
Piszący te słowa zastanawia się od dłuższego czasu, czy jakikolwiek posoborowy ruch lub nawet taki założony przed Soborem jak ruch szensztandzki lub Opus Dei w ogóle z inspiracji Bożej powstały, czy też nie inspirował ich od początku zły duch. Ale skoro nawet św. Paweł pisze do Galatów: „Biegliście tak wspaniale! Kto przeszkodził wam wytrwać przy prawdzie?” (Gal 5,7), a kardynał Bona stwierdza, że ktoś istotnie rozpoczyna jakieś dzieło dla Boga, to widać jest możliwe dobrze rozpocząć i zbłądzić. Z drugiej strony czym mierzyć sukces w sprawach religijnych? Ilością członków? Protestanci mają sporo, a błądzą. Wpływami finansowymi? W tym przodują Legioniści Chrystusa, założeni przez wiadomo kogo. Bo skutkach uświęcenia? To stwierdzić trudno. Ale prawdą jest, że we wszystkim szukamy siebie, bo każda czynność, to jest co i jak robimy jest pochodną naszej natury. Więc po czym to poznać? Chyba po wytrwałości w niepowodzeniach i po realizowaniu woli Bożej, jakakolwiek by nie była. Bo robiąc tego, czego nie chcemy i nie kochamy, automatycznie nie szukamy siebie, a to już dobry początek. Piszący te słowa jest zawsze przerażony, gdy słyszy, jak ktoś mówi, że on lub ona już tyle dla Pana Boga zrobił(a), że już więcej nie musi i się jemu/jej coś od Boga należy. Świadczy to niestety o tym, że ten ktoś dla Boga nie zrobił nic, a dla siebie wszystko, gdy zbliżając się do światła coraz jaśniej rozpoznajemy własny brud.
Kard. Jan Bona
Rozdział XII.
O duchu ludzkim. O dziwnych jego odmianach. Skąd one pochodzą? Jak trudno i po czem go poznać?


Możliwość komentowania dla zalogowanych użytkowników.