
Czas lektury/odsłuchu: 7/14 min
Analogia entis
Piszący te słowa coraz bardziej zastanawia się nad piekłem i czyśćcem, ponieważ w ostatnim czasie ma na co dzień do czynienia z ludźmi, którzy już w tym życiu ponoszą konsekwencje swoich czynów.
Są nimi:
– klienci ubezpieczenia,
– pacjenci zakładów psychiatrycznych,
– klienci placówek opieki społecznej lub innych urzędów,
– więźniowie
– tymczasowo aresztowani na komisariatach policji.
Jeśli ktoś mniemałby, że są to spotkania ciekawe, to trzeba go rozczarować. Grzech jest nudny, a jego konsekwencje przykre. Ponieważ autor jest tomistą, toteż wie, że Boga i wymiar nadprzyrodzony postrzegać trzeba analogicznie, mianowicie według zasady:
Jako w niebie, tak i na ziemi i vice versa.
Oznacza to z jednej strony, że sprawy na ziemi są niedoskonałym odbiciem tego, co w niebie. Z drugiej strony znaczy to, że sprawy mają się w zaświatach analogicznie do tego, jak jest w tym wymiarze. Stąd też w klasycznej teologii moralnej porównywano sądy ziemskie do sądów Bożych, kary ziemskie do kar piekielnych etc. Nie zakładano żadnego „skoku kwantowego miłosierdzia Bożego”, a stosowano twardą analogię (analogia entis) mówiąc:
Jakie problemy masz w tym życiu, takie konsekwencje mieć będziesz w zaświatach.
Autor tłumaczył wczoraj po raz pierwszy na policji sprawę pewnego rodaka, który pójdzie na dłuższy czas do więzienia. Rodak był młody, zastraszony, płakał, obgryzał nerwowo skórki od paznokci i był ogólnie pożałowania godny. Został przyłapany na gorącym uczynku i w dodatku sfilmowany kamerą.
Wszystko wskazuje na to, że inteligentni przestępcy występują wyłącznie w scenariuszach filmowych lub telewizyjnych, bo ci prawdziwi są głupi jak but. Hannah Arendt miała rację: zło jest banalne, przestępstwo również. Autor podskórnie irytuje się, że można być tak głupim i rozmemłanym i zastanawia się, co on by zrobił na miejscu danego złoczyńcy.
Piszący te słowa pomyślał wczoraj o zatrzymanym, że ten doświadcza na sobie karzącej sprawiedliwości Boga (iustitia vindicativa) w tym życiu. Dzieje się to konkretnie za pośrednictwem niemieckiego wymiaru sprawiedliwości, bo polski ukarał go już przedtem. Człowiek ten zbiera obecnie konsekwencje wszystkich swoich dotychczasowych wyborów życiowych prowadzących go na ten konkretny komisariat. Był to zatem mały Sąd Ostateczny z autorem jako tłumaczem w tle.
Autor tłumacząc dla ubezpieczenia jest świadkiem także innych konsekwencji czyichś grzechów. Jest świadomy tego, że widzi jedynie wycinek życia kogoś, kto zawsze postępuje w dany sposób. Niekiedy konsekwencje się komasują i delikwent ponosi karę. Jeszcze nie wieczną ognia piekielnego, ale karę doczesną i tymczasową np. utraty zasiłku chorobowego, ubezpieczenia lub wolności.
Kto będzie zbawiony?
Autor zastanawia się nad tym, kto w ogóle będzie zbawiony, skoro ludzie tak głupio postępują w tym życiu. Skoro na skutek wygodnictwa i lenistwa lekceważą swoje żywotne interesy, to co dopiero zrobią w odniesieniu do swojego wymiaru nadprzyrodzonego? Przypuszczalnie nic, przecież to, co nadprzyrodzone jest o wiele trudniejsze i mniej wymierne niż to, co przyrodzone.
Najgorsze jest to, że ludzie wierzący, sądząc po wpisach na glorii. tv czy na różnych „siostrzanych stronach” oczekują od Pana Boga cudów i nagrody za własne lenistwo zakładając, że
Tam będzie zupełnie inaczej niż tutaj, bo Pan Bóg mi inaczej policzy.
Niestety nie będzie inaczej, a analogicznie. Pan Bóg postępuje analogicznie do tego, czego doświadczamy w tym życiu, a mimo to mnóstwo jego wyroków jest dla nas zakrytych i dlatego strasznych. Na Sądzie Szczegółowym i Ostatecznym będzie dużo gorzej niż przed sądem ludzkim, bo wyjawione zostanie naprawdę wszystko.
A skąd to wiadomo?
Z liturgii Kościoła, tj. z Dies irae:
O jak wielki strach tam będzie!
Gdy sam Bóg na sąd zasiędzie
I roztrząsać wszystko będzie.
[…]
Zdumieje się przyrodzenie,
I śmierć, gdy wstanie stworzenie
Na ostatnie rozsądzenie.
[…]
Księgi spisane wystawią,
Które każdą rzecz wyjawią,
Z czego na świat dekret sprawią.
Sędzia tedy, gdy zasiędzie,
Wszelka skrytość jawną będzie,
Kary żaden grzech nie zbędzie.
Cóż tam pocznę, człek mizerny!
Kto mi Patron będzie wierny,
Gdzie i świętym strach niezmierny?
[…]
Wspomnij, o mój Jezu drogi,
Żem przyczyną Twojej drogi,
Nie trać mnie w dzień on tak srogi
[…]
Sędzio pomsty sprawiedliwy,
Uczyń wyrok miłościwy,
Nim nastąpi sąd straszliwy.
Wzdycham jako obwiniony,
Wstyd mnie za grzech popełniony,
Odpuść, Boże nieskończony.
Dokładnie tak będzie i na to trzeba się nastawić. Pan Bóg jest miłosierny w tym życiu, nie pozywając nas na sąd, a w życiu przyszłym będzie już tylko sprawiedliwy. Zbawienie niestety kosztuje i nie „załapiemy się pod koniec życia na czyściec odmawiając koronkę”, bo tak to nie funkcjonuje.
Lenistwo i teologia light
A jaka jest główna przyczyna potępienia?
Jest nią lenistwo. Tak jest, nie chuć ani pycha ani co innego. Ludziom się nie chce i to na żadnej płaszczyźnie ich życia, wybierają łatwą drogę, przez co kończą marnie. I tak wczorajszy delikwent chciał szybko dużo zarobić, bo kobieta rzekomo w ciąży, a dzięki tej niefortunnej decyzji skończy na dłuższy czas w więzieniu, gdzie nie zarobi prawie nic. Chciał ułatwić sobie życie w każdym calu, a będzie miał utrudnione i to pod każdym względem.
Telewizja i kino przedstawiają nam jakąś fascynację złem, a prawdziwi przestępcy są najpierw leniwi, a potem głupi, przez co w więzieniu kończą. Dla wielu więzienie jest szansą przemyślenia swojego życia, na co ludzie na wolności, u których „jakoś się wszystko kręci”, szans nie mają. Sąd Ostateczny dopadnie ich niespodziewanie i wtedy będzie już za późno:
Daj mi miejsce z owieczkami,
Nie odłączaj mnie z kozłami,
Na prawicy staw z sługami.
Pohańbiwszy potępionych,
W ogień wieczny osądzonych,
Weź mnie do błogosławionych.
Cała posoborowa teologia moralna jest mało wymagająca i spolegliwa łudząc nas widokiem łatwego zbawienia. Natomiast prawie cała teologia przedsoborowa była raczej rygorystyczna, po to, by ludzie do piekła nie trafili, a ci autorzy, którzy od czasu do czasu zalecają łagodność, jak św. Alfons Liguori, robią to jedynie po to, by ktoś się nie załamał i nie popadł w rozpacz.
Jeśli ktoś kiedykolwiek był zdania, że laksyzm moralny i teologia typu:
Jezus Cię kocha!
zdaje egzamin, to puste kościoły i konfesjonały, zapaść moralna wiernych i duchowieństwa pouczają go o tym, że tak nie jest. Obecnie potrzebujemy nie „Kościoła Miłosierdzia”, ale Kościoła Bezwzględnej Sprawiedliwości Bożej. Zapominamy o tym, że jeśli Pan Bóg nie karze w tym życiu, to nie dlatego, że nie ma za co, ale dlatego, że ukarze w przyszłym. Stąd kary, których doświadczamy są paradoksalnie oznakami Miłosierdzia Bożego. „Jak kocha to bije”, jak karze, to jest jeszcze szansa.
Autor dał wczorajszemu delikwentowi chusteczkę (bo płakał), cukierka (bo obgryzał skórki) oraz pozwolił zadzwonić z własnej komórki do rodziny w Polsce (bo policja nie miała wyjścia na rozmowy zagraniczne). Pocieszył też, że w niemieckim więzieniu źle mu nie będzie i może dostanie wyrok w zawieszeniu wraz z deportacją do Polski. Delikwent był przerażony i chwytał się każdej nadziei. Autor pomyślał o przerażeniu zmartwychwstałych na Sądzie Ostatecznym, gdzie nic odwlekane nie będzie, ale nastąpi wyrok ostateczny przy pełnym wglądzie w sprawę nie tylko własną, ale i wszystkich.
Chyba mało kto przeżywa na własnej skórze tak wyraźną analogię czyśćca co osadzeni w zakładach karnych. Prawie wszystko ma miejsce w relacji 1:1, a mianowicie: bierność, nadzieja, pomoc z zewnątrz lub jej brak. W więzieniu ma się jednak więcej kontaktów niż dusze w czyśćcu, które, jak informuje „Rękopis z czyśćca”, trwają w izolacji. Tradycjonalistyczny kapelan więzienny, których oczywiście nie ma, mógłby u więźniów wiele osiągnąć, bo trudniej ludzi w innych okolicznościach skutecznie nastraszyć i zmusić do zmiany życia. Obecni duszpasterze więzienni są miłosiernymi pracownikami społecznymi roznoszącymi paczki i papierosy. O Bogu nie mówią, a jedynymi więźniami, którzy w niemieckich więzieniach o Bogu myślą, to muzułmanie bojący się piekła i kary Allaha. Katolicy nie boją się, bo Jan Paweł II, Faustyna i Bóg miłosierny oraz cała otoczka posoborowia.
A kto sobie tę całą teologię light wymyślił?
Księża, którzy chcieli, żeby to tak było, bo ostatnim świeckim, który popełnił szerzej zakrojoną herezję był Piotr Valdès (1140-1217), który był raczej rygorystyczny, skoro przepisał majątek na żonę i córki wyposażył do klasztoru. Nasi kochani duchowni utworzyli sobie boga według własnego obrazu i podobieństwa, przed czym przestrzegali już sofiści i ostatnio Feuerbach, a my wszyscy ponosimy tego konsekwencje. Ale nie bądźmy ofiarami ani leniami. Pierwszym krokiem do poprawy życia i jest zarzucenie lenistwa, najpierw w wymiarze przyrodzonym, a następnie nadprzyrodzonym. Amen.

Darowizna przez Paypal
Chcesz pomóc przez Paypal? Wybierz dowolną kwotę. Jeśli możesz, przejmij opłaty Paypal, to więcej do nas dotrze. Dobroczyńców zapewniamy o modlitwie. Bóg zapłać!
20,00 zł
Możliwość komentowania dla zalogowanych użytkowników.