Tradycja i Wiara

Search
Close this search box.

Dykasteria Nauki Wiary: Fiducia supplicans. O duszpasterskim znaczeniu błogosławieństw. (3 z ?). Błogosławieństwo w sakramencie małżeństwa

Tłumaczenie "Fiducia supplicans" z komentarzem własnym.
Posłuchaj

I. Błogosławieństwo w sakramencie małżeństwa

4. Niedawna odpowiedź papieża Franciszka na drugie z pięciu pytań postawione przez dwóch kardynałów[4] daje okazję do głębszego zbadania tej kwestii, szczególnie w jej implikacji duszpasterskich. Chodzi o uniknięcie „by coś, co nie jest małżeństwem było uznawane za małżeństwo.”[5] Dlatego obrzędy i modlitwy, które mogłyby powodować zamieszanie między tym, co stanowi małżeństwo będące „wyłącznym, trwałym i nierozerwalnym związkiem pomiędzy mężczyzną a kobietą, z natury otwartym na pokolenie dzieci”[6]– a tym, co temu zaprzecza, jest niedopuszczalne. Przekonanie to opiera się na odwiecznej katolickiej nauce o małżeństwie; tylko w jego kontekście stosunki seksualne znajdują swój naturalny, właściwy i w pełni ludzki sens. Kościoła doktryna w tej kwestii pozostaje niezmienna.

5. Takie też rozumienie małżeństwa proponuje Ewangelia. Dla z tego powodu, jeśli chodzi o błogosławieństwa, Kościół ma prawo i obowiązek uniknąć wszelkich obrzędów, które mogłyby zaprzeczyć temu przekonaniu lub prowadzić do zamieszania. Takie jest także znaczenie Responsum Kongregacji ds. Doktryna Wiary, która stwierdza, że ​​Kościół nie ma władzy udzielania błogosławieństw związkom osób tej samej płci.

;

6. Należy podkreślić, że w obrzędzie sakramentu małżeństwa chodzi nie o jakieś błogosławieństwo, ale o gest zarezerwowany dla wyświęconego szafarza. W tym przypadku błogosławieństwo udzielone przez wyświęconego szafarza jest bezpośrednio związane ze specyficznym związkiem mężczyzny i kobiety, którzy tworzą wyłączne i nierozerwalne przymierze poprzez swoją zgodę [małżeńską]. Fakt ten pozwala podkreślić ryzyko pomylenia błogosławieństwa udzielanego jakiemukolwiek innemu związkowi z obrzędem właściwym Sakramentowi Małżeństwa.

Komentarz

W powyższych fragmentach znajdziemy śladowe ilości katolickiej ortodoksyjności na okrasę, które służą temu, by uspokoić sumienia niektórych.

Nie, to nie herezja. Po prostu nie czytaliście dokumentu i źle zrozumieliście Ojca Świętego, a poza tym, jesteście za głupi.

Jeśli ktoś wątpi, że tak można argumentować, niech posłucha sobie podcastu pani Moniki Białkowskiej obdarzonej łaską zaślepieniq Novus Ordo sui generis. To prawda, że te fragmenty są w miarę ortodoksyjne, ale jak w ogłoszeniach agentów nieruchomości uwagę trzeba skupić nie na tym, co w tekście jest, ale na tym, czego w nim nie ma.

Zgoda małżeńska i jej znaczenie

FS niewłaściwie akcentuje znaczenie błogosławieństwa w rycie małżeństwa.

Czym jest małżeństwo?

Instytucją prawa naturalnego, które Chrystus podniósł do rangi sakramentu, patrz nasz cykl o małżeństwie. Znaczy to, że najpierw zaistnieć musi małżeństwo ustanawiane przez zgodę stron (consensus) (CIC 1983, Kan. 1057), które następnie pobłogosławione przez kapłana staje się sakramentem.

Kościół jest wspólnotą osób ochrzczonych, stąd małżeństwo każdego ochrzczonego, nawet niekatolika, uznawane jest za nierozwiązalne (Kan. 1055 § 2, 1056), ponieważ na mocy zgody stron zostało zawarte, chociaż w przypadku małżeństwa pary protestantów katolickiego księdza przy tym nie było.

Ponadto Kościół uznaje tzw. małżeństwa naturalne, to jest małżeństwa osób nieochrzczonych. Strona ochrzczona może po przyjęciu chrztu trwać w małżeństwie ze stroną nieochrzczoną lub na podstawie przywileju pawłowego tę stronę opuścić (por. Kan. 1143-1144).

Ale pozostanie w małżeństwie naturalnym zawartym przed chrztem jednej ze stron jest możliwe tylko dlatego, że małżeństwo, zawarte na podstawie zgody stron (consensus) było ważne.

;

We wczesnym średniowieczu istniały przeciwstawne sobie opinie kanonistów, co do okoliczności zaistnienia małżeństwa. Według pierwszej z nich to połączenie cielesne sprawia małżeństwo – copula facit matrimonium. Według drugiej to zgoda czyni małżeństwo – consensus facit matrimonium.

O ile w pierwszym przypadku każdą formę współżycia (copula), jak na przykład gwałt, należałoby uznać z zawarcie małżeństwa, tak w drugim przypadku zgoda małżeńska (consensus) – będąca czymś wewnętrznym – jest trudna do udowodnienia. Kościół zdecydował się na drugie rozwiązanie, co doprowadziło do możliwości procesu o unieważnienie małżeństwa. Możliwość ta istnieje dlatego, ponieważ za początek małżeństwa uznaje się udzielenie zgody.

Ale wróćmy do FS. Ponieważ to zgoda sprawia małżeństwo (consensus facit matrimonium), toteż błogosławieństwo kapłana jest niejako “wisienką na torcie” sakramentu. Kolejność jest taka:

  1. Dwoje ludzi – mężczyzna i kobieta – zdolnych do wyrażenia zgody małżeńskiej.
  2. Zgoda małżeńska wyrażona w formie przewidzianej przez prawo (Kan. 1108 – 1123).
  3. Błogosławieństwo udzielone przez tzw. świadka kwalifikowanego, to jest księdza.

;

Tak i nie inaczej, w dokładnie takiej kolejności. Natomiast FS sprawia wrażenie, iż to błogosławieństwo czyni małżeństwo (benedictio facit matrimonium), a kto sobie tej zgody udzielił, zdaje się być drugorzędne. Tymczasem Kościół może błogosławić jedynie tych, którzy do wyrażenia zgody są zdolni. Jeśli zdolni nie są, to zgody nie ma i nie ma też czego błogosławić.

Błogosławieństwo lepsze i gorsze

FS wprowadza nieistniejące dotychczas rozróżnienie na:

  • błogosławieństwo liturgiczne z wyższej półki,
  • błogosławieństwo pastoralne z niższej półki.

Rozróżnienie na błogosławieństwo liturgiczne i nieliturgiczne jest błędne, gdyż każde błogosławieństwo jest liturgiczne. Stanowi sakramentale lub sakramentalium i udzielane jest odpowiedniej w liturgii, do której ksiądz zakłada albę i stułę. Oczywiście wprowadzenie błogosławieństwa tylko pastoralnego jest sprytnym wykrętem pozostawiającym doktrynalnego wilka sytym, a homoseksualną owcę całą, ale otwiera całą puszkę sprzeczności.

  • Jeśli są dwa rodzaje błogosławieństw, to jedno jest z natury lepsze, a drugie gorsze.
  • Jeśli to pastoralno-analne jest gorsze, to stanowi ono dyskryminację homoseksualistów i konkubinariuszy.
  • Jeśli ich “styl życia” jest tak samo dobry jak biorących ślub w kościele tzw. “heteryków”, to dlaczego mają mieć gorsze błogosławieństwo?
  • Jeśli ich “styl życia” (a może nawet grzech) jest gorszy, to po co ich błogosławić?
  • Jeśli osoby wyrażające zgodę w homo-związku lub w konkubinacie są niezdolne do jej wyrażenia (por. Kan. 1057 § 1), to co powoduje ich zgoda?
  • Jeśli nie powoduje niczego, to nie ma czemu błogosławić!

Oczywiście można zarzucić tej argumentacji, że przyjmuje ona analogicznie jakąś zgodę przy błogosławieniu homo-związku lub konkubinatu, o czym w SP mowy nie ma, a obecnie jeszcze żaden rytuał błogosławieństwa nie został opracowany. To prawda, ale przecież samo stawienie się stron przed księdza, akurat w tej parze, stanowi jakąś formę zgody wyrażonej czynem, nie słowem.

Przecież ci ludzie chcą, a przynajmniej tak zakłada SP, nie błogosławieństwa indywidualnego, ale błogosławieństwa ich jako pary. Zatem przyjąć można, że stawienie się jako para jest zgodą bycia w parze. Czar par.

Część 4 znajduje się tu.

 
Facebook
Twitter
Pinterest
WhatsApp
Email

Translate

Reklama

Ostatnie wpisy

Popularne

Czy ks. Dariusz Olewiński - Katolicki teolog odpowiada - jest rzeczywiście kapłanem archidiecezji wiedeńskiej?
Św. Alfons Liguori  o częstej komunii świętej
Św. Alfons Liguori, Przewodnik spowiednika (89). Skrupulanci (ii)
30-go Czerwca. Żywot świętego Pawła, Apostoła Narodów.
Bractwo św. Piusa X nie jest wyjściem: Przyczyny moralne (3 z 3)
Moje doświadczenie z praktyką 12 piątków o chlebie i wodzie: Traditio et Fides
Christine Niles: Proces "horroru" FSSPX: Przełożony o wszystkim wiedział i utrzymywał drapieżnika w posłudze
Proprium missae - Pretiosissimi Sanguinis Domini Nostri Jesu Christi - Przenajdroższej Krwi Pana Jezusa

Nasz youtube

Archiwa

Hierarchicznie
Chronologicznie

Podziel się

Reklama

Nasze Produkty

Datki

Możliwość komentowania dla zalogowanych użytkowników.

Odwiedź nas na:

You cannot copy content of this page

en_USEnglish
Tradycja i Wiara