
Po obowiązkach męża przechodzimy do obowiązków żony. Pierwszy obowiązek to bycie poddaną mężowi we wszystkim, „co nie jest przeciwne chrześcijańskiej pobożności” (quae Christianae pietati non adversantur). I stąd wyjście za mężczyznę, który jest „niewierzący, ale dobry człowiek”, „wierzący, ale niepraktykujący” etc. będzie rodzić stałe konflikty, gdyż mąż z pewnością będzie wymagał od żony czynności, które właśnie „są przeciwne chrześcijańskiej pobożności”.
Czy i w tym wypadku powinna być posłuszna?
Nie powinna, jeśli to grzech ciężki, powinna, jeśli to tylko grzech lekki, ale moraliści mimo wszystko bardzo podkreślają władzę męża, jak w przypadku obowiązku niedzielnego oraz konieczność zachowania pokoju w rodzinie. Po Bogu pierwszy jest mąż, nie kapitan na okręcie i taką hierarchię winna zachować żona:
- Bóg,
- mąż,
- dzieci,
- jej rodzina,
- rodzina męża,
- jej koleżanki,
- inni ludzie.
Niestety często dzieje się tak, że mąż nawet ślubny po narodzinach pierwszego dziecka całkowicie idzie na boczny tor, gdyż żona całkowicie koncentruje się na dziecku. Jest to bardzo niebezpieczne, bo być może mąż znajdzie sobie kogoś, przez kogo będzie bardziej zauważany. I tak właśnie „osobliwe złączenie małżeńskie” (maxime maritalis conjunctio) polega, by mąż, nie tylko w zakresie obowiązków małżeńskich, które też są powinnością żony, mąż był na pierwszym miejscu. Czasami żony nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo męża emocjonalnie lub niekiedy intelektualnie ze swojego życia wykluczają. Mężczyźni też mają potrzeby emocjonalne, z których niekiedy zdają sobie sprawę dopiero wtedy, gdy zostaną przez kogoś innego zauważone i spełnione. Czasami nie jest to własna żona.

Możliwość komentowania dla zalogowanych użytkowników.