
O ile po Soborze penitenci niekiedy zwierzają się sobie z tego, czy ksiądz krzyczał, to przed Soborem być może zwierzali się z tego, ile pytał. Spowiedź według św. Alfonsa to przesłuchanie u prokuratora, który chce stwierdzić stan faktyczny oraz to, czy dany czyn ma znamiona przestępstwa. Jest to po prostu przeprowadzanie rachunku sumienia z penitentem, który będąc już w konfesjonale musi mówić prawdę, inaczej spowiedź jest nieważna i świętokradzka.
To ile taka spowiedź musiała trwać?
Pierwsza w pewnością długo, następne krócej, a postęp z pewnością był, gdyż penitent po pierwszym przepytaniu wiedział, co wolno, a czego nie wolno, a z czasem miał teologię moralną w głowie, jak wyrokowiec kodeks karny. Ciekawe jest, jakie rady daje się teraz księżom? Piszący te słowa czytał gdzieś sformułowanie, by „nie wchodzić z buciorami do sumienia penitenta”, czemu całe podejście św. Alfonsa zaprzecza. Bo przecież lekarz też musi pacjenta rozebrać, opukać, osłuchać, przepytać, a chirurg naciąć i otworzyć, a wszystko dla dobra pacjenta. W tym przypadku chodzi o zdrowie ciała, w przypadku penitenta o wieczny los jego duszy.

Możliwość komentowania dla zalogowanych użytkowników.