
Czas lektury/odsłuchu: 3/6 min
Dzieciom w Otchłani, to jest takim, które umarły przed porodem lub po porodzie splamione jedynie grzechem pierworodnym nie pomaga niestety nic. Bez chrztu nie są one członkami Kościoła, przez co – podobnie jak dusze w piekle – wyłączone są z obiegu łaski. Jak przeczytać można w naszym cyklu o limbusie, tj. Otchłani, dzieci znajdujące się w nim nie doświadczają żadnego cierpienia, ale pozbawione są oglądu Boga.
Technicznie rzecz biorąc limbus jest przedsionkiem piekła, co sugeruje np. jego niemiecka nazwa Vorhölle – “przedpiekle”. Co prawda jakaś komisja teologiczna za panowania Benedykta XVI limbusa zniosła, co jest niemożliwe, bo istnieje niezależnie od tego, czy im się to podoba czy nie. Benedykt XVI stwierdził, że istnienie limbo jest li tylko “opinią teologiczną”, w czym nie miał racji, bo istnienie limbusa jest dogmatem, o czym pisaliśmy już tu. Jeśli by limbusa nie było, to należałoby go wymyśleć, by być konsekwentnym.
Jeśli limbusa nie ma, a istnieją tylko dwa stany ostateczne – niebo albo piekło – to nienarodzone dzieci trafiają:
a. do piekła albo
b. do nieba, ewentualnie przez czyściec.
ad a. Jeśli do piekła, a nie popełniły żadnego osobistego grzechu będąc jedynie pozbawione chrztu, to byłoby to niesprawiedliwe, by były tak karane jak Hitler lub Stalin.
ad b. Jeśli natomiast trafiłyby do nieba to byłoby to również niesprawiedliwe, ponieważ nie przebyły żadnych walk ani nie zdobyły zasług (merita) przed Bogiem. My musimy się męczyć, a one od razu hop do nieba. Założenie Novus Ordo, iż dzieci trafiają do nieba od razu kwestionuje konieczność chrztu i ciężar grzechu pierworodnego.
Skoro Pan Bóg daje poprzez chrzest specjalne łaski i nadprzyrodzone dary z nim związane, to ludzie, którzy ten dar lekceważą z tego względu są karani, ponieważ coś otrzymali i mieli swoje szanse. Dzieci nieochrzczone nie otrzymały nic. Jeśli zatem trafiły do czyśćca lub do nieba, to konsekwentnie sam chrzest i związana z nim łaska nic nie znaczą.
Chociaż autor uważa decyzję o zniesieniu limbusa za heretycką, to jest ona z perspektywy Novus Ordo konsekwentna, gdyż:
a. teoria zbawienia dla wszystkich chrztu nie zakłada,
b. teoria “anonimowego chrześcijanina” Karla Rahnera ani grzechu pierworodnego ani chrztu nie zakłada,
c. “Bóg Miłosierdzia” Faustyny i Franciszka grzechu nie traktuje poważnie,
d. Amoris Laetitia znosi grzech jako taki.
Skoro tak jest, to na co jeszcze limbus? Jeśli wszyscy automatycznie idziemy do nieba, to dzieci w Otchłani też. Niestety tak nie jest, a Otchłań istnieje.
A czy dzieci cierpią?
Nie cierpią są szczęśliwe jedyną formą szczęścia, która jest im znana, a skoro możliwości porównawczej nie mają, to i nie mają z czym porównać. Jeśli ktoś jest milionerem, a nie wie, że można być miliarderem, to jest szczęśliwy, bo ma to, na co go stać.
A teraz przechodzimy do kwestii drażliwej, szczególnie dla kobiet. Jeśli limbusa nie ma, to wszystkie abortowane dzieci idą automatycznie do nieba, dzieci poronione też, jak i dzieci zmarłe bez chrztu. Aby im zatem zbawienie ułatwić, to należałoby by je abortować lub mordować, by od razu trafiały do nieba. Jeśli limbus nie istnieje, to aborcja nie jest aż takim grzechem, jeśli chodzi o konsekwencje dla nienarodzonego, które jeszcze człowiekiem nie jest.
Oczywiście paść może pytanie:
Więc aborcja jest dozwolona?
Nie jest, bo to morderstwo, ale pytanie, gdzie dziecko trafia po śmierci w pewnym okresie rozwoju płodu w ogóle nie powstaje.
I teraz przechodzimy do kwestii drażliwej, wymagającej od strony autora jeszcze dodatkowej lektury.
Od kiedy człowiek ma właściwie duszę?
Posoborowie mówi, że w momencie poczęcia, św. Tomasz zakładał dużo późniejszy moment animacji. Autor wie, że Kościół się nigdy definitywnie na ten temat nie wypowiadał, a skoro posoborowie błądzi we wszystkim, to przypuszczalnie i w tej kwestii. Jeśli jednak poczęte dziecko dopiero od któregoś momentu staje się człowiekiem z nieśmiertelną duszą, to problem limbusa dla większości abortowanych lub poronionych dzieci w ogóle nie zachodzi.
Zdaje się, że dobre uczynki pomagają dzieciom w Otchłani, bo:
1. Dzieci te są w Otchłani za grzech popełniony przez kogoś innego. Jak najbardziej więc wypada, że by inni wspomagali ich dobrymi uczynkami.
2. Magister[1] powtarza następujące zdanie Augustyna[2]: praktyki pobożne Kościoła „dla nie bardzo złych są przebłaganiem”. Lecz dzieci nie zaliczamy do bardzo złych, bo jak tenże Augustyn mówi[3]: „Ich kara jest najłagodniejsza”. Zatem pobożne praktyki Kościoła mogą być im pomocne.
Wbrew temu Magister[4] powtarza następujące zdanie Augustyna[5]: Dobre uczynki nie udzielają pomocy tym, „którzy opuścili świat bez wiary działającej przez miłość”. Przeto dobre uczynki na nic im się nie przydadzą.
Odpowiedź: Dzieci nieochrzczone są trzymane w Otchłani li tylko z tego powodu, że nie są w stanie łaski. Lecz dobre uczynki żywych nie mogą zmienić stanu zmarłych, zwłaszcza zasługi na istotną nagrodę lub karę. A więc dobre uczynki żywych nie mogą nieść pomocy dzieciom w Otchłani.
Na 1. Chociaż grzech pierworodny jest tego rodzaju, że jeden może pomóc drugiemu, to jednak dzieci w Otchłani znajdują się w stanie takim, w którym nie można im pomóc, jako że z chwilą śmierci skończył się już dla nich czas nabycia łaski.
Na 2. Augustyn ma na myśli tych nie bardzo złych, którzy są ochrzczeni. Przytoczone bowiem zdanie poprzedza słowami[6]: „Zatem gdy składa się ofiary za wszystkich ochrzczonych, czy to będzie ofiara Mszy św., czy jakiejkolwiek jałmużny …” itd.
[1] Sent., L. 4, d. 45, a. 2 (QR II, 1007).
[2] Enchird. 110 : PL 40, 283.
[3] Enchirid. 93 : PL 40, 275.
[4] Sent., L. 4, d. 45, a. 2 (QR II, 1007).
[5] Serm. ad Popul., serm. 172, c. 2 : PL 38, 937.
[6] Enchirid. 110 : PL 40, 283.

Darowizna przez Paypal
Chcesz pomóc przez Paypal? Wybierz dowolną kwotę. Jeśli możesz, przejmij opłaty Paypal, to więcej do nas dotrze. Dobroczyńców zapewniamy o modlitwie. Bóg zapłać!
20,00 zł
Możliwość komentowania dla zalogowanych użytkowników.