“Każdemu, kto podniesie rękę na Sobór, Sobór tę rękę odrąbie” lub wywiad z kardynałem Roche

Czas lektury: 6 minut

Ponieważ KAI bardzo cenzuruje Franciszka i jego kardynałów, tak że ich wypowiedzi nie wydają się aż tak skandaliczne, jakimi rzeczywiście są, dlatego publikujemy wywiad neo-kardynała Roche z The Tablet w tłumaczeniu automatycznym, który brzmi dużo bardziej złowrogo niż ukazuje to KAI.

Piszącemu te słowa przypominają się w tym kontekście słowa Cyrankiewicza z 1956 roku:

Każdemu, kto podniesie rękę na władzę, władza tę rękę odrąbie.

Kardynał Roche grozi tym, którzy wolą Tridentinę “staniem na uboczu Kościoła”, a nawet “protestantyzmem”. Oczywiście za Bergoglio argumenty nie muszą być spójne, a myślenie konsekwentne, bo Kościół po Vat. II niby to granic nie ma, obejmuje wszystkich, z imanami, gejami i Pachamamą włącznie. Protestantyzm z kolei jest czymś dobrym, skoro Watykan fetuje Lutra, a Franciszek daje się błogosławić protestanckim pastorom. A jednej strony wolno wszystko, z drugiej Tridentiny nie. Ciekawym pomysłem Roche’a jest zwołanie Soboru jako odpowiedź na dwie wojny, co jest pewnym novum, ale w sumie jakie ma to znaczenie.

Angielska prasa pisze, że Roche jest drugim brytyjskim kardynałem od czasów Merry del Val (1865-1930). Del Val prawie na pewno nie jest autorem przypisywanej mu Litanii o pokorę. Natomiast prawie na pewno był czynnym homoseksualistą, jak informuje w Rite of Sodomy, vol. III, dobrze poinformowana Randy Engel i podają inne źródła. Stąd też być może nie tylko pochodzenie brytyjskie łączy kardynałów del Vala i Roche’a, ale i homoseksualizm. Dziwnie byłoby, gdyby było inaczej, bo heteroseksualistów Franciszek:

Kim ja jestem by sądzić?

raczej nie awansuje.

Homoseksualizm Bergoglio wielokrotnie sugerowaliśmy, a amerykański rzecznik osób molestowanych przez duchownych Gene Gomulka patrz powyższy wywiad na youtubie (36:01 – 38:00) twierdzi, że ma informatora, który wie, że sam Bergoglio molestował seminarzystów w argentyńskiej Cordobie. O tym dowiedział się też podobno McCarrick, który się w ten sposób zabezpieczył. Zdaniem Gomulki McCarrick dlatego został laicyzowany, by nie mógł być sądzony jako kardynał przez papieża i się ewentualnie podczas procesu na temat molestowania z Cordoby nie wygadał.

W tym kontekście zdanie:

Kim ja jestem, by sądzić?

nabiera pewnej głębi i wymiaru.

Przypuszczalnie wybryki Bergoglio były znane tym, którzy robili to samo, to jest mafii z St. Galen i go wybrali, bo wiedzieli, że jest “swój” i jest czym go szantażować, gdyby się ewentualnie rozmyślił. O tym, że krył księży pedofilów na szeroką skalę, powszechnie wiadomo. Z jednej strony Bergoglio jest raczej lojalny wobec ludzi, którzy go wspierają, z drugiej strony gwałt i molestowanie seksualne seminarzystów nadal są przynajmniej na papierze karalne, a dokładnie takie kwalifikacje mają jego najbliżsi współpracownicy. Należą do homoseksualnej ferajny, są wobec siebie lojalni, mają wspólny cel, oprócz seksu i kryją się nawzajem.

Swoją drogą to ciekawe, że akurat Vetus Ordo przeszkadza homosiom, chociaż więcej tam falbanek, ozdób, szat, estetyki i w sumie tego, co rzekomo lubią. Tak było za Benedykta, a za Franciszka żarty się skończyły i obowiązuje hasło:

Socjalizm/Novus Ordo albo śmierć!

Ale podobnie jak na Kubie najpierw będzie socjalizm, a następnie śmierć, ponieważ ten niewydolny system wszystkich do śmierci doprowadzi. To samo rzec można o Novus Ordo, który od swojego wprowadzenia powoduje duchową, intelektualną i moralną śmierć Kościoła.

