XIII wieku pragnie coś wykorzenić, przyjąć należy, że praktyka spowiedzi u diakonów trwać musiała przez dłuższy okres.
[wpedon id=”24285″ align=”left”]
[1] Diekamp-Jüssen, Katholische Dogmatik, Wil 2012, 1066.
[2] Tamże, 1067.
[3] Premm, Katholische Glaubenskunde. Ein Lehrbuch der Dogmatik, T. III/2, Wien 1957, 141.
[4] Tamże, por. Galtier, De paenitentia, Rom 1057, n. 531 sq.
[5] Premm, 141.
[6] Diekamp-Jüssen, 1067-1068.
[7] Premm, 141.
Możliwość komentowania dla zalogowanych użytkowników.