Oczywiście każdy, kto homoseksualistą nie jest ma pewne poczucie wyższości. Ale diabłu zależy na tym, by przywiązać nas jakimkolwiek grzechem śmiertelnym, niekoniecznie homoseksualizmem. Wtedy trzyma nas na wodzy, zaciemnia poznanie, prawi swoje nauki i kieruje w przepaść. A przede wszystkim normalizuje ten grzech, wmawiając, że to nic takiego. Zawsze tak było, tylko że Tridentina daje taki zapas łaski, by wreszcie przejrzeć i dlatego musi być wyeliminowana. Wzbudza poczucie winy, niepokój i ukazuje, że człowiek jest nagi.

Piszący te słowa, gdy miał lat 18 poznał pewną wspólnotę protestancką, która prowadziła tzw. misję północną nawiedzając w sobotę wieczorem różne knajpy i ewangelizując. Misja odnosiła właściwy skutek, ponieważ do niektórych knajp członkowie wspólnoty nie byli wpuszczani, by “nie wzbudzać poczucia winy u gości”. I dokładnie o to chodzi, gdy brak światła, trudno przejrzeć. A prawdziwe światło daje prawdziwa liturgia.

Stara Msza działa, czego doświadczył na samym sobie Shia LaBeouf. Marcin z Kochem pisze, że przebywający na niej grzesznik otrzymuje łaskę, by się nawrócić. Zatem to się dzieje naprawdę, Msza Trydencka promieniuje łaską i świętością przemieniając coś najpierw w wymiarze duchowym, zanim człowiek doświadczy czegoś w wymiarze intelektualnym i moralnym. Msza Trydencka ukazuje rzeczywistość Boga, która jest obiektywna i dlatego porusza. Grzesznik nie słyszy wszystkiego, ale jakiś wymiar skali świętości, która jest dużo większa od tego co przez niego słyszalne, gdyż tamte niesłyszane dźwięki również istnieją i działają. Msza Novus Ordo tak bardzo pomniejszyła zakres przekazywanej świętości, że jak przy zakręconym kurku, do wiernych nie dociera nic. Dlatego nie ma nawróceń ani uświęcenia, a księża i kardynałowie z gatunku Roche nie mają problemu z odprawianiem Novus Ordo, bo ich to nie “parzy”.

Jeśli Franciszek uczynił Roche kardynałem i głównym stróżem liturgii, to Roche musi prowadzić nie lada “życie prywatne”. Ciekawe, czy wprowadzony przez Benedykta XVI Ryt Anglikański – Ritus Anglorum lub Ryt Zairski, nie mówiąc już o Rycie Neokatechumenatu, bo takie są obecne rytu w Kościele Rzymskim także padną pod uderzeniem siekiery Roche, czy też się ostaną? A może Roche o nich nie wie? Albo wykręci się tym, że tamte ryty są “w duchu Soboru”, a Tridentina nie jest? Ale przecież samo stwierdzenie Traditionis Custodes, że Novus Ordo jest “jedynym wyrazem lex orandi Rytu Rzymskiego” (TC Art.1) nie jest prawdziwe, bo co z tamtymi rytami? Są rzymskie czy nie? A jeśli nie są, to można wprowadzić Ryt Trydencki jak Ryt Zairski. Zawsze znajdzie się sposób. Tymczasem współczesny Watykan najwyraźniej nawet swoich własnych dokumentów nie czyta, bo TC zupełnie zapomina o Mszale z 1965, będącym podobno rzeczywistym wyrazem życzeń Soboru.

Ale w sumie po co się denerwować, że są zdegenerowani i głupi, skoro mają władzę, a mają ją dlatego, ponieważ nikt się im nie przeciwstawi. Nowo obrani kardynałowie nie, bo są podatni na szantaż, dotychczasowi kardynałowie też nie, bo też są podatni na szantaż. Gene Gomulka stwierdza słusznie, że podróże McCarricka dawały mu dużą wiedzę na temat jego “braci w biskupstwie i kardynalacie”, którą odpowiednio wykorzystywał. Awansowano tych, którzy potrafili siedzieć cicho i nie mieli żadnych poglądów, a działo się tak już od Pawła VI i zdecydowanie za Jana Pawła II, którego swoje wyniesienie zawdzięcza i Bergoglio i McCarrick.

Jakiś francuski autor napisał, że

Obłuda jest ukłonem występku przed cnotą.

Obecnie obłudy już nie trzeba, bo gay jest ok, a współżycie księży ze sobą niekaralne. Ludzie, którzy się tym jeszcze oburzają, są “niemiłosiernymi, rygorystycznymi pelagianami” oraz homofobami. Obecne pokolenie kardynałów i biskupów musi po prostu wymrzeć, bo jest niereformowalne. Do końca bronić będą swojego Soboru jak socjalizmu albo po prostu używać tej wymówki dla niszczenia dusz i Kościoła